Rozdział 6

2.7K 127 7
                                    

Dzień przed Balem, a ja nadal nie wiedziałam co założyć na siebie. Wszystkie dziewczyny wokół rozmawiały już o swoich kreacjach. Nawet Lily miała już strój, tylko nie ja. Traciłam już chęci na tą całą imprezę. Miałam ochotę zrezygnować. Siedziałam na fotelu w pokoju wspólnym Gryffindoru i rozmawiałam z Evans.

-Fabienne, może w końcu zdradzisz mi z kim idziesz? - dopytywała się ciekawa dziewczyna.

-Ale po co?  Dowiesz się na Balu. Ty też nie powiedziałaś mi o tobie i Jamesie. - odpowiedziałam jej, jednocześnie dając do zrozumienia że było mi z tego powodu troszkę przykro.

-Ile jeszcze razy mam Cię przepraszać? - zapytała z drżącym głosem.

-Już dobrze, nic się nie stało, ale ja ci nie powiem, bo powiesz Potterowi a on reszcie i będę miała do wysłuchiwania. - powiedziałam z grymasem na twarzy i tym samym mój sekret wyszedł na jaw.

-Lucjusz Malfoy? - zrobiła wielkie oczy rudowłosa.

-No tak. Zapytał mi się a ja się zgodziłam, no bo niby czemu nie? 

-Obiecaj mi tylko to, że będziesz na niego uważała.

-Obiecuje. - uśmiechnęłam się do niej. Siedziałyśmy  tak jeszcze przez chwilę aż podeszli do nas James z Remusem.

-Hej dziewczyny. - wyszczerzył zęby Potter.

-Hej. Gdzie byliście? - zapytała Lilka dociekliwie.

-W bibliotece.  - szybko odpowiedział.

-Ty i biblioteka?  To mało prawdopodobne. Nigdy w to nie uwierzę. Chyba Remus zaciągnął Cię tam siłą.

-To prawda,  James mi towarzyszył. - rzekł Lupin stojący z boku, z poważną miną.

-Coś się stało Remusie? - zapytałam siedząc wciąż na fotelu i z niepokojem przyglądając się twarzy chłopaka, na której pojawiło się kilka drobnych ran.

-Nic takiego Fabienne. Muszę już iść, dozobaczenia! - i wyszedł przez dziurę w ścianie. Nie mogłam  pozwolić na to by mnie nadal zwodził i udawał że wszystko jest w porządku. Wstałam czym prędzej i pobiegłam za nim.

-Lupin! Zaczekaj na mnie! - krzyczałam za wysokim chłopakiem.

-Daj mi spokój! - powiedział donośnym głosem nawet nie spoglądając na mnie. Nie mogłam już wytrzymać, podbiegłam do niego i złapałam go za dłoń.

-Albo mi powiesz co się z tobą dzieje, albo nigdy nie dam ci spokoju. - powiedziałam spokojnie patrząc mu w oczy.

-Dobrze, ale nie tutaj. - powiedział spuszczając wzrok.
Udaliśmy się  na spacer po błoniach, pogoda z dnia na dzień była coraz piękniejsza a więc nie przeszkadzało nam to że nie mieliśmy na sobie cieplejszych ubrań. Szliśmy przez pewien czas w milczeniu po czym chłopak w końcu odważył się rozpocząć temat.

-Fabienne, posłuchaj mnie to co teraz ci opowiem musi pozostać między nami. - spojrzał mi głęboko w oczy.

-Możesz mi zaufać, Remusie.

-No więc, wiesz dlaczego ta niebezpieczna Wierzba Bijąca została posadzona? Wiesz dlaczego powstała Wrzeszcząca Chata? - jego głos drżał. - To wszystko dla mnie.- spuścił wzrok.

-Ale jak to? Po co? - zapytałam, nie rozumiejąc ani słowa.

-Jestem wilkołakiem. I zrozumiem jeśli teraz nie będziesz chciała mnie znać. - odparł z żalem.

-Remusie, jesteś moim przyjacielem, nigdy się od Ciebie nie odwrócę, bez względu na to kim się stajesz. - powiedziałam bardzo wyraźnie, byłam pewna swoich słów. - Nie ukrywam, że jest to dla mnie nie małe zaskoczenie... ale od niedawna zaczęłam coś podejrzewać. Możesz mi ufać Remusie.

-Wiesz, Fabienne, jesteś wspaniałą osobą.

-Zacznij od początku. - oznajmiłam uśmiechając się do niego, dodając mu odwagi.

Opowiedział mi o swoich przemianach raz w miesiącu w czasie pełni, o tym że Dumledore zasadził Wierzbę dla niego aby mógł przechodzić potajemnie do Wrzeszczącej Chaty. O tym że kiedy był młodszy pielęgniarka ze skrzydła szpitalnego odprowadzała go pod drzewo.To wszystko było dla mnie bardzo ekscytujące ale jednocześnie przerażające. Dowiedziałam się że w czasie przemiany jest niezywykle niebezpieczny dla ludzi i że będąc dzieckiem został zaatakowany przez Fenrira Greybacka. Słuchałam go w pełnym skupieniu, chciałam wiedzieć jak najwięcej się da.

-Czy Huncwoci o tym wiedzą? - zapytałam nagle, zafascynowana.

-Oczywiście, że tak. Oni sami tylko i wyłącznie dla mnie stali się nielegalnymi animagami. Wiem że to nieodpowiedzalne. - dodał po chwili namysłu.

-Słucham? Mam rozumieć że zamieniają się w zwierzęta kiedy chcą?

-Tak. Nie powinienem Ci tego mówić, ale jak już zacząłem to skończę. James – jeleń, Syriusz – pies, Peter – szczur. Dzięki temu mogą przebywać ze mną w czasie pełni.

-To jest niesamowite. Jak wam się udało to ukryć? Jestem pod ogromnym wrażeniem. - mówiłam niedowierzając.

-I nie jesteś zła? - spytał z ciekawością w głosie.

-A czemu miałabym być zła? Każdy ma jakieś tajemnice. - uśmiechnęłam się do niego i złapałam go za rękę.

-Lily była wściekła. - oznajmił. 

-Lily o tym wiedziała?! - oburzyłam się.

-Dopiero od tygodnia, wiesz skoro jest w związku z Jamesem, powinna wiedzieć o nim pewne fakty.

-Zdecydowanie, ale szkoda, że ja dowiaduje się jak zwykle ostatnia... Nie martw się nikt nie dowie się o waszym sekrecie.







.



Nigdy o Tobie nie zapomnę [Syriusz Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz