Nowe życie feniksa

3.7K 239 84
                                    

4481 słów 😄
Mam nadzięje, że rozdział wam się spodoba 😇

~~~♡~~~

Siedziałam sama na ławce w niewielkim parku, rozkoszując się wyjątkowo piękną słoneczną pogodą.
Ostatnie kilka dni przypominały bardziej późną jesień, niż początek lata. Lubiłam deszcz, ale bez przesady aby ciągle padał.

Miałam dla siebie godzinę, za nim będę musiała odebrać ze żłobka dwuletniego brata - Oliviera. Mama była sanitariuszką w szpitalu, po drugiej stronie ogromnego miasta. Tata natomiast, pracował cały dzień na budowie. A ja... dziewiętnastolatka, która właśnie skończyła liceum i nie ma żadnych planów na przyszłość.
O studiach mogłam tylko pomarzyć z tak słabymi ocenami. Musiałam rozejrzeć się za pracą.

Westchnęłam ciężko i aby zmienić kierunek myśli, wyjęłam z plecaka gruby zeszyt. Pomimo niewygodnych warunków, zaczęłam w nim pisać. Był już w połowie zapisany, magiczną historią dziewczyny władającej żywiołem ognia.
Opowieść była słaba, nie miałam talentu pisarskiego, ale... Dzięki temu, choć na chwilę zapominałam o problemach i świecie jaki mnie otaczał.
Dlaczego taka powieść?
Ogień od zawsze mnie fascynował, gdy na niego patrzyłam czułam jego ciepło. Miałam dziwne wrażenie, że jest częścią mnie. Choć nie mogłam go dotknąć, to jednak czasem czułam jakby mnie otaczał dając bezpieczeństwo i błogi spokój.

- Co piszesz? - usłyszałam ciepły, męski głos, tuż obok mojego ucha.

Zaskoczona i przestraszona, zadrżałam przekręcając w lewo głowę. Za mną, opierając łokcie o ławkę, stał ON... Młody chłopak o blond włosach i pięknych, zielonych oczach, nieziemsko przystojny... szaleniec.
Spotkałam go kilka dni temu. Bredził, że jest wampirem, a ja byłam feniksem i jego ukochaną, która się odrodziła. Uciekłam wtedy, mając nadzieję, że więcej go nie spotkam.

Wstałam szybko i bez słowa, ruszyłam w stronę żłobka. Wokół było dużo ludzi, co dawało mi odrobinę poczucia bezpieczeństwa "Przecież nic mi tu nie zrobi... Ktoś by zareagował... Prawda?" - myślałam panikując, gdy on szedł tuż obok mnie.

- Lucy, proszę wysłuchaj mnie - zaczął spokojnie. - Wiem, że trudno ci w to uwierzyć, ale Diana przywróci...

Zatrzymałam się i spojrzałam groźnie na niego.

- Już ci mówiłam, że nie jestem Lucy! Odczep się, bo zaraz zadzwonię na policję! - krzyknęłam głośno, aby zwrócić uwagę przechodniów, po czym zaczęłam biec.

W ostatniej chwili przebiegłam po pasach, gdy światła zmieniały się na czerwony kolor. Zatrzymałam się po drugiej stronie drogi, aby upewnić się, że za mną nie idzie.
Stał nadal w parku, patrząc na mnie ze smutnym wyrazem twarzy.
Poczułam ukłucie w sercu. W pewnym stopniu mu współczułam. On chyba naprawdę wierzył w to co mówił. Był pewien, że jestem tą dziewczyną - Lucy. Poza tym, wydawał się być miły i niegroźny. Ale feniks, wampir? To już istne szaleństwo!

Nagle uśmiechnął się, wyraźnie z czegoś zadowolony.
Mimowolnie moje policzki oblały się czerwienią, a serce wybijało nierówny przyśpieszony rytm.
"Co się ze mną dzieje? " - pomyślałam zdezorientowana.

- Vivien? Co tak stoisz jak posąg? - spytał Natan, stając obok mnie.
Chłopak mający tak samo jak ja czarne włosy, lecz bardzo krótko ścięte i szare oczy, przewyższający mnie o głowę, był moim o trzy lata starszym bratem. Nie widziałem go cały rok, a miał wrócić dopiero za miesiąc. Zaskoczona, ale ogromnie szczęśliwa od razu rzuciłam mu się na szyję, mocno przytulając. Zapominając całkowicie o stojącym w parku chłopaku.

Szepty Feniksa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz