Rozdział 17

2K 103 24
                                    

 Minęło dwa dni od sytuacji w Lesie. Byłam  przygnębiona i całkiem zapomniałam że za kilka dni będę obchodziła urodziny. Niestety wcale mnie to nie cieszyło. Moje myśli gnębiły inne sprawy. Nawet naszła mnie ochota powrotu do domu, ale szybko się ocknęłam. Remus poprosił mnie o rozmowę, więc udałam się na błonia. Pogoda nam sprzyjała, lekki wiaterek targał moje włosy a twarz oświetlały promienie słońca.

- Jestem. Chciałeś ze mną pogadać. - uśmiechnęłam się delikatnie do chłopaka, który siedział na jednym z kamieni przy jeziorze. 

- Tak. Posłuchaj, nie będę owijał w bawełnę. Przykro mi trochę, że nic nie mówiłaś o twoich uczuciach do Syriusza, ale wiem że ja też nie zawsze byłem szczery wobec ciebie. - podrapał się po karku i lekko wzdrygnął. 

- No właśnie. To dość skomplikowane. - oczy mi rozbłysły nieokreślonym blaskiem. 

- Posłuchaj, rozmawiałem z Łapą na wasz temat. On nie potrafi okazywać uczuć. Sam się w tym wszystkim pogubił. - mruknął patrząc mi prosto w oczy. 

- To już nie ma jakiegokolwiek znaczenia. Mówiłam mu tyle razy, że możemy sobie z tym poradzić, ale on mnie olewał. - odezwałam się po cichu. 

- Najchętniej bym go palnął w ten pusty łeb! - krzyknął wstając z miejsca.

- Nie przejmuj się mną. Powiedz lepiej jak ty się czujesz po tej całej intrydze Rosie? - zapytałam z wielkim żalem w głosie. 

- Nic mi nie jest. Na początku było mi smutno, ale teraz sądzę, że to i tak nie miałoby sensu. Po wydarzeniach w Zakazanym Lesie widziałem ją jak rozmawiała z Regulusem, była bardzo przestraszona. Sądzę, że sobie nas odpuścili. Teraz będą chcieli zwerbować kogoś mniej silnego psychicznie. - drgnął wpatrując się w dal. 

- Nie wiem co o tym sądzić. - wyszeptałam, patrząc na plecy Remusa. 

- Najlepiej jak zapomnimy o tym. Za niedługo twoje urodziny! Trzeba będzie coś zorganizować. 

- Remusie, ja nie potrzebuję  imprez. To nie dla mnie. Wystarczą szczere życzenia. - wycedziłam, a on odwrócił się w moją stronę gwałtownie.

- Pożyjemy, zobaczymy. - Lupin uśmiechnął się do mnie pogodnie. Wiedziałam , że coś kombinuje. 

                                                                      ***

Dzień urodzin. Ubrałam się w zwiewną, ciemną sukienkę do kolan, w białe malutkie kwiatki. Chciałam aby ten dzień, był lepszy od poprzednich dotychczas. Postanowiłam również, że nie będę się przejmowała i z uśmiechem na twarzy to przetrwam. Kroczyłam dumnie, zmierzając do Wielkiej Sali na urodzinowe śniadanie. Słońce przebijało się, przez wszystkie okna Hogwartu, co powodowało, że mój uśmiech zrobił się jeszcze szerszy. Wchodząc już na Salę, ktoś mnie zatrzymał w samych drzwiach. 

- Wszystkiego Najlepszego. - powiedział i popatrzył się na mnie Lucjusz. 

- Dziękuje za życzenia... I być może za to w Lesie też... - dodałam po chwili namysłu. 

- Nie dziękuj. - odparł i jeszcze przez chwilę spoglądając na mnie, ruszył na błonia. 

Odwróciłam się w kierunku moich przyjaciół, którzy już smacznie zajadali się jakimiś delikatesami. Tylko Syriusz, gapił się w moją stroną z dziwną miną, ale nie miałam czasu na jego zagrywki, miałam dobry humor mimo to. 

- Witam wszystkich! - posłałam uroczy uśmiech i przysiadłam się do całej piątki. 

- No proszę! Ktoś tu ma dobry humorek! - krzyknął Potter w moją stronę, darząc mnie szczerym uśmieszkiem. 

Nigdy o Tobie nie zapomnę [Syriusz Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz