Rozdział 27

1.5K 89 5
                                    

Mimo że miałam zostać u Pottera tylko tydzień, to mój pobyt przedłużył się o jeden dzień. Musieliśmy wymyśleć coś, aby dowiedzieć się o tej całej sytuacji z Remusem. Moja ciekawość nie znała granic. Czyżby Lupin wdał się znowu w kontakty z tą okropną dziewuchą? Cały czas zadawałam sobie w głowie to samo pytanie. Siedzieliśmy wszyscy wspólnie w Wielkim Salonie u państwa Potterów i głowiliśmy się nad tym co możemy zrobić. Za oknem było jak zwykle gorąco ale co najgorsze piekielnie duszno, przez co prawie każdy wachlował sobie twarz dłońmi.

- Może napiszemy do Lunatyka list? - zagaił James, drapiący się po głowie, było mu bardzo gorąco a fakt iż miał dosyć gęste włosy nie ułatwiał wcale sprawy. 

- Tak, jasne. Może coś w stylu: "Remus, obserwowaliśmy cię na Mapie Huncwotów. Co robiłeś z Finns w Hogwarcie?" Doprawdy, świetny pomysł! - krzyknął Syriusz z sarkazmem w głosie, robiąc ignorancką minę.

- Szczerze mówiąc to tak właśnie powinniśmy zrobić. W końcu się przyjaźnimy, już i tak sporo  o sobie wiemy. - tchnęła Lily.

- Czasami myślę czy przypadkiem nie za dużo! - oburzył się Black, spojrzał na rudowłosą i podrapał się po ramieniu. 

- Przestańcie. Wiem, że sama chciałam coś z tym zrobić, ale teraz doszłam do wniosku, że lepiej będzie jak zaczekamy, żeby Remus sam nam o tym opowiedział. - wycedziłam spuszczając swój wzrok na buty ze skórki. 

- Fabienne, ma racje. Trzeba być cierpliwym. - przyznała mi za słuszne Evans i wszyscy przytaknęli. 

Uznaliśmy, że nie będziemy dłużej drążyć tego tematu.

                                                                            ***

Zaraz po kolacji, spakowałam wszystkie rzeczy i przebrałam się w swoje czyste ubrania. Mama Jamesa dała mi na drogę trochę jej przepysznych ciasteczek. Pożegnałam się ze wszystkimi i teleportowałam do domu rodzinnego. Wakacje u Rogacza spędziłam naprawdę cudownie, mimo że to było tylko kilka dni to i tak zapamiętam je na długie lata. Wspólne przesiadywanie do późna, rozmowy, opowiadanie kawałów i zabawy. Często też czytałam książkę, którą uwielbiałam. A przede wszystkim pogodziłam się z Syriuszem i mogliśmy pobyć ze sobą. Rozmawiałam z Blackiem, na temat mojej rodziny i obiecałam mu że kiedyś na pewno ich ze sobą poznam, ale jeszcze nie teraz. Nie chciałam, wprawić ojca w nie lada zawał serca, musiałam to zrobić na spokojnie i powoli. 

W domu pomagałam głównie mamie, albo spędzałam czas na świeżym powietrzu. Czasami jeszcze odpisywałam na listy nadesłane od Syriusza, w których opisywał mi co też porabia i jak bardzo za mną tęskni. Wielkimi krokami zbliżał się koniec wakacji, a Lupin nie odezwał się do nikogo ani słowem. Trochę było mi  z tego powodu przykro...

Dwa dni przed rozpoczęciem naszego już ostatniego roku szkolnego, Lilka wysłała mi liścik, z propozycją wspólnego wypadu na Ulicę Pokątną w celu zakupienia nowych potrzebnych podręczników do Hogwartu i innych przydatnych rzeczy. Postanowiłam, że wykorzystam proszek Fiuu. Weszłam w kominek w naszym przedpokoju i lada moment przed moimi oczyma ukazała się zielona mgła, a za nią już po chwili czarodziejska ulica. Było na niej wiele sklepów. Znajdowała się tuż za Dziurawym Kotłem w Londynie. Czarodzieje mogli odwiedzić tutaj księgarnie, sklepy odzieżowe, gastronomie lub inne przydatne w dziedzinie magii lokale. To właśnie na Ulicy Pokątnej kupiłam swoją piękną różdżkę. Rozejrzałam się dookoła, było niezmiernie tłoczno, ale już po sekundzie dorwała mnie przyjaciółka. 

- Witaj! Dawno się nie widziałyśmy! - krzyknęła mi nad uchem, Lily. 

- Hej! A gdzie reszta? - zapytałam, patrząc zza głowę dziewczyny.

- James z Syriuszem poszli do jakiegoś znajomego czarodzieja. Mówili, że mają jakąś ważną sprawę do załatwienia, a Peter... tak właściwie to nie wiem gdzie jest. Chyba się zgubił. - zaczęła nerwowo machać ręką. 

- Nie powiedzieli o co chodzi z tą ważną sprawą? - zmrużyłam oczy, to było trochę podejrzane. Tym bardziej w wykonaniu tej dwójki. 

- Zaraz sama możesz się im o to zapytać! - potrząsnęła głową i wyjrzała zza mnie. A ja gwałtownie odwróciłam twarz i ujrzałam zadowolonych chłopaków, z Pettigrew przy boku. Syriusz trzymał swoje ręce w kieszeniach spodni, a na jego ustach gościł nieopanowany uśmieszek. Podszedł do mnie i ucałował mnie delikatnie.

- Wreszcie mogę popatrzeć w Twoje piękne oczy. - oznajmił, ale cichym głosem, chyba nie chciał wyrażać, że jest aż taki romantyczny przy przyjaciołach. 

- Lepiej zdradź mi gdzie byliście? - uśmiechnęłam się zadziornie do chłopaka i zrobiłam maślane oczka.

- Miała to być niespodzianka, ale najwidoczniej się nie da. No więc, kupiłem motocykl! - śmiał się sam do siebie, a Rogacz zaczął mu wtórować. 

- Ale po co? Nie wystarczy ci miotła? Gdzie on jest? - pytania Lily robiły się naprawdę denerwujące. 

- Liluś, daj spokój! - krzyknęłam w stronę rudowłosej. 

- Fabienne, ale wiadomo że jeśli już Syriusz kupił ten cały motocykl, to James będzie również z tego korzystał! - burzyła się. Myślałam już, że troszkę przystopowała z tymi całymi jej zasadami, ale myliłam się. Dziwne, że wraz z nadchodzącym rokiem szkolnym, Evans zamieniła się w bezwzględną panią Prefekt. 

- Spokojnie kochanie, to nic takiego. To lata jak miotła, tylko daje inne dźwięki i ma inną prędkość. - wycedził lekko się gorączkując James.

- I ty przeciwko mnie?! Nie mogę w to uwierzyć! - krzyknęła Lilka i spojrzała wrednie w kierunku Blacka, który zdawał się wcale nie przejmować. Stał ze skrzyżowanymi rękoma na piersiach i posyłał złośliwe uśmieszki. Rudowłosa dziewczyna jeszcze przez dobre dziesięć minut karciła wzrokiem Syriusza i Pottera, mówiła coś pod nosem i aż poczerwieniała ze złości. 

- No proszę! Kogo my tu mamy! Obżartus, Pchlarz, Pani Wszystko Wiem Najlepiej, Rozczochraniec... ale co najważniejsze Amortencja! - krzyknął do nas Lucjusz i wrednie chichotał. 

- Zaraz ci wymażę ten uśmieszek z buźki! - Black zacisnął pięści, i już chciał ruszyć w jego kierunku, całe szczęście go powstrzymałam. 

- Nie warto. - dodał Rogacz. 

- Szybko jej wybaczyłeś! Powiem ci szczerze, że do dzisiaj czuje jej usta na swoich! - powiedział Malfoy, cały czas nie przestając się szczerzyć. W jednej chwili Syriusz rzucił się na niego i uderzył z impetem w twarz, z taką siłą, że blondynowi zaczęła lecieć krew z nosa i wargi. - Zapłacisz mi za to Black! - wydzierał się na cały głos jak opętany, dotykając nosa. Syriusz spojrzał to na niego to na mnie i pognał gdzieś, nie zważając na nic. Od razu za nim popędził James. Poczułam się tak jak na początku naszej relacji, kiedy to zostawiał mnie samą. 

- Powinnaś bardziej pilnować swojego pieska! - wycedził przez zaciśnięte zęby Lucjusz, i splunął krwią.

- Jeszcze słowo, a dostaniesz ponownie. - odpowiedziałam chłopakowi z wielkim spokojem na twarzy. Spojrzałam na niego złośliwie i razem z Lily, poszłyśmy poszukać chłopaków. Nie było to łatwe, zważywszy fakt że w koło kręciło się mnóstwo czarodziejów.

 - Fabienne, tutaj są! - wskazała ręką Evans. - Syriusz razem z Jamesem stali w jednej z mniej tłocznych uliczek i coś do siebie nerwowo gadali. Black szybko mnie zauważył, podszedł bliżej i złapał mnie za ramię, kierując dalej od przyjaciół. 

- Nie mogę więcej pozwolić, aby Malfoy się z tobą spotkał sam na sam! Ale to co się wydarzyło przed chwilą naprawdę mnie wkurzyło, muszę pobyć trochę w samotności. - odparł a ja przytaknęłam. Zerknęłam na nich wszystkich, i odeszłam... poczułam się zbita z tropu. Po drodze zakupiłam podręczniki i wróciłam do domu. 

Nigdy o Tobie nie zapomnę [Syriusz Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz