Tiffany dołożyła ostatni raport, który leżał na jej biurku i wpięła go do ogromnej teczki zza której widać było praktycznie tylko czubek jej głowy. Tradycyjnie mimochodem przewertowała starsze raporty patrząc na nie z dziwną melancholią i ukłuciem w sercu. Była chyba zbyt miękka na tą całą aferę.
Niespodziewanie drzwi do jej gabinetu się otworzyły, a ona poznając już po krokach kto do niej przyszedł, nawet nie podniosła głowy.
- Dzisiaj zamknięte, proszę przyjść innym razem. - mruknęła.
Mężczyzna zaśmiał się, jednak bez cienia wesołości. Zamknął za sobą drzwi i usiadł na plastikowym krzesełku przed kobietą.
Przez dłuższą chwilę, żadne z nich się nie odzywało. Gdy oboje podnieśli głowy, napotkali swoje równie strapione spojrzenia, które mówiły wszystko.
- Wyglądasz dzisiaj wyjątkowo normalnie Tiffany.
- Mówiłam, że dzisiaj zamknięte.
Kobieta zamknęła teczkę z głośnym uderzeniem i wsadziła ją do szafki w swoim białym biureczku. Zamknęła ją na kluczyk, który potem rzuciła na blat, po czym oparła na nim łokcie, a na dłoniach brodę i zamknęła na moment oczy. Czuła się taka zmęczona...
- To już trwa, prawda? - spytała. Onew przytaknął bez słów. Tiffany westchnęła po raz kolejny.
- Wiesz... nie wiem jak ty, ale ja się chyba strasznie do nich przywiązałam... źle mi z tym, że to wszystko tak się kończy...
- Nie tylko tobie Tiffany.
Siedzieli przez kolejne pół godziny w kompletnej ciszy wpatrując się jedynie w jakieś bliżej nieokreślone przedmioty przed sobą. Każdy z nich w głowie odtwarzał wszystkie momenty i sytuacje z nimi związane, w rzeczywistości współczując im tak, jak życzyliby tego choćby sobie.
- Ciekawe jakimi ludźmi by byli, gdyby nie to wszystko...
- Nie mów tak. - powiedział Onew. - Nie ma co się nad tym zastanawiać, to i tak nic nie zmieni.
- Ale... dlaczego Jinki? Dlaczego to wszystko musi się tak skończyć? - do jej głosu wdarła się drżąca nuta.
- Może tak jest właśnie lepiej.. - zaczął cicho Onew, spuszczając wzrok. Sam nie wierzył w to co mówił.
- Lepiej dla kogo? Dla nich? Przecież to nie ma z nimi prawie nic wspólnego.
- Z jednej strony nie ma, ale z drugiej... i tak musieliby przez to przejść. - westchnął.
- Ale może nie z takimi skutkami? Przecież oni wszyscy są inteligentni i utalentowani. Soo Man chce wykończyć tych najlepszych, zauważyłeś?
- Zauważ też, że Soo Man nie zbiera ludzi do wyjątkowej jednostki specjalnej. - Powiedział onew, lekko podnosząc głos, próbując jednocześnie wytępić z niego desperację. - On zatrzymuje przy sobie tych najwierniejszych, by nigdy przypadkiem nie wpadli na pomysł postawienia się mu. Umiejętności można zawsze dopracować. Spójrz, to trochę jak z nami. Pomimo, że sumienie podpowiada nam, żeby im pomóc, my jedynie siedzimy tutaj i grzecznie pomagamy dla szefa ich dobić. - Zamilkł na moment. - Wśród nas, na początku też byli lepsi, Tiffany. Gdzie są teraz?
Zapał Tiffany nieco zgasł. Przygryzła dolną wargę i założyła ręce na piersi nie będąc w stanie zgodzić się z nim wprost. Na jej twarzy było widać ogromne napięcie.
- Jakby nie patrzeć, nasza pierwotna grupa pewnie się teraz w grobie przewraca i śle na nas przekleństwa, gdy to widzi. - rzuciła.
- To bardzo prawdopodobne.
CZYTASZ
Amnezja / Jonghyun & ?
FanfictionWitajcie w Amnezji! Świecie pełnym pozorów i słodkich złudzeń. Tutaj każdy będąc sobą jest kimś innym, każda mara senna obraca się w rzeczywistość. Ty sam jesteś kimś innym. Komu zaufasz? Staremu przyjacielowi, którego (ponoć) znasz od lat, intryg...