Nigdy nie próbowała zapełnić luki w swojej pamięci. Luki, która tam tkwiła odkąd miała szesnaście lat, która miała być niefortunną pozostałością po wstrząśnieniu mózgu.
"Przewróciłaś się na łyżwach, nie pamiętasz?" Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że to co zobaczyła na twarzy swojej matki, kiedy obudziła się w szpitalu nie było pozostałością łez, ale raczej kropelkami potu. Oznakami stresu. Jej rodzice bali się wtedy, że wszystko sobie przypomni, że nie uda im się ukryć prawdy o tym co zrobili.
Teraz wszystko zaczęło wracać. Wszystkie sekrety wyszeptane do ucha, wszystkie uśmiechy posłane ukradkiem na lekcjach, wszystkie pocałunki skradzione sobie w szkolnej toalecie.
Otworzyła oczy i zobaczyła wysoki sufit ze zdobionym żyrandolem. Cały pokryty był freskiem z pulchnymi aniołkami chowającymi się w chmurkach. Podniosła głowę i rozejrzała się po pokoju. Była w nim sama, ale zza drzwi słyszała wyraźnie rozmowę swoich przyjaciół z... No właśnie z kim? Kim była dla niej kobieta, która zapełniała luki w jej pamięci? Pustkę, z którą Kasia zdążyła już sobie poradzić, którą zepchnęła w głąb podświadomości i zastąpiła nowymi wspomnieniami.
Zamek szczęknął i do pokoju wszedł Łukasz.
-Hej, obudziłaś się?- usiadł na kozetce pod ścianą i zakrył ręką oczy.- Jestem taki zmęczony tym wszystkim. Najpierw nas porywają, potem ty niespodziewanie mdlejesz. Za dużo stresu jak dla mnie. Sportowiec nie powinien się tak stresować, to złe dla kondycji serca i w ogóle.
Kasia się roześmiała. Jednak Łukasz nadal pamiętał jak ją rozbawić.
-Jak się czujesz?- spytał, po rozładowaniu atmosfery.
-Trochę boli mnie głowa, ale nie jest najgorzej. A gdzie Kuba?
Łukasz ściągnął brwi. Najwyraźniej nie miał zadowalajacych wieści. Przedłużającą się pauzę przerwał stukot obcasów wkraczających do pokoju.
-Kasia, ja...- zaczęła.
-Nie musisz nic mówić. Wszystko pamiętam... Flavio.
Z oka kobiety pociekła łza. Wzięła głeboki wdech.
-Już się tak nie nazywam.
-Dla mnie jesteś Flavią.
-Proszę, nie nazywaj mnie tak. Postanowiłam zapomnieć o dawnych czasach.
W Kasi wezbrała złość.
-W takim razie po co mnie porwałaś?
Flavia skierowała zaczerwienione oczy najpierw na sufit, a następnie na dziewczynę.
-Bo jedyne wspomnienia warte zapamiętania to te z tobą.
Kasia zeskoczyła z łóżka i przytuliła Flavię.
-Próbowałam o tobie zapomnieć, ale nie mogłam.-szlochała jej w ramię.- To tak bolało, bo oni sprawili, że ty nic nie pamiętałaś, jakbym nie istniała.
-Zaraz, masz na myśli moich rodziców?- Kasia zdębiała.- Co oni zrobili?
- Z tego, co wiem, to usunęli ci wspomnienia jakąś kuracją eksperymentalną. Mówili, że miałaś wypadek i dlatego nic nie pamiętasz, ale to nieprawda. Myślisz, że dlaczego zaraz potem przenieśli cię do innej szkoły? Twoi rodzice mnie nie znosili, to, że się ze mną- wzięła wdech- zadawałaś- wypuściła powietrze- było największym kolcem w ich wypucowanej dupie.
Kasia nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Wiedziała, że jej rodzice nie są rodzicami roku, ale żeby robić coś takiego własnej córce? Miała ochotę zemścić się na nich jak najszybciej i jak najboleśniej. Dawno nie czuła takiej złości.
Nagle coś do niej dotarło.
-Łukasz, gdzie jest Kuba?
Piszczek oblizał nerwowo usta.
-No właśnie, a propos twoich rodziców, to Kuba jak usłyszał tę historię, to wpadł w szał. No i jakoś tak wyszło, że pojechał się z nimi... jakby to ująć... policzyć.
-Powiedział, że złoi im tyłki. Na serio, gdzie ty wytrzasnęłaś tych gości? Są jak twoje prywatne aniołki-stróże- Flavii zaczął poprawiać się humor.
-Boję się, że z tego aniołka może wyjść diabełek- Kasia chwyciła kobietę, za rękę- Jedziemy, musimy coś zrobić zanim zostanę sierotą.
CZYTASZ
Piłka jest okrągła a Piszczu jest gejem dla Błaszczu
FanfictionTytuł mówi sam za siebie. Piszczykowska miłość w końcu może dać sobie upust, gdy chłopcy są na L4 aka urlopie lekarskim.