Rozdział 30

1.4K 80 9
                                    

Wszystko wydawało się jak z bajki. Kolejne dni upływały nam niesamowicie szybko.  Cieszyliśmy się ostatnimi chwilami w Hogwarcie. W końcu,  traktowaliśmy Zamek jak nasz dom. Ba! To był nasz dom. Cieszyłam się każdą sekundą spędzoną w tym miejscu, w towarzystwie tak wspaniałych ludzi. 

Siedziałam w bibliotece i jak zawsze zapisywałam jakieś notatki w moim grubym zeszycie. Było cicho, i już dosyć późno. Na zewnątrz zerwał się ostry wiatr i zaczął padać deszcz. W pomieszczeniu nie było za wiele osób, tylko ja i trzy dziewczyny siedzące w kącie. W skupieniu coś czytałam, i nagle usiadła obok mnie Lily.

- Posłuchaj, Fabienne. Chcę zabrać Jamesa do mojego domu rodzinnego. Chciałabym żeby poznał moją siostrę Petunię i jej narzeczonego Vernona, ale on ciągle protestuje. Uważa, że jeszcze przyjdzie na to pora. Ale ja twierdzę, że powinniśmy już wcześniej się poznać. Jestem taka wściekła. - skrzyżowała dłonie i zrobiła naburmuszoną minę. Spojrzałam na nią znad książki, byłam lekko zdezorientowana. Wypowiedziała te słowa z takim pędem. Niczym błyskawica.

- Ale już na sto procent nie chce jechać razem z tobą? Może po prostu tak się droczy. Przecież go znasz, wiesz jaki on jest. - odparłam spokojnym tonem. 

- Nawet na dwieście procent! Zamierzamy się pobrać a on robi jakieś problemy! Zachowuje się jak dziecko. - rzekła z grymasem.

- Coś o tym wiem. - spuściłam głowę. 

- Muszę go przekonać. Nie wyobrażam sobie, że nie będzie znał mojej własnej siostry. - powiedziała stanowczo i wyszła tak szybko jak przyszła. Pomyślałam wtedy, że może to jeszcze nie ich pora na małżeństwo. 

                                                                  ***

Na drugi dzień, postanowiliśmy, że wszyscy spotkamy się we Wrzeszczącej Chacie. Musieliśmy porozmawiać bez zbędnych świadków. Maszerowałam przez błonia z uśmiechniętą miną. W ręce trzymałam swoje pióro i notatnik, który często mi towarzyszył. Nie zauważyłam jak ktoś się do mnie zbliża. 

- Cześć! Ty jesteś Fabienne Holmes tak? - zatrzymała mnie wysoka dziewczyna o blond włosach. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Po jej szacie, wiadomo było, że jest ze Slytherinu.

- Tak. A o co chodzi? - spytałam zgubiona z tropu. Nie skojarzyłam faktów. 

- Nie wiem czy wiesz, ale ja i twój chłopak Syriusz Black, ostatnio się całowaliśmy. I to bardzo namiętnie. - popatrzyła na mnie z wielką satysfakcją w oczach. Nie miała żadnych skrupułów. 

- Tak się składa, że wiem i wcale mnie to nie obchodzi. A teraz bądź tak miła i zejdź mi z drogi. Syriusz na mnie czeka. - uśmiechnęłam się pogodnie a zarazem lekko  złośliwie i pognałam w swoją stronę. Nie dałam jej powodu do zadowolenia. Jej mina była bezcenna. Jednakże lekko mnie zdenerwowała. Postanowiłam, że nie będę o tym nikomu mówić. 

Kiedy dotarłam na miejsce, wszyscy już zajmowali swoje miejsca. Black od razu do mnie podszedł i ucałował w usta. Ku mojemu zdziwieniu zrobił to przy wszystkich naszych przyjaciołach. Chyba zrozumiał pewne sprawy. Robił postępy, co było dla mnie naprawdę zaskakująco miłe.

- Posłuchajcie mnie wszyscy uważnie! - wstał z miejsca Lupin, i zaczął swoją przemowę. - Sami Wiecie Kto nadchodzi. Zbiera swoje siły, do walki. Jeszcze dokładnie nie wiem o jaką walkę chodzi, ale na pewno się dowiem. - westchnął. 

- Ale skąd to wiesz? - zapytałam ze zdziwieniem. 

- Fabienne, powiedzmy, że mam dobre kontakty z Dyrektorem. Wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi i dużo przed nami, ale ja nie zamierzam siedzieć bezczynnie. Jeśli tylko Dumbledore wyda zgodę od razu wchodzę w skład Zakonu Feniksa. Nic mnie nie powtrzyma! Nie mam nic do stracenia. - zaczął machać rękoma, był bardzo podekscytowany. 

Nigdy o Tobie nie zapomnę [Syriusz Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz