*Łukasz*
Szczerze? Bardziej niż o rodziców Kasi, martwił się o Kubę. Nie powinien był pozwolić mu iść. Poznał kiedyś tę rodzinę i oprócz tego, że była to bardzo nieprzyjemna para, to jeszcze zdawali się być niebezpieczni. I to w sensie "kiedy ze mną rozmawiasz, dziesięciu snajperów ma cię na muszce, więc uważaj na słowa" niebezpieczni. Tak przynajmniej czuł się Łukasz, gdy zaprosili go kiedyś na kolację.
Podjeżdżając pod bogatą posiadłość już z oddali ujrzeli dym.
-Kuba!-krzyknął Łukasz przerażony i wybiegł z samochodu. Za nim podążyły dziewczyny.
Kiedy się zbliżył ujrzał palące się szczątki samochodu. Prawdopodobnie był to jakiś drogi model, bo ojciec Kasi klęczał obok wraku szlochając głośno. Parę metrów dalej stał Kuba z kamienną miną wpatrując się w całą scenę. Łukasz podbiegł do niego i objął mocno. Czuł jak serce bije mu jak oszalałe.
-Kuba, nie rób mi tak więcej. Nie możesz tak sobie po prostu uciekać i mnie zostawiać- złapał otępiałego mężczyznę za ramiona- ty to zrobiłeś? Podpaliłeś mu samochód? Halo, Kuba?
W odpowiedzi Błaszczykowski tylko pokazał na coś palcem. Łukasz odwrócił się we wskazanym kierunku i zobaczył coś niespodziewanego. Pod garażem stała dziewczynka w okularach. W jednej ręce trzymała pusty baniak z benzyną, a w drugiej książkę, w której była zaczytana.
-Milagros!- wykrzyknęła Flawia i pobiegła zaaferowana do dziecka. Wyrwała jej butlę z ręki i odrzuciła w kierunku samochodu, co spowodowało kolejny mini pożar. Ojciec Kasi zaszlochał ostentacyjnie, ale nikt nie zwrócił na niego uwagi.
-O mia , ty to zrobiłaś?
-Nie lubiłaś tego pana, mamusiu. Kiedy ktoś krzywdzi kogoś kogo kochasz dajesz mu nauczkę.Sama tak powiedziałaś. Czy na moim miejscu nie zrobiłabyś tego samego?
Oczy kobiety zaszkliły się ze wzruszenia.
-Oczywiście, że tak kochanie.- wzięła dziewczynkę w ramiona- mamusia jest z ciebie taka dumnaa. Ale i tak masz mi powiedzieć skąd wzięłaś kanister benzyny.
Dziewczynka zawachała się na chwilę nie chcąc zdradzić swojego dostawcy. Poddała się jednak, wiercącemu jej dziurę w mózgu, wzrokowi matki.
- Pablo mi dał.
- Pablo nożownik czy Pablo dusiciel?
-Pablo dusiciel jest na lekarskim. W ostatniej akcji stracił palec. Nie pamiętasz mamo? Dostałyśmy go nawet pocztą. W tej ładnej papeterii.
-Faktycznie...Ech...Tak czy siak, muszę znaleźć ci inną nianię. Pablo za bardzo ulega twoim zachciankom.
Łukasz słuchając ich rozmowy coraz bardziej czuł, że znaleźli się w złym miejscu i w złym czasie. Mafia to zdecydowanie nie były jego klimaty.
-Chodźmy do domu- wziął Kubę za rękę. Zatrzymał się obok Kasi- poradzisz sobie z tym bałaganem? Muszę go stąd zabrać.
Dziewczyna pokiwała głową.
-Weźcie samochód. Nam pewnie chwilę tu zejdzie. Muszę, tym razem poważniej, pogadać z moimi rodzicami.
-Powodzenia- Łukasz uśmiechnął się do Kasi po czym wpakował wciąż otępiałego Kubę do auta.
Dojeżdżając do domu Kuba w końcu się odezwał.
-Ona była taka mała. A robiła to jak pierwszorzędny podpalacz. Rozlała benzynę i kazała mi się odsunąć. Ona mi. A jak zapaliła zapalniczkę to miała takie iskierki w oczach. Jak diabełek. A wiesz co zrobiła jak oglądała jak wszystko płonie? Zaproponowała mi żelka. Żelka! A temu mężczyźnie kazała, cytuję "przestać się mazać".
-Nowy role model, co?- Łukasz pokiwał głową z uznaniem.
-Wyjąłeś mi to z ust.
__________________________________
Ale dawno nie było rozdziału.
Przepraszam za to, ale długo nie miałam weny 😩 Mam nadzieję, że nie narobiłam za dużo błędów, bo nie mam siły już sprawdzać.
Jak zwyklę, nawykiem starszej pani, ślę moc całusów i pozdrowień ❤😘
CZYTASZ
Piłka jest okrągła a Piszczu jest gejem dla Błaszczu
FanfictionTytuł mówi sam za siebie. Piszczykowska miłość w końcu może dać sobie upust, gdy chłopcy są na L4 aka urlopie lekarskim.