Rozdział 15

3.8K 324 70
                                    

HUGO

Śniły mi się koszmary, w których Diana umierała...
W kółko i w kółko mordowana, przez mężczyznę władającego ogniem. Lecz nie widziałem jego twarzy, a ja nie mogłem jej pomóc bo byłem pod postacią Ogra, który przejął nade mną kontrolę. Zamiast ją ratować, patrzyłem uśmiechając się jak cierpi potworne katusze i umiera, spoglądając ze smutkiem w moje oczy.

Obudziłem się zlany potem i krzykiem rozpaczy, wołając jej imię. Był środek nocy, a na czarnym niebie zawisł krwisto-czerwony księżyc w pełni. Rozejrzałem się w panice, szukając Diany.
Nie było jej... Liliany też.
Szybko wstałem i pobiegłem, szukając ich. Kierując się zapachem Diany czułem, że jest niedaleko. Spojrzałem ponownie na księżyc i zatrzymałem się na chwilę.

- Cholera, muszę szybko znaleźć Dianę - powiedziałem przerażony.

Księżyc przybierał taką barwę co dziesięć lat. Wywoływał on u wilkołaków żądze mordu. Nie mogli wrócić do ludzkiej postaci, dopóki ich zwierzęca natura niezaspokoiła się krwią. Jeśli Diana zmieniła się w wilka...
Zacząłem biec jeszcze szybciej, aż odnalazłem w końcu obie dziewczyny.
Zatrzymałem się na skraju lasu i zobaczyłem ogromną, białą wilczycę. "Moją wilczycę". Stała dysząc ciężko, w każdej chwili gotowa do ataku. Kilka metrów dalej, dostrzegłem Lilianę. Jej lewe ramię pokryte było krwią, tak samo jej prawa noga. Trzymała w obu dłoniach swoj miecz, tak samo gotowa w każdej chwili go użyć. W oddali dostrzegłem miasto, które na pewno było zamieszkałe przez mutanty.
Zastanawiałem się czy Diana chciała tam podążyć by zaspokoić żądze krwi, a Liliana próbuje ją powstrzymać? Czy może jest inny powód, tej groźnej sytuacji?
Nie wiedziałem co mogłem zrobić, aby znów nie skrzywdzić Diany. W myślach tworzyłem kilka możliwych ruchów, gdy nagle dziewczyna o złotych włosach się odezwała.

- No co, będziemy tak stać do rana? - zawołała szyderczo - Rusz się ty wielka, brzydka kupo sierści!!

"Ty idiotko" pomyślałem przerażony.
Wilczyca od razu zareagowała na jej słowa warcząc groźnie, aż przeszły mnie ciarki. Żuciła się na dziewczynę, chcąc wbić w nią swe wielkie kły, lecz ona szybko odskoczyła w bok, po czym zamachnęła Kataną i wbiła ją w prawą łapę wilczycy.

- NIEE!!! - krzyknąłem przerażony i pobiegłem w ich stronę.

Liliana spojrzała na mnie zaskoczona, co wykorzystała wilczyca i z furią wbiła w jej ramię swoje kły. Dziewczyna nawet nie krzyknęła, tylko upadła na kolana z grymasem bólu. Po chwili jednak, z całej siły uderzyła ją z pięści w oko, dzięki czemu uwolniła się. Wilczyca upadła na ziemię oszołomiona.
Chwyciłem szybko Lilianę za rękę i odciągnąłem od niej.

- Co tu do cholery się dzieję? Dlaczego z nią walczysz? - spytałem zdenerwowany i pomogłem jej usiąść przy drzewie, o które się oparła.

- Wiesz, jakbyś nie miał tak twardego snu to byś wiedział, że to bydle prawie by mnie zabiło przez sen. Na szczęście w porę się obudziłam - powiedziała opryskliwie, a na jej twarzy ponownie pojawił się grymas bólu.

- Ty tu zostań, a ja się nią zajmę - chciałem już odejść, zanim wilczyca nabierze sił i ponownie zaatakuje, ale zatrzymała mnie Liliana.

- Masz - wyciągnęła w moją stronę, zakrwawiony miecz - Zabij to cholerstwo.

- Nie chcę skrzywdzić mojej wilczycy - odparłem ze smutkiem i ruszyłem, ignorując jej zaskoczoną minę.

Szepty Feniksa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz