Jonghyun szczerze nienawidził białego koloru. Kiedyś może i nie miał jakiegoś szczególnie dobrego uzasadnienia tej tezy, ale teraz owszem, bowiem wszystko co wiązało się z białym kolorem, zawsze miało złe intencje względem niego.
Taki szpital przykładowo. Właściwie to nie wiadomo, dlaczego w ich placówce wszystko jest białe, ale tak jest. Może po to, by sprzątaczki były w stanie utrzymać sterylną czystość? By umierających przyzwyczaić do jasności życia wiecznego, które na nich czeka? Pomysłów było wiele i żadne z nich mu się nie podobało.
Chociaż tym razem nie miał powodów do narzekania. Wprawdzie obudził się w tym obrzydliwie białym miejscu, nie miał przynajmniej przy sobie okropnej białej kołdry i tego samego koloru piżamy, a swoje kolorowe (czytaj ciemno-czarne) ubranie.
Ale lekarz tradycyjnie musiał być biały jak trup.
- Widzę, że już się pan obudził, panie Kim.
Jonghyun zamrugał oczami nie do końca rozumiejąc o czym właściwie mówi lekarz, ani co więcej, co on tu w ogóle robi.
Ostatnie co Jonghyun pamiętał to to, że pił sobie spokojnie herbatę w pokoju, rozmyślając o całej sytuacji z Kibumem, ciesząc się z przywróconych wspomnień. Miał jedynie otwarte zeszyty w razie gdyby jego matce zachciało się sprawdzić jak się ma. Potem zaczęło robić mu się nieco duszno i dziwnie słabo, więc wstał by otworzyć trochę okno i... potem chyba stracił przytomność.
- Jest tu moja matka? - spytał zaniepokojony Jonghyun rozglądając się dookoła. Jeszcze tego brakowało, by ona się musiała po raz kolejny tak o niego martwić.
- Nie, nie ma jej, ale powiadomiliśmy już ją o pana pobycie tutaj. Zapewniliśmy ją jednak, że nie ma potrzeby panikowania, bo możemy właściwie już pana wypuścić. Niedobór potasu to jeszcze nie taka tragedia.
Doktor uśmiechnął się do niego przyjaźnie i zostawił go na chwilę samego. Powiedział jeszcze, że dostał kroplówkę i teraz właściwie wszystko jest już w normie, więc może wracać do domu. Pomimo wszystko, chciał sam jeszcze porozmawiać ze swoją rodzicielką.
Swoją komórkę znalazł na stoliku obok niego. Wybrał numer do matki, która odebrała praktycznie po pierwszym sygnale.
- Halo? Jonghyun? Synku, jak się czujesz?
- Wszystko w porządku mamo, nie musisz się o nic martwić.
- To całe szczęście. Skarbie, przepraszam cię z całego serca, że nie mogę być tam z tobą, ale wcześniej pogotowie zabrało ojca do szpitala w Seulu, a ja musiałam jechać z nim i podpisywać za niego jakieś papierzyska.
Jonghyun zmarszczył brwi.
- Co się dzieje z tatą?
Kobieta westchnęła głośno po drugiej stronie.
- Nie wiadomo do końca właśnie. Musieliście obaj się czegoś najeść, albo czymś przytruć, bo dla ojca również drastycznie spadł poziom potasu tylko, że u niego prawie doprowadziło to do zatrzymania akcji serca.
Pomimo wszystko, Jonghyuna zmroziło na samą myśl.
- A ciebie kiedy wypisują, skarbie?
- Lekarz powiedział, że lepiej będzie jeśli zostanę jeszcze na noc na obserwacji. - powiedział oglądając się, czy aby na pewno nie zbliża się mężczyzna w białym fartuchu.
- To dobrze w takim razie. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, to dzwoń do mnie albo do siostry. Sodam jest w domu, więc w razie potrzeby przyjdzie i ci pomoże.
CZYTASZ
Amnezja / Jonghyun & ?
FanfictionWitajcie w Amnezji! Świecie pełnym pozorów i słodkich złudzeń. Tutaj każdy będąc sobą jest kimś innym, każda mara senna obraca się w rzeczywistość. Ty sam jesteś kimś innym. Komu zaufasz? Staremu przyjacielowi, którego (ponoć) znasz od lat, intryg...