ROZDZIAŁ IV: Umysł kłamie

55 2 0
                                    

Właściwie to za każdym razem, gdy Jonghyun siedział w tym dziwacznym, przerażająco białym gabineciku swojej pani psycholog, czuł się nieswojo. Dzisiaj chyba jednak było jeszcze gorzej niż zazwyczaj. Nie lubił kobiety i miał do niej mieszane uczucia. Z jednej strony irytowała go i dawała mu takie porady, które warte były jedynie spektakularnego i celnego rzutu do kosza na odpadki, a z drugiej strony, wciąż miał wrażenie, że być może chociaż raz ta wariatka okaże się przydatna i powie coś mądrego.

Niestety i tym razem się rozczarował.

Gdy po raz n-ty przekroczył próg jej gabineciku, gdy zobaczył ten sam przyklejony uśmiech i usłyszał to samo mdłe, słodkie zaproszenie aby usiadł, już miał ochotę zrobić zwrot w tył.

Nie mniej jednak, jak grzeczny chłopiec (na ten moment wolał nie wnikać, skąd nagle wzięło się to określenie w jego głowie) usiadł na plastikowym krzesełku, uśmiechając się nieśmiało. Kobieta wyciągnęła jego niepokojąco cienką, w porównaniu ze stosem innych, teczkę z podręcznej szuflady. Rozłożyła ją przed sobą, tradycyjnie zmarszczyła brwi, a potem znów spojrzała na chłopaka znad swoich okularów, które kształtem przypominały kocie oczy.

- No to powiedz kochaneczku, jak się dzisiaj czujesz?

Jonghyun szczerze nienawidził tego pytania, a w głowie jedynie tłukło mu się, że bliżej jej do barana niż do kocicy. Prychnął w myślach (wcale nie jak kot). A jak się na jego miejscu ona czułaby się żyjąc z wiecznymi wątpliwościami, ciągle nastawiony na ośmieszenie ze strony innych, z powodu niezrozumienia podstawowych rzeczy w dodatku z dziwnymi schizami w głowie?

- Dobrze. - miał wrażenie, że to jedno słowo niewidzialna ręka niemal wyciąga siłą z jego gardła.

- To wspaniale! - ucieszyła się, a jej dziwacznie upięta fryzura zachwiała się niebezpiecznie. - Przypomniałeś sobie może jakieś rzeczy, słońce?

I tutaj Jonghyun się zawahał. Nie był pewny co jej powiedzieć, ani ile. Fakt faktem, kobiety nie znosił, nie miał do niej za grosz zaufania (w tym momencie wolałby zaufać swojej orientacji w terenie i iść samemu z tego tajnego parkingu, do domu, niż choćby dać się poprowadzić tej wariatce od furtki do drzwi). Nie mniej jednak, coś jej powiedzieć musiał, bo inaczej, tamta sytuacja wyżre go od środka. Nie żeby miał zamiar od razu mówić jej wszystko, skądże znowu, aż tak głupi nie był.

- Właściwie to chyba coś... ja nie wiem czy to było wspomnienie...

Kobieta nagle podniosła głowę. Z jej twarzy niespodziewanie zniknęła odwiecznie towarzysząca jej głupota, która była niemal wypisana na jej czole i naprawdę nie do przegapienia. Teraz jakby to wszystko zniknęło, a oczy zapaliły się dziwnym blaskiem.

- Mów, mów.

Jonghyun wahał się jeszcze przez moment, ale ostatecznie zaczął mówić, patrząc, jak kobieta stara się ukryć, jakby nieco nie na miejscu, żywe zainteresowanie.

- Bo ja miałem jakiś koszmar i gdy się obu-

- A co takiego ci się śniło? - niespodziewanie weszła mu w słowo. To się nigdy nie zdarzało, ta kobieta w geny wpisaną ma reakcję z opóźnieniem.

- Ja... nie pamiętam. - powiedział bardzo powoli.

Jej oczy zwęziły się niebezpiecznie, jakby nieco nie dowierzając, nic jednak nie powiedziała, tylko machnęła ręką by kontynuował.

- ... i poszedłem do łazienki, a gdy wróciłem.. stało się coś... coś dziwnego.

Kobieta wpatrywała się w niego tak intensywnie, że Jonghyun machinalnie odsuwał się przestraszony na krześle, aż przylgnął całymi plecami do oparcia.

Amnezja / Jonghyun & ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz