Mijały kolejne dni, a ja nie mogłam pogodzić się z tym co powiedział mi Black. Z Lucjuszem widywaliśmy się tylko raz na jakiś czas, a będąc bliżej Remusa czułam się niezręcznie. Nie wiedziałam czy powiedzieć mu o tym że wiem o jego słabości do mnie czy też nie.To było takie poplątane. Siedziałam na ławce w Wielkiej Sali, podpierając swój podbrudek o dłonie. Naprzeciw mnie leżał otworzony podręcznik z Magicznymi Stworzeniami. Nie mogłam się jednak na niczym skupić, wpatrywałam się w przestrzeń, nie zwracając uwagi na nikogo dookoła.
-Halo? Słyszysz mnie? Halo! - spojrzałam delikatnie w prawą stronę, i ujrzałam przed sobą Evans.
-Przepraszam cię Lily.
-Powiesz mi czemu od kilku dni chodzisz taka nieobecna? - zapytała, jednocześnie siadając obok mnie.
-Nie wiem od czego zacząć...
-Może najlepiej od początku. - uśmiechnęła się promiennie dziewczyna z prawie niewidocznymi piegami na buzi.
-Dobrze, powiem ci, ale nie tutaj. Chodźmy się przejść po błoniach. - spojrzałam na nią ukradkiem, po czym szybkim zamachem wstałam z miejsca, zamykając swoją książkę.
Szłyśmy szybkim krokiem. Ptaki śpiewały wokół nas, niebo było przejrzyste a wszyscy naokoło pałali radością. Oprócz mnie...Wiosna szła pełną parą, i gdyby nie ta cała sytuacja z Remusem to cieszyłabym się tym faktem jak wniebowzięta. Zaprowadziłam dziewczynę nad jezioro do Zakazanego Lasu, gdzie nikt nie mógł nas usłyszeć. Nie było to w samej puszczy, dlatego też było tam bezpiecznie. Niedawno znalazłam to miejsce, które jak się okazało było świetną alternatywą na wyciszenie.
-Mów w końcu! - wycedziła Lily dysząc ze zmęczenia. Najwidoczniej nie była przyzwyczajona do takiego szybkiego marszu.
-No więc...chodzi o Remusa. - wpatrywałam się w lekkie fale na jeziorze. - Podobno jest we mnie zakochany. - spuściłam wzrok.
-A... to... - rudowłosa zaczęła nerwowo bawić się palcami u ręki.
-Co? Wiedziałaś o tym?!
-Tak...Fabienne, ja przepraszam. Nie chciałam ci nic mówić, bo obiecałam Remusowi że dotrzymam obietnicy.
-Fajnie...Czyli znowu jakaś tajemnica, o której dowiaduję się na samym końcu!
-Co masz na myśli?
-Mam na myśli to, że nawet nie powiedziałaś mi o tym, że Remus jest wilkołakiem! - powiedziałam to chyba trochę za głośno, bo ptaki odleciały w popłochu.
-Głupio mi... ale skąd ty o tym wiesz? - otworzyła szerzej swoje zielone oczy.
-Po prostu wiem. Wiesz co jest najgorsze? Że ja w Remusie widzę jedynie bliskiego przyjaciela, i nie chcę robić mu przykrości. - odpowiedziałam ze smutkiem w głosie. Czułam się beznadziejnie.
-Fabienne, wiem że to nie jest łatwe, ale powinnaś mu powiedzieć o tym że wiesz. - złapała mnie za ramię, i spojrzała na mnie z wyrazem żalu.
-Masz rację Lily. Powiem mu jeszcze dziś. - spoglądając na dziewczynę, zdałam sobie sprawę że prędzej czy później to wyjdzie na jaw.
Siedziałyśmy z Evans w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Ona coś czytała, a ja wpatrywałam się w płomienie ognia w kominku. Było już ciemno na zewnątrz, a Huncwotów ani śladu. Zaczęłam się martwić, a moje ręce pociły się z nerwów. Ocierałam jedną dłoń o drugą co było już troszkę denerwujące dla dziewczyny, gdyż raz po raz spoglądała to na moją twarz to na nie.
-Nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze. - starała się mnie pocieszyć, ale bezskutecznie.
Siedząc już tak dłuższy czas, usłyszałam jak Gruba Dama otwiera komuś przejście. Spojrzałam niepewnie w lewą stronę, i ujrzałam całą czwórkę. Nie byli tacy weseli jak zazwyczaj, co jeszcze bardziej mnie stresowało. Black spojrzał na mnie i od razu uciekł do swojego pokoju, nawet się nie witając. Dziwnie się poczułam. Czyli teraz będzie mnie olewał? James Potter, podszedł do rudej i udali się gdzieś w kąt, żeby trochę pogruchotać. A ja zostałam z Remusem i Peterem. Spoglądałam to na jednego to na drugiego.
-Remusie...musimy porozmawiać. - powiedziałam niepewnie. - ale na osobności. - spojrzałam na grubszego chłopaka stojącego na przeciwko mnie, który obżerał się jakimiś słodyczami.
-Peter, możesz iść do Syriusza? Proszę. - wypalił od razu Lupin, a Pettigrew bez namysłu pobiegł w stronę schodów prowadzących do pokoju chłopców z Domu Lwa.- A więc, o co chodzi Fabienne?
Stałam jak wryta, nie wiedziałam jak zacząć tę rozmowę, to było dla mnie trudniejsze niż się spodziewałam, a tymbardziej że widziałam w Remusie brata. W końcu jednak, po chwili namysłu odważyłam się.
-Remusie, posłuchaj...ja wiem...o twojej słabości do mnie. - spojrzałam najpierw na swoje buty, dopiero później w oczy chłopaka.
-Cieszę się. Już dawno chciałem ci powiedzieć. - skomentował, i posłał mi ciepły uśmiech. Niestety mi nie było to śmiechu, po chwili zrozumiałam że jemu też nie.
-Ale...ja...och Remusie, nie wiem jak ci to powiedzieć. - odwróciłam twarz na bok.
-Nie czujesz tego samego. - dokończył ze spokojem na buzi.
-Niestety. I nie miej mi tego za złe, proszę.
-Nie mam, rozumiem cię. Kto chciałby być z takim potworem jak ja?! - krzyknął i pobiegł do pokoju. Lily stojąca z Potterem od razu spojrzeli się w naszą stronę. Zamurowało mnie, przecież nie chodziło mi o to. Akceptowałam to że jest wilkołakiem. To dla mnie nie stanowiło problemu. Ja po prostu, nie kochałam go... Tak jak on mnie...
Chciałam aby wszystko było jak dawniej, aby nic takiego nie miało miejsca... Czułam się z tego powodu naprawdę strasznie. Ale Remus nigdy by się nie obraził z takiego powodu...
CZYTASZ
Nigdy o Tobie nie zapomnę [Syriusz Black]
Fiksi PenggemarZAKOŃCZONA To niezwykła opowieść o dziewczynie o imieniu Fabienne i jej przyjaźni z Huncwotami. Ale przede wszystkim o miłości do Syriusza Blacka. Mimo że jest to kolejne opowiadanie tego typu, to serdecznie zapraszam do czytania! Niektóre rzeczy i...