Dzień Balu. Z tego wszystkiego, kreację znalazłam na ostatnią chwilę. Może nie była jakaś idealna, ale nie obchodziło mnie to za bardzo. W ten dzień uczniowie na szóstym roku, mieli odwołane zajęcia. Cały czas myślałam o tym co powiedział mi Remus. Było to dla mnie bardzo wielkie doświadczenie. Moje współlokatorki już od rana kręciły się po pokoju i szykowały się na wieczór. To było bardzo wkurzające, nie ukrywam. Mimo tego że bardzo dobrze mi się rozmawiało z Lucjuszem to jednak cały czas bałam się reakcji moich znajomych.To było do mnie nie podobne. Najbardziej obawiałam się co powie Black, a przecież jego zdanie nie powinno mnie wcale interesować. Może tylko sobie wmawiałam fakt że go nie lubię? Do Balu zostało jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam się przejść po Zamku. W oddali było słychać podekscytowane głosy uczniów, którzy czekali na wieczór. Szłam wielkim korytarzem, gdy na końcu niego zauważyłam Syriusza rozmawiającego z jakąś dziewczyną. Był wręcz pochłonięty rozmową. Odwrócił głowę w moją stronę i zaczął się mi przyglądać, niestety nie długo trwała ta chwila bo skręciłam w pierwsze schody. Poczułam dziwny impuls i musiałam to zrobić nie miałam zamiaru wpatrywać się na niego i jego koleżankę. Czy ja jestem zazdrosna?- pomyślałam w tamtej chwili. Wróciłam do Dormitorium. Moje koleżanki już biegały całe szczęśliwe.
-Fabienne! Lepiej się pośpiesz, nie chcesz chyba się spóźnić! - krzyknęła Rosie w moją stronę.
-Spokojnie. Nie spóźnię się. - odpowiedziałam po cichu.
Wyciągnęłam sukienkę z kufra, udałam się do łazienki i zaczęłam się powoli szykować. Pomalowałam troszkę mocniej oczy a usta potraktowałam błyszczykiem, włosy zostawiłam rozpuszczone, nieco pofalowane. Miałam nadzieję że wyglądam dobrze.Założyłam sukienkę, która była w kolorze beżu, miała wycięcie na plecach oraz lekkie wycięcie z przodu. Była to prosta sukienka,nie lubiłam zwracać na siebie uwagi. Na koniec poperfumowałam się moimi najpiękniejszymi perfumami. Czułam w nich nutkę waty cukrowej, którą wprost uwielbiałam. Byłam gotowa.
Z Lucjuszem miałam się spotkać przed wejściem do Wielkiej Sali, gdzie miał się odbyć Bal Bożonarodzeniowy. Ustałam na schodach, i poczułam jak ręcę mi się pocą ze strachu. W pewnej chwili ujrzałam przed Salą Huncowtów, którzy najwidoczniej również czekali za swoimi osobami towarzyszącymi. Jedyną chyba osobą która nie czekała był Peter, bowiem od razu wkroczył przez wielkie drzwi, nie czekająca ni chwili dłużej. Spojrzałam na Syriusza, wyglądał naprawdę dobrze. Oglądając go od stóp po głowę nie zauważyłam nawet jak się we mnie wpatruje, i to dosyć intensywnie. Nasze spojrzenia się spotkały, i posłał mi niewinny uśmiech który odwzajemniłam.
-Fabienne! Przepraszam za spóźnienie. - doskoczył do mnie Lucjusz i w tym samym momencie Black odwrócił wzrok.
-Lucjuszu, nic się nie stało, czekałam tylko chwilę. - oznajmiłam mu.
-Wyglądasz pięknie. - zmierzył mnie wzrokiem.
-Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
-To co idziemy? - spytał cały uradowany.
-Tak. - odpowiedziałam niepewnie, cały czas czując jak moje ręcę drżą. Chłopak złapał mnie za dłoń i udaliśmy się na Wielką Salę. Było tam przepięknie. Cała Sala ozdobiona była różnymi srebrnymi elementami, co nadawało jej więcej klasy i elegancji. Poczułam się trochę jakbym wróciła do Beauxbatons. Ustaliśmy z Lucjuszem gdzieś z boku, i czekaliśmy na przemowę Dyrektora.
-Witajcie! Nie będę was zanudzał, bawcie się dobrze! - powiedział uradowany, i z wielkiego głośnika na środku sali, zaczęła lecieć muzyka.
Rozglądałam się dookoła i szukałam wzrokiem Lily. Niestety zamiast niej ciągle nasuwał mi się Black ze swoja partnerką, która wglądała na zadbaną.
![](https://img.wattpad.com/cover/139127869-288-k941677.jpg)
CZYTASZ
Nigdy o Tobie nie zapomnę [Syriusz Black]
FanfictionZAKOŃCZONA To niezwykła opowieść o dziewczynie o imieniu Fabienne i jej przyjaźni z Huncwotami. Ale przede wszystkim o miłości do Syriusza Blacka. Mimo że jest to kolejne opowiadanie tego typu, to serdecznie zapraszam do czytania! Niektóre rzeczy i...