Epilog

2.6K 198 217
                                    

*Jungkook*

Uchyliłem zaspane oczy i spojrzałem w sufit.

Po wczorajszym spotkaniu z rodziną Nany nie wyspałem się.
Podniosłem się obolały z łóżka i podszedłem do lustra.
Na moim brzuchu, rękach, klatce piersiowej widniały zielono-fioletowe siniaki.
Chwyciłem się za zbity bok, na który wczoraj upadłem po pierwszym ciosie ojca.

Nic nowego.

Chyba bardziej niż całe ciało bolało mnie serce.
Gdy mówiłem do Jimina te okropne słowa, czułem jakbym w środku gnił.

Wszystko było już ustalone.

Moje całe życie zostało ułożone bez mojego zdania.
Jeden zły ruch i kończę tak jak dzisiaj.
Cały poobijany i zraniony.
Czułem się jak potwór.

To, co zrobiłem Jiminowi było okropne.
Dałem mu nadzieję, a później zabiłem ją jednym zdaniem.
Żadne przeprosiny już nie pomogą.
Chciałem spróbować przynajmniej mu to wytłumaczyć.
Chwyciłem za telefon, chcąc napisać do Mina, ale on mnie wyprzedził.
Otworzyłem wiadomość, czując jak do oczu zbierają mi się łzy.

Minnie: Sam nie wiem od czego mam zacząć.
Wygląda na to, że cała nasza relacja była jednym, wielkim kłamstwem i tak naprawdę po prostu się mną bawiłeś. Twoja gra aktorska i puste słowa były serio dobre, muszę przyznać, że się nabrałem.
Moje serce boli na każdą myśl o Tobie.
Zniknij i nigdy się przede mną nie pojawiaj.
Zniknij z mojego umysłu i mojego świata.
Nie chcę Cię już widzieć.
Obyśmy się już nigdy nie spotkali.
Żegnaj, Jeon Jungkook.

Wypuściłem telefon z dłoni i spojrzałem przed siebie bezradnie.

Ubrałem szybko bluzę i nawet nie kłopocząc się z dyskretnym wyjściem z domu, zbiegłem w dół po schodach.

- Gdzie się wybierasz? - usłyszałem z salonu głos mojej matki.
- Nie twój zasrany interes. – mruknąłem.

Wyminąłem mojego szofera, siadając w aucie na miejscu kierowcy.
Zamknąłem drzwi, odpaliłem auto i ruszyłem w stronę bramy wyjazdowej, która pomału zamykała się, żeby tylko nie pozwolić mi uciec z tego więzienia.
Przycisnąłem mocniej gaz i ledwo wyjechałem na główną drogę.
Przekroczona prędkość na liczniku mi nie przeszkadzała, a telefon wręcz  irytował swoim wiecznym dzwonieniem.
Gwałtownie zahamowałem przed domem chłopaka i o mało, przez brak zapiętego pasa, nie zderzyłem się z kierownicą.

Wysiadłem z auta, nie patyczkując  się z zamknięciem drzwi i powędrowałem w stronę drzwi frontowych.
Zadzwoniłem dzwonkiem i po dwóch sekundach zacząłem walić w drzwi pięścią.

Gdy otworzyły się gwałtownie, moje serce prawie się zatrzymało.

Niestety, za nimi stanął Yoongi.

Chciałem go wyminąć i wejść do środka, jednak starszy mnie zatrzymał.
- Co ty odwalasz? - spytał zdenerwowany.
- Muszę się zobaczyć z Jiminem. – rzuciłem, próbując cały czas dobić się  do domu.
Byłem zdesperowany.
- On cię nie chce widzieć! – podniósł głos i tak mocno mnie odepchnął, że uderzyłem moim posiniaczonym bokiem o drzwi.
Syknąłem, lekko się kuląc, jednak nie dałem za wygraną.
- Mam w dupie to, co ty mówisz. Jak mi to powie Jimin, to uwierzę. - starałem się nie pokazywać jak bardzo cierpiałem, ale ledwo mi to wychodziło.
- Jungkook, dam ci radę. – założył ręce na klatkę piersiową, widząc, że nie mam siły się ruszyć. - Jeśli zaczynasz zabawę powinieneś wiedzieć, kiedy czas ją zakończyć, nie sądzisz? - zapytał kpiąco.
- Ja się nie bawiłem! – postanowiłem się wyprostować.
- A co to wszystko było?
- Miłość. – odpowiedziałem, czując ucisk w sercu.
- Jesteś obrzydliwy, wiesz, dzieciaku? – jego głos był przepełniony nienawiścią i gniewem.

Chciałem wykorzystać sytuację i wejść do środka, jednak chłopak znowu mnie odepchnął, ale tym razem nie utrzymałem równowagi i upadłem do tyłu, na schody.
Syknąłem z bólu i usłyszałem trzaśnięcie drzwiami.

Ledwo podniosłem się z ziemi i chciałem ponownie spróbować dobić się do Jimina, ale poczułem jak ktoś chwyta mnie za ramiona.
- Idziemy, panie Jeon. – usłyszałem obok siebie.

Ochroniarze mojego ojca zaciągnęli mnie do auta i odwieźli do „domu”.
Pochyliłem się do przodu i zakryłem twarz dłońmi.

Czułem brak chęci do czegokolwiek.
Zraniłem najbliższą mi osobę, którą kochałem.
Zawiodłem ją pod każdym względem.
Byłem tylko nic niewartym dziedzicem zasranej firmy mojego pojebanego ojca.

Po co mi to?

Po co mi ten zimny, zakłamany świat, skoro mógłbym żyć w cieple i miłości u boku Jimina?

Minął tydzień od kiedy rodzice zamknęli mnie w pokoju i dali dwudziestoczterogodzinny nadzór. 
I w końcu po tym okresie wyjechali służbowo.

Byłem znowu wolny.

Gdy tylko dostrzegłem przez okno, że odjechali, od razu ubrałem się i rzuciłem w stronę domu Jimina.

Wiedziałem, że wrócą i będą chcieli, żebym się ożenił z Naną.

Przynajmniej przez ten czas uda mi się pogadać z chłopakiem i wszystko mu wytłumaczę.
Zostawiłem mu ponad kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset, wiadomości, które na pewno odczytał.

Na pewno...

Stanąłem przed domem i zacząłem walić w drzwi.

Otworzył mi Hoseok, na co się ucieszyłem.
- Dzięki Bogu, to ty! - wydyszałem i wbiegłem po schodach do pokoju Mina, który był...

Pusty.

Stanąłem w progu, rozglądając się po opustoszałym pomieszczeniu.
- Jimin i Yoongi wzięli swoje rzeczy dzisiaj i wyjechali. – odparł Hoseok, stając za mną.
- Gdzie? - spytałem drżącym głosem.
- Nie powiedzieli mi... – odpowiedział, klepiąc po ramieniu. - Przykro mi. -dodał i odszedł.

Stałem wgapiony w ścianę.
To ja miałem zniknąć, nie on.
Czułem jak w oczach zbierają mi się łzy.

- Naprawdę jesteś obrzydliwy, Jeon Jungkook. – szepnąłem zrozpaczony.

Ufałem mu, a nie chciałem powiedzieć, że zmuszają mnie do ślubu.
Sam nie wiem czemu.
Chciałem go chronić i ochroniłem- przed moim ojcem, ale za jaką cenę.

Każdy dzień był niekompletny.
Ból w sercu, nieprzespane noce, czy brak chęci do wstania z łóżka były codziennością.

Tak, to była moja najprawdziwsza miłość.
Trochę niedoskonała i smutna, ale jednak pierwsza i pamiętliwa.

Jimin był osobą, która zmieniła mnie i moje życie o trzysta sześćdziesiąt stopni.

Czemu musieliśmy być tymi dramatycznymi postaciami, które zamiast żyć długo i szczęśliwie, rozstały się bez słowa?

Mijały dni, miesiąca, lata- może i ból zniknął, ale wspomnienia nie.

A z czasem puste miejsce przede mną zaczęło zmieniać się w piękny sen, który został zastąpiony koszmarem.

Ale o snach się zapomina, prawda?
Tyle tylko, że to nie był sen.

/Płaczę całą sobą...(ಥ_ಥ)
Dziękuję wszystkim za czas spędzony przy tym opowiadaniu.
Naprawdę bałam się, że to opko dostanie sam hejt, jednak poszło to w drugą stronę... Minął dokładnie rok, od kiedy wstawiłam prolog. Bardzo chciałyśmy wydać epilog w ten sam dzień!❤
Dla mnie i dla mojej kochanej bety to była przyjemność przeżywać to wszystko razem z Wami.❤

Kto by się spodziewał takiego nieszczęśliwego zakończenia, który zrani wiele osób? A tak serio, to spójrz na kolejny rozdział!❤ Kocham i wielbię❤Jiunaa/

/Wow, pamiętam jakby to było wczoraj, gdy Jiunaa zapytała mnie czy będę chciała poprawiać jej opowiadanie... Mimo zerowego doświadczenia, podjęłam się tego wyzwania dla przyjaciółki. Nie było idealnie, ale myślę, że widać progress^^ Dziękuję wszystkim, którzy nas docenili, mega mi miło, że polubiliście tą naszą małą pracę... Na pewno nie ostatnią. 😉 naeireumeunjin❤️/

My Girlfriend Park Jimin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz