Kupidyn zawsze wchodzi niezauważony, żebyś nie postraszył go psami

567 63 30
                                    

 Dzień pierwszy

To nie miało być takie trudne. Przecież do niedawna spotykali się tylko kilka razy do roku. Fakt, nie było to przyjemne, ale mogli normalnie żyć, a teraz Kuba czuł się jakby już nigdy miał się nie uśmiechnąć. Miał ochotę położyć się do łóżka, przykryć kołdrą i nigdy spod niej nie wychodzić.

Po kilku godzinach jazdy samochód wreszcie zatrzymał się przed domem Błaszczykowskiego.
-Ładna chałupa- zagaił kierowca, ale Kuba nie miał ochoty na rozmowy. Jednocześnie nie miał siły wstać, więc siedział bez słowa udając, że zasłuchał się w radio.

-Jest pan pewien, że nie mam pana odwieźć spowrotem do Dortmundu?
Wtedy stanęło mu przed oczami wspomnienie Łukasza i jego zagubiony wzrok. Pospiesznie zapłacił taksówkarzowi (co to była za suma?!) i wysiadł zabierając swój bagaż. Stał jeszcze chwilę wsłuchując się w szumiące wokół drzewa po czym wszedł do środka. 

Dom był wyziębiony, lodowka świeciła pustkami. Kuba włączył komputer i zrobił zakupy przez internet. Nie miał ochoty wychodzić z domu. Rozpalił w kominku i wyciągnął koce z szafy. Otuliwszy się nimi, położył się na kanapie i obserwował tańczące płomienie. Niedługo potem jego powieki stały się ciężkie i zasnął.

Dzień drugi

Obudził go sygnał telefonu. Sięgnął po niego, choć nie miał ochoty odbierać. 

Godzina 10:10.

Fabian dzwoni

Fabian. Jedyna osoba, prócz Piszczka, której Kuba ufał całkowicie. Odebrał.

Dobry był z niego przyjaciel. Dzwonił spytać czy wszystko w porządku. Wszystko ok  powiedział Kuba, ale usta, które to wypowiedziały były jakby nie jego. Zaśmiał się. Każde słowo było coraz większym kłamstwem. W końcu się rozłączył.

Cały dzień był beznamiętny. Wszystko, co Kuba robił, robił automatycznie. Jadł, spał, gapił się w kominek. Raz wyszedł narąbać drewna i przed drzwiami znalazł zakupy. Ach tak, zapomniał o nich.

Dzień trzeci

29 nieodebranych połączeń od Piszczu

Nie mógł oderwać wzroku od telefonu, który co chwila podświetlał się pokazując kolejne połączenie przychodzące. Nie mógł odebrać. Jeśli usłyszałby głos Łukasza to umarłby z tęsknoty. 

Dlaczego odszedł?

Bo kiedy usłyszał radość Piszczka z powrotu do gry zrozumiał, że trochę stoi mu na drodze. Nie chciał go dekoncentrować, piłka była dla nich obu niezwykle ważna, jeśli nie najważniejsza. Ale było coś jeszcze. Kiedy Kuba usłszał, że Łukasz zaczyna treningi poczuł ukłucie zazdrości, a niczego nie bał się bardziej niż tego, że doprowadzi ona do nienawiści. Wolał odejść niż na to pozwolić.

Ten dzień zdawał się nie mieć końca.

Dzień czwarty

Obudziła go ślina kapiąca mu z buzi. Wciąż leżał na kanapie w ubraniach z zeszłego dnia. Telefon przestał dzwonić, przez co dom zdawał się cichszy. Wstał i przeciągnął się. W Dortmundzie zawsze gdy to robił Łukasz zaczynał go łaskotać. Kuba uśmiechnął się do siebie na to wspomnienie. Zrobił sobie kawę i spojrzał przez okno, pozwalając by poranne promienie słońca oświetliły mu twarz, gdy wziął pierwszy łyk.

Piłka jest okrągła a Piszczu jest gejem dla Błaszczu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz