Ciemność. Nieodzowna przyjaciółka nocy i strachu. Noc. Centrum wszystkich strachów i koszmarów czających się wewnątrz skorumpowanego umysłu. Strach. Uczucie, które jest bardziej zaskakujące, niż mogłoby się na początku wydawać. Wprowadza umysł w stan całkowitego otępienia, przyspiesza proces myślenia, sprawia, że adrenalina zaczyna w szaleńczym tempie buzować w żyłach, przyprawiając serce o tępo niemal nie do wytrzymania. Wywołuje niepewność, co za tym idzie, doskonale pomaga tworzyć umysłowi rzeczy, które często nie istnieją. Paranoja. Stąd nie ma ucieczki.
Ciemny las, w środku nocy taki własnie był. Ciemny i przerażający.
Gula w gardle, oraz napięcie przyprawiało go już o silne mdłości. Nie miał pojęcia gdzie się znajdował. Był w lesie. Do tego był niemal pewny, że On go obserwuje. On jest z nim zawsze i wszędzie. Śledzi go, dokładnie patrzy na każdy jego najmniejszy ruch. Napawa się jego strachem, paniką w oczach i pochopnymi ruchami. Widzi jego zamroczony umysł, który nie może wydostać się z tej szaleńczej pułapki. On to czuje.
Usłyszał pękniętą gałązkę po jego lewej stronie. Niemal natychmiast zatrzymał się w miejscu chcąc zobaczyć co wydało ten dźwięk. Racjonalna część umysłu jednak kazała mu niemal natychmiast uciekać nie oglądając się za niczym. Cień tam był. Czaił się na jego życie w ciemnościach. Jeśli się zatrzyma, jego też zabije. Ale Cień nie jest na Jego usługach, co wcale nie znaczy, że chce mu pomóc. On wszystkich traktuje tak samo. W sumie, to są do siebie bardzo podobni. Obaj sieją śmierć i zniszczenie.
Serce pompowało krew w szaleńczym rytmie. Naprężone i wycieńczone mięśnie powoli odmawiały posłuszeństwa. Nie miał już sił. Gdzieś w duchu pragnął, by Jego postać nie stała tuż za nim, by się ulotniła. Chciał się poddać, zostawić to wszystko w cholerę. Przecież i tak umrze. Ale nie, jego wzrok wciąż uporczywie próbował przebić się przez ciemność i zobaczyć zbawienne światło, a umysł wciąż nie przyjmował do siebie innego komunikatu: przeżyć.
Głosy znów odzywały się w jego głowie. Przeraźliwe krzyki i płacz niewinnych, błagających o litość i ratunek. Nasilały się, były coraz głośniejsze, sprawiając niemal fizyczny ból. Prosił je i błagał by przestały. Nie teraz.
Z jego oczu płynęły łzy. Nie był pewien czy to przez desperacką próbę ocalenia swojego życia, przez to, że był już na skraju wyczerpania, czy też z powodu obezwładniającego strachu. Co chwilę wpadał na jakieś gałązki i drzewa nie widząc już nawet tego co miał tuż przed nosem. Zaczepiał się raz po raz o korzenie, wciąż uparcie starając się nie przewrócić.
W jednym momencie, niebo przecięła błyskawica. Przez ułamek sekundy zobaczył majaczące w górze ciemne i surowe wieże zamku, dając mu tym samym jeszcze odrobinę ponadludzkiej już siły. Nie wiedział, że tym samym uświadomił Mu jedną sprawę. Od strachu silniejsza jest tylko jedna rzecz. Chęć przetrwania.
~
CZYTASZ
Amnezja / Jonghyun & ?
FanfictionWitajcie w Amnezji! Świecie pełnym pozorów i słodkich złudzeń. Tutaj każdy będąc sobą jest kimś innym, każda mara senna obraca się w rzeczywistość. Ty sam jesteś kimś innym. Komu zaufasz? Staremu przyjacielowi, którego (ponoć) znasz od lat, intryg...