22

3K 297 408
                                    

*Jungkook*

Minęły dwa tygodnie od kiedy Jimin i Jimin mnie olewają.
Całkowicie nie wiedziałem co zrobiłem źle.

A z dnia na dzień Jimin wyglądała coraz gorzej.
Próbowałem porozmawiać o tym z Tae albo Hoseokiem, jednak obydwoje milczeli.

Byłem bezradny.

Siedziałem codziennie wgapiony w plecy Jimin, która leżała na ławce, trzęsąc się z zimna.
Nie dziwię się, jej ciało wyglądało na całkowicie wyniszczone.

Tak bardzo się o nią martwiłem.

Zadzwonił dzwonek, chciałem wstać i okryć dziewczynę kurtką, jednak Taehyung mnie wyprzedził i zniknął z sali.

Westchnąłem i oparłem się o krzesło.
Rozmawiałem wiele razy z Jinem, próbując rozwikłać te zagadkę.
Wszyscy mówią, że jest mądrzejszy, jednak on również całkowicie nie miał pojęcia co się stało.

Klasa opustoszała, a ja nadal przyglądałem się Jimin, która chyba zasnęła, bo w ogóle się nie ruszała.
Wykorzystując sytuację, podniosłem się z krzesła i podszedłem do dziewczyny.

Ukucnąłem przy jej ławce i odgarnąłem kosmyki włosów z jej twarzy.

Spała jak kamień.
Delikatnie pogłaskałem jej zimny policzek.
- Wyglądasz całkiem jak Jimin.- szepnąłem.- Martwię się o ciebie i twojego brata. Ciebie mogę jeszcze widzieć, ale jego już nie... - dodałem, dalej gładząc jej policzek.- Tak bardzo chciałbym zobaczyć Jimina... Nie wiem co zrobiłem, ale naprawdę postaram się to naprawić, obiecuję.- powiedziałem cichutko i uśmiechnąłem się lekko.

Jak to możliwe, że nawet podczas spania wygląda całkowicie jak on?

Nie mogłem się powstrzymać.

Przybliżyłem się do niej i delikatnie musnąłem jej czoło.

Już chciałem się odsunąć, gdy nagle dziewczyna chwyciła mnie za dłoń, nie pozwalając odejść.
- Jungkook...- mruknęła, tuląc się do mojej dłoni.
Nawet zachowują się tak samo.

Jakie to urocze.

Odsunąłem się od niej, zabierając rękę, a dziewczyna słodko zmarszczyła nosek.

Naprawdę, identycznie...

Usiadłem na swoje miejsce i dalej ją obserwowałem.

Muszę w końcu coś zrobić.

Tak jak zawsze po szkole, Jimin miała wracać z Tae.
Pięć minut przed ostatnią lekcją złapałem mojego przyjaciela na korytarzu.

No powiedzmy, że go naprawdę złapałem.
- STARY, STÓJ TAM, GDZIE STOISZ!- krzyknąłem do Tae, który stał na drugim końcu korytarza z miotłą.
Gdy mnie tylko zobaczył, rzucił ją i zaczął uciekać.

O nie, nie, nie, ja się tak łatwo nie poddam.

Ruszyłem jak torpeda za chłopakiem.

Taehyung może i był zwinny, ale nie był zbytnio szybki.
Kim wbiegł na schody pożarowe, kierując się na parter.
Skakał po dwa schodki w dół, a ja nie trudząc się zjechałem po poręczy i gdy tylko miałem możliwość, złapałem go za kaptur od bluzy i powaliłem na ziemię.

Usiadłem na zdyszanego chłopaka, który był wykończony pogonią.
- Teraz mi nie uciekniesz, dzieciaku.
- Co ty znowu ode mnie chcesz?- jęknął zmęczony.
- Nie możesz dzisiaj wracać z Jimin, a najlepiej, żeby nikogo nie było w jej domu.- rzuciłem, od razu przechodząc do sedna.
- Co? Czemu? To brzmi jakbyś chciał ją zabić, czy coś...- stwierdził wystraszony.
- Chce z nią porozmawiać poważnie i tyle, a z wami to nie wyjdzie, szczególnie gdy będzie ten Yoongi.- mruknąłem.
- Na pewno nie chcesz jej nic zrobić?- spytał niepewnie.
- Czy ja ci wyglądam na mordercę albo zboczeńca?
- Tak.- odpowiedział, a ja uniosłem pięść do góry.
Chłopak pisnął i schował twarz.
- Nie uderzę cię, wyluzuj. - zaśmiałem się z reakcji chłopaka.
- Widzisz, jesteś niepoczytalny! - wrzasnął.
- Nie martw się, nic nie zrobię Jimin, obiecuję.- uśmiechnąłem się do niego, a chłopak westchnął.
- No okej, postaram się zrobić to, co mówiłeś - mruknął. - Ale na początku zejdź ze mnie, bo się uduszę- jęknął, próbując mnie zepchnąć.

My Girlfriend Park Jimin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz