Rozdział 22

1.4K 87 5
                                    

Minęły już prawie dwa tygodnie wakacji, a ja nie dostałam ani jednej wiadomości. Stwierdziłam, że poczekam jeszcze kilka dni i będę cierpliwa. Przez większość czasu pomagałam mamie w jakiś obowiązkach domowych, albo czytałam książkę, którą przypadkowo znalazłam w swoim pokoju. Moje myśli nieustannie kręciły się wokół Blacka. Zastanawiałam się co porabia i czy dobrze się bawi beze mnie. Czy on w ogóle myśli o mnie? 

Siedziałam na drewnianej ławce pomalowanej na biało. W ręce trzymałam grubą książkę oprawioną w sztywną okładkę. Ptaki ćwierkały mi nad głową, a gdzie nie gdzie można było zauważyć latające wokół kwiatów motyle. Mimo iż było naprawdę gorąco to słońce nie oświecało za bardzo ciała. Było dosyć ponuro. Ojciec załatwiał coś w Ministerstwie a mama krzątała się w kuchni. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Mimowolnie odchyliłam lekko głowę w stronę wejścia na ogródek i ujrzałam kuzyna Blaisa we własnej osobie. Bardzo się ucieszyłam. W końcu mogłam porozmawiać z kimś w podobnym wieku. Co prawda chłopak był o kilka lat starszy, ale to nie miało jakiegokolwiek znaczenia. 

- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Cię widzę! - krzyknęłam uradowana, wstając z miejsca i podążając w jego kierunku. 

- Dawno się nie widzieliśmy! - Co u Ciebie Fabienne? - uśmiechnął się szeroko i przytulił mocno. 

- Szczerze mówiąc to nie najlepiej. - westchnęłam ciężko. 

- Co się stało? - zapytał zaciekawiony. 

Opowiedziałam mu wszystko po kolei, pomyślałam że mogę mu zaufać, a musiałam wygadać się komuś niewtajemniczonym w całą sytuację. Blaise słuchał uważnie i robił smutną minę, gdy widział mój stan, w którym o tym mówię.

- Słyszałem o jakimś Blacku, ale chyba miał na imię Regulus, a nie Syriusz. - dodał po zakończeniu przeze mnie historii. 

- Tak, to jego młodszy brat. - dodałam z lekką pogardą. 

- Śmierciożerca? - zdziwił się. 

- Niestety, tak. Rodzina Syriusza ma zupełnie inne zdanie niż on sam. - westchnęłam, wpatrując się w dal. 

- Bardzo mi przykro Fabienne, mam nadzieję, że wszystko się szybko ułoży. - uśmiechnął się pogodnie. - A tego Malfoya to chyba bym udusił!

- Obyś miał rację. Dziękuję, że mnie wysłuchałeś, potrzebowałam się wyżalić. - oznajmiłam. 

- Zawsze, możesz na mnie polegać, z jakimkolwiek problemem. - dodał bez chwili namysłu, a ja posłałam kuzynowi wesoły uśmiech z nutką nadziei. 

- Na długo zostajesz u nas? - zapytałam bezpośrednio. 

- Tak właściwie to muszę się już zbierać. Mam dużo spraw na głowie. Wpadłem, tylko na chwilę, aby cię zobaczyć. - spojrzał na mnie i podszedł do drzwi. 

- Szkoda.

- Nie martw się, jeszcze się zobaczymy. Dozobaczenia! - pocieszył mnie chłopak. 

- Na razie, Blaise! - zdążyłam krzyknąć, a on w mgnieniu oka zniknął. 

                                                            ***

Siedziałyśmy razem z mamą w salonie i piłyśmy herbatę z cytryną. Było okropnie duszno, więc włączyłam mały wiatraczek który stał na jednym ze stolików. Zrobiło się już naprawdę późno, a ojca nie było widać. Nagle z impetem wparował do pokoju, cały czerwony na buzi. 

- Nienawidzę tych z Ministerstwa! Możecie mi wierzyć, że kiedyś ich ukatrupię! - usiadł na kanapę, zły jak osa. 

- Ale o co chodzi kochanie? - zapytała ze spokojem mama. 

Nigdy o Tobie nie zapomnę [Syriusz Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz