ROZDZIAŁ XVIII: Kim Kibum

29 1 5
                                    

Oglądnąłem się dookoła i właściwie nie widząc niczego dziwnego, nie do końca też rozumiejąc czemu właściwie siedzę na ziemi w sali od śpiewu, wstałem z podłogi. Otrzepałem szkolny mundurek z kurzu i pchnąłem klamkę. Szkoła świeciła pustkami. Ciche odgłosy rozmów i śmiechy dochodziły jedynie z piętra niżej. Najwyraźniej musiała trwać długa przerwa.

Bez mniejszego wahania, ruszyłem w dół po schodach w ramach skierowania się tam, gdzie większość mojej ulubionej części społeczności, właśnie konsumowała swój posiłek i ja również miałem zamiar do nich dołączyć, głównie z tego względu, że byłem niesamowicie głodny.

O ile jeszcze przed chwilą stwierdziłem, że korytarz szkolny wygląda jak Francja po epidemii dżumy, o tyle teraz zauważyłem znajomą mi sylwetkę siedząca tradycyjnie na parapecie. Tak właściwie to prawdopodobieństwo, że bym ją spotkał było właściwie nieduże. Ona pojawiała się w zasięgu twojego wzroku tylko wtedy, kiedy chciała byś ją zobaczył.

- Jess, przeszłaś na dietę?

Dziewczyna jedynie odwróciła powoli wzrok od szyby, posłała mi te swoje kpiące spojrzenie i rzuciła niespodziewanie jakąś przypadkową kulką papieru. Zeskoczyła z parapetu i wygładziła swój mundurek.

- Moja sylwetka już jest idealna, nie zauważyłeś?

Parsknąłem śmiechem, pomimo, że faktycznie uważałem, że taka jest. Cóż, ten tekst był bardziej niż typowy dla niej.

- Ależ oczywiście, że jest. - rzuciłem z uśmiechem. Dziewczyna skinęła głową i dygnęła jak tancerka po występie. - W takim razie możemy iść już jeść? - spytałem.

Jessica oglądnęła się dookoła i skinęła głową. Zrównała się ze mną ramieniem i ruszyliśmy powoli do stołówki.

- W ogóle to trzymaj, przygłupie.

Nim zdążyłem choćby się na nią oglądnąć, posłała w moim kierunku małe, zielone pudełeczko obwiązane jasną wstążką. Zaskoczony złapałem je w ostatniej chwili, nim wylądowało, z Bóg wie jaką zawartością, na podłodze.

- Sto lat. Może ci się przydać. - rzuciła niby od niechcenia. Parsknąłem cicho oglądając małe pudełeczko w dłoniach.

- Masz rację, może się przydać i to bardzo.

Schowałem prezent do kieszeni mrucząc coś, że otworzę go później, w rzeczywistości nie chcąc się przyznać, że miałem problem z dostaniem się do środka. Kobiety i te ich bezwzględne zabezpieczenia. A trzeba było przyznać, że Jess była jedyna w swoim rodzaju, więc i tak byłem zaskoczony, że cokolwiek mi dała, pomimo, że jeszcze nie wiedziałem co zastanę w środku (raz dostałem od niej „rolexa" wydrążonego w jabłku, więc nie robiłem sobie też zbyt wielkich nadziei, a raczej nastawiałem psychicznie na kolejny żart ośmieszający moją osobę).

Gdy przekroczyliśmy razem drzwi stołówki, znaczna część inteligentnych - lub i mniej - głów, tak jak zawsze, skierowała się ciekawsko w naszą stronę. Zerknąłem w stronę długiego stołu na końcu sali. Już z daleka widać tam było Minho, który tradycyjnie wydurniał się z chłopakami z drużyny, czy Taeyeon, która uparcie walczyła z jakimś typkiem, który nie chciał dać jej w spokoju zjeść. W pewnym momencie po drugiej stronie dosiadła się jej inna przyjaciółka z kółka cheerleaderskiego i zaczęła dziobać chłopaka z drugiej strony, solidarnie pomagając.

Uśmiechnąłem się pod nosem, na ten znajomy widok. Ruszyliśmy z Jessicą w tamtą stronę, co chwilę zaczepiani przez różnych uczniów, jednak w pewnym momencie, ktoś idący z naprzeciwka tak szybko, że nawet nie dostrzegłem kim on był, niespodziewanie złapał mnie pod ramię i pociągnął z powrotem do wyjścia ze stołówki. Nim ja i mój brzuch zdążyliśmy zainterweniować, czy choćby zaprotestować, byliśmy już na zewnątrz i dopiero wtedy zobaczyłem aż nazbyt dobrze znaną mi ciemną czuprynę. Szczupła dłoń szybko z mojego ramienia, powędrowała do dłoni, ciągnąc mnie za sobą.

Amnezja / Jonghyun & ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz