Dodatek 4.0

2.2K 162 17
                                    

Ponad rok nie widziałam się z rodziną. Bałam się tego spotkania do tego stopnia, że cała drżałam stojąc przed drzwiami mieszkania, w którym się wychowałam.

- Spokojnie Viv, oddychaj. Niezabiją cię - zaśmiał się Natan, poklepując mnie po ramieniu. - No chyba, że wspomnisz im, że mieszkasz z chłopakiem. To wtedy radzę uciekać.

- To nie jest śmieszne! - oburzyłam się - Wiesz, że mamie załańcza się czasem szósty zmysł. Jak zacznie drążyć co robiłam przez ten rok... Nie wiem czy będę potrafiła ją okłamać.

Natan spojrzał na mnie ze współczuciem i zapukał do drzwi. Choć oboje mieliśmy klucze, to miało być swego rodzaju niespodzianką.

- Dlatego jestem tu z tobą. Głowa do góry.

Wstrzymałam oddech, słysząc przekręcany od środka zamek, a później powoli otwierające się w naszą strone, lekko skrzypiące drzwi.

- Synku! - zawołała uradowana mama - Dlaczego ty nigdy nie dzwonisz, że przyjedziesz! - skarciła go.

Stałam za drzwiami, niezauważyła mnie.
Wypuściłam powoli powietrze, czując ucisk na sercu i piekące w oczach łzy.

- Cześć mamo - mój głos drżał z emocji, ale próbowałam naturalnie się uśmiechać.

Mama spojrzała na mnie niedowierzając własnym oczom, które momentalnie zaszkliły się tak jak moje.
Po czym otworzyła szeroko drzwi i dosłownie wepchnęła nas do środka.

*******

Przez trzy godziny trwały moje tortury przesłuchiwań, pretensji, żali, jak to bardzo się martwili, a ja nawet nie raczyłam zadzwonić. Tylko trzyletni Olivier wydawał się szczerze szczęśliwy moją wizytą, niepozwalając mi odejść nawet na krok.
Nie sądziłam, że tak bardzo będę tęsknić za tym małym diabełkiem, ciesząc się każdą sekundą jaką mogę z nim spędzić.

- Prześpicie się dziś oboje w kuchni na materacach, bo twój pokój robi chwilowo za... graciarnie - odezwał się zakłopotany tata. - Przepraszam słonko, ostatnio nie mamy czasu na uporządkowanie rzeczy. Gdybyście zadzwonili chociaż dzień wcześniej...

Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami, jakby powiedział coś dziwnego. Dopiero teraz dotarło do mnie, że to już nie jest mój dom. To nie jest mój świat. Jestem tylko gościem, tak jak Natan. A oni jeszcze o tym niewiedzą.

Zabiją mnie...

- Posłuchajcie, nie chciałem mówić o tym przez telefon... - zaczął poważnym głosem Natan, chyba czytając mi w myślach i ratując z opresji. - Vivien ma od niedawna mieszkanie i pracę. Sądzę, że to dobry pomysł, aby się usamodzielniła. Będę miał ją na oku, a ona będzie zdawać wam raporty co tydzień, ja tak samo.

- Chodzi o chłopaka? Jesteś w ciąży? Niekłam, to i tak wyjdzie na jaw moja panno! - zaczęła mówić mama donośnym głosem. Nikt nie był w stanie zatrzymać jej monologu. - A może wykorzystałaś okazję, by uciec od okropnych rodziców? Aż tak ci tu było źle? Mogłaś przecież w pobliżu znaleźć pracę, za mieszkanie byś nie płaciła...
Widziałam w jej oczach złość, ale najbardziej smutek. Kuliłam się w środku, wiedząc jak bardzo byłam samolubna. Jak bardzo ich zraniłam.

Jej potok słów, a raczej oskarżeń, przerwał nieoczekiwany dzwonek do drzwi.
Mama ruszyła w ich stronę, gotowa przepędzić natychmiast nieproszonego gościa, by kontynuować wypluwanie na mnie całej żółci, jaka się w niej gromadziła przez ostatni rok, a może i dłużej.

Gdy tylko mama otworzyła drzwi, zamarłam, słysząc dobrze znany mi głos.

- Dzień dobry, jestem Marco. Zapewne Vivien o mnie wspominała - chyba pierwszy raz słyszę aby miał tak ciepły i czuły głos, dla kogoś innego niż mnie - Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam do niej pilnął sprawę.

Szepty Feniksa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz