Rozdział 13

2.1K 117 12
                                    

Biegłam szybko, raz po raz ocierając się o przypadkowych przechodniów. Nic się dla mnie w tamtym momencie nie liczyło, tylko i wyłącznie szczera rozmowa z Syriuszem Blackiem. Szukałam go niemal po całym Zamku, zaglądając do niektórych pomieszczeń, ale nigdzie go nie było. Straciłam już nadzieję na odnalezienie chłopaka. W pewnej chwili wpadłam na Jamesa Pottera, który oglądał jakąś kartkę z zainteresowaniem. 

- Fabienne! Gdzie tak pędzisz? - rozległ się donośny i wesoły głos okularnika. 

- Szukam Syriusza. Miałam nadzieję, że może jest z Tobą. - oznajmiłam, dysząc ciężko. 

- Niestety nie.  Nie przejmuj się, zaraz go znajdziemy. - dodał mi otuchy. Rozwinął kawałek pergaminu i wypowiedział - "Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego!". Zauważyłam ukazujące się napisy i z zainteresowaniem przyglądałam się Potterowi. 

- To jakiś przedmiot od Zonka jak mniemam? - zachichotałam, nie wierząc w to co widzę. 

- Oszalałaś! Kobieto, to nasz najnowszy wynalazek! Mapa Huncwotów. - wycedził oburzony. 

- Wasz? - zrobiłam wielkie oczy. 

- Mój, Syriusza, Luniaczka i Pettigrew. - dodał bez zastanowienia. 

Na pergaminie widniał wielki napis: " PANOWIE LUNATYK, GLIZDOGON, ŁAPA I ROGACZ, ZAWSZE UCZYNNI DORADCY CZARODZIEJSKICH PSOTNIKÓW MAJĄ ZASZCZYT PRZEDSTAWIĆ- MAPĘ HUNCWOTÓW"

- I  na czym polega ta cała Mapa? - przymrużyłam lekko oczy. 

- Zaraz zobaczysz. - oznajmił, po czym rozwinął bardziej pergamin i naszym oczom ukazała się dokładna mapa Hogwartu , obejmująca również błonia. Na niej można było dostrzec nazwiska i imiona prawie wszystkich osób będących w szkole i na jej terenie. 

- To jest niesamowite, ale zarazem trochę dziwne. Wy jesteście niemożliwi...
- krzyknęłam uradowana. - jak Wam się udało to stworzyć? 

- Lata praktyki. - odpowiedział z dumą. - o! Syriusz jest przy Wierzbie Bijącej. - dodał szybko. 

- Dziękuje Ci bardzo James! A może powinnam podziękować kawałkowi papieru? - ucieszyłam się przeogromnie.

- Fabienne! Tylko nikomu ani słowa o tej Mapie! Jesteś pierwszą dziewczyną, która o tym wie. - zaczął się lekko denerwować. 

- Nie powiedziałeś o tym Lily? Lepiej to zrób, zanim sama ją odkryje. - poradziłam okularnikowi. 

- Masz rację. - mruknął i już po chwili wypowiedział jak zaklęcie " Koniec Psot!" Spojrzałam na niego ukradkiem z wielkim znakiem zapytania. - Jeśli tego nie powiesz, każdy będzie mógł ją odczytać. - uśmiechnął się, a ja nie zdając już więcej zbędnych pytań, popędziłam na błonia. 

                                                                  ***

Od razu zauważyłam tę bujną czuprynę. Black siedział przy drzewie, zamyślony. Niepewnie podeszłam do chłopaka i poczułam lekki wiaterek na moich policzkach. Wyglądał na przygnębionego, ale zarazem na bardzo uroczego. Delikatnie usiadłam obok niego. Bawił się źdźbłem trawy i nie spoglądając na mnie w ogóle czekał aż zacznę. 

- Syriusz...ja wiem o Twojej rodzinie. - powiedziałam po cichu. Odwrócił głowę w moją stronę i wbił swój obłędny wzrok na moją zaczerwienioną twarz. - Nie jesteś zły? - dodałam. 

- Nawet się cieszę. Przynajmniej nie będę musiał sam tego tłumaczyć. Tylko kto ci powiedział? - ręce zaczęły mu drżeć. 

- Remus. Tylko proszę, nie gniewaj się na niego. - spojrzałam błagalnym wzrokiem. 

- Spokojnie. Czego dokładnie się dowiedziałaś? 

- Że twoja rodzina przykłada wielką wagę do przynależności Domu Węża, ale i ma  obsesje na punkcie czystości krwi. Bardzo mi przykro... - złapałam go za rękę. Jednak szybko ją wyrwał. 

- Nie potrzebnie jest Ci przykro. Jakoś sobie z tym radzę. - wycedził bez entuzjazmu. 

- Musisz być taki nieczuły? 

- O co ci chodzi? 

- A o to mi chodzi, że nie możesz całe życie uciekać. Próbuje Cię zrozumieć od jakiegoś czasu, ale twoje zachowanie mi wcale tego nie ułatwia... - ponownie złapałam go za rękę, a on tym razem tylko na nią zerknął. 

- Skoro tak to... chyba się w kimś zakochałem... - spuścił głowę  i zaczął nerwowo ruszać nogą. 

- A czy ta osoba chodzi do naszej szkoły? - zapytałam już drżącym głosem. Nigdy nie spodziewałam się takiej odpowiedzi...

- Tak się składa, że ta osoba właśnie ze mną rozmawia. - wrócił do poprzedniej pozycji, zacisnął pięści z nerwów i spoglądał raz na mnie, a raz w górę. 

- Nie wiem co powiedzieć... - czułam podniecenie. - I nie jesteś pod wpływem Amortencji? - musiałam się upewnić, czy to aby na pewno nie jest znowu jakaś sztuczka...

- Na pewno nie. - zaczął się po cichutku śmiać. 

- I co zamierzasz z tym zrobić?  Bo okazuje się, że ty również mi się podobasz Syriusz... - uśmiechnęłam się promiennie. 

- Chciałbym się narazie  spotykać się z Tobą potajemnie, a później zobaczymy...Co ty na to? - wejrzał tak głęboko w moje oczy że nie mogłam inaczej zareagować jak tylko się zgodzić. 

Może i działo to się trochę za szybko, ale wiedziałam jedno - pragnęłam Blacka. Sama w to nie wierzyłam, ale chyba byłam w nim zakochana. Czułam przy nim motyle w brzuchu. 

                                                                  ***

Siedzieliśmy razem z Lily, Remusem i Peterem w Pubie Pod Trzema Miotłami i czekaliśmy na pozostałą dwójkę Huncwotów. Sączyłam swoje piwo kremowe i mimowolnie raz po raz spoglądając przez okno, z nadzieją że zaraz pojawi się Syriusz. 

- Remusie, jak przygotowania na randkę? - spytała Evans. Lupin miał kilka nowych ran, przez co wyglądał bardzo niewyraźnie. 

- Pomijając moje zadrapania, to istny raj! - zaśmiał się gorączkowo i podrapał po uchu. 

- Sądzę, że Rosie nie zrazi twój wygląd. Jest pod tym względem dość wyrozumiała. - powiedziałam poprawiając się na krześle.

- Obyś miała rację. - dodał. - o! Zobaczcie kto zaraz do nas dołączy! - krzyknął zerkając na osoby za oknem. 

Zobaczyłam jak Black idzie z niedbałym wdziękiem, ręce trzymał w kieszeniach, a na jego twarzy widniał psotny uśmiech. Od razu zrobiło mi się gorąco i ręcę zaczęły mi się pocić. Ocierałam jedną o drugą i już po chwili Syriusz razem z Potterem stali tuż przed nami. Na początku nie wiedziałam jak się zachować, ale pomyślałam że nie będę za bardzo się narzucać. Tak się akurat złożyło że Black chciał czy nie chciał musiał usiąść obok mnie, gdyż James zajął już miejsce przy ukochanej Lily. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Chłopak swoje ręce wsadził pod stół, więc delikatnie je złapałam, tak aby nikt z naszych towarzyszy tego nie zauważył. Jakie wielkie było moje zdziwienie, kiedy odepchnął moją dłoń i położył swoje ręce na drewnianym, lekko zakurzonym blacie.Poczułam się jakby ktoś dał mi z liścia. Niby wiedziałam że chciał to pozostawić w tajemnicy, ale i tak było mi przykro. Do końca naszego spotkania nie odezwałam się ani słowem, a Black unikał mojego spojrzenia. Zamarłam. Zrozumiałam, że to nie będzie łatwy "związek"... 

Nigdy o Tobie nie zapomnę [Syriusz Black]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz