Kuba stał na lotnisku, opierając się o barierki, w prawej ręce trzymał smartfona, a drugą ściskał rączkę walizki. Był ubrany w zwiewną, lnianą koszulę i proste granatowe spodnie. Na nadgarstku błyszczał mu zegarek, który dostał od Piszczka kilka lat temu na urodziny. Wpatrywał się w telefon czekając na jakąś wiadomość od Łukasza. Mieli się tu spotkać jakieś 15 minut temu, wysłał mu nawet SMS, ale wciąż nie doczekał się odpowiedzi. Kiedy był już zdecydowany pójść do niego do domu i sprawdzić co się stało zauważył jak wchodzi do budynku. Łukasz miał na sobie t-shirt z logiem bvb i jeansy. Oczy zasłaniały mu okulary przeciwsłoneczne. Kuba pomachał przyjacielowi, żeby ten mógł go zauważyć. Piszczek długo stał wpatrując się w jego stronę, jakby nie mógł go zidentyfikować.
-Hej - przytulił Łukasza na powitanie - Co się stało ? Za chwilę mamy samolot, a ty się spoźniasz. Wszystko ok? -Kuba zwrócił uwagę, że Piszczu co chwila drapie się w okolicach oczu.
-Ja... Eee... taaak wszystko ok.
-Nie wygląda jakby tak było. Daj spokój, przecież cię znam. O co chodzi? I po jaką cholerę ci okulary w pochmurny dzień?
Łukasz odchrząknął. Był spięty. A może zawstydzony? Kuba postanowił nie czekać na wyjaśnienia i szybkim ruchem zdjął koledze okulary z twarzy.
Zaskoczony Piszczek odwrócił się i spojrzał na Kubę, a raczej starał się to zrobić, bo miał wielki rumień wokół prawego oka, a białko było całe czerwone. Musiał mrużyć oczy, choć stał metr od przyjaciela.
-Co się stało?!!
-Będziesz się śmiał. ..
-Do cholery, Łukasz kogo to obchodzi! Mów co ci jest żebym mógł ci jakoś pomóc!
Klasyczny Kuba. Jeśli chodzi o Piszczka, potrafi wpaść w panikę w przeciągu ułamka sekundy.
-No bo... Trochę dzisiaj zaspałem... I cały ranek śpieszyłem się żeby zdążyć na czas. I w pośpiechu prysnąłem sobie dezodorantem w twarz.
Reakcja Kuby: śmiech, zmartwienie, znowu śmiech. Prowadził poszkodowanego do toalety zataczając się. Pomógł przemyć mu oczy i obiecał wszędzie go prowadzić, jako że Łukasz nadal prawie nic nie widział.
-Nie wiedziałem,że taka z ciebie łamaga. - Piszczek musiał się pogodzić z docinkami.
-Po prostu się śpieszyłem, bo nie chciałem żebyś poleciał beze mnie... - Łukasz wydał usta udając ze jest obrażony.
-Nie poleciałbym bez ciebie -powiedział Kuba łapiąc prawie ślepego Łukasza za rękę żeby poprowadzić go do bramek. Łukasz próbował spojrzeć na niego z wdzięcznością -Bo noby jak? Przecież to ty masz nasze bilety.
Piszczek stanął i popatrzył na Kubę.
-He?.-PIIIIIIISZCZEEEEEEK DO CHOLERY!!!!!
__________________________________
He hehe kto zgadnie co (kto) mnie zainspirowało? Historia z dezodorantem nie jest moja, po prostu bardzo mi się spodobała i stwierdziłam że pasuje mi do tej dwójki. Xd Oczywiście trochę ja zmodyfikowałam.
A i nie przejmujcie się końcówką. Chłopaki i tak się kochają xd
CZYTASZ
Piłka jest okrągła a Piszczu jest gejem dla Błaszczu
FanfictionTytuł mówi sam za siebie. Piszczykowska miłość w końcu może dać sobie upust, gdy chłopcy są na L4 aka urlopie lekarskim.