RODZIAŁ VIII: Jessica

45 1 0
                                    

Dnia dzisiejszego, podobnie jak podczas wielu innych lipcowych dni, żar tradycyjnie lał się z nieba. Jonghyun szedł powoli ulicami miasta przechodząc się po dobrze sobie znajomych osiedlach w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku. Czuł jak powoli koszulka zaczyna przylepiać się do jego spoconych pleców. Szedł więc cały czas się wachlując, aż doszedł do małej budki z lodami. Widząc Jessicę usiadł obok niej przy stoliku pod parasolem. Dziewczyna jadła trójgałkowe truskawkowe lody, starając się bardziej ratować swoje swoje palce przed potopem różowej, słodkiej cieczy, niż faktycznie je jedząc.

- Gorąco. - mruknął Jonghyun zamiast powitania.

- Co ty... Nie powiesz. - mruknęła między jednym lizem a drugim.

Jonghyun parsknął widząc jej walkę, ale nic nie powiedział. Za to oglądnął się za siebie patrząc, czy u lodziarza są może jakieś mocno zimne napoje.

Nim jednak zdążył wstać z miejsca, do ich stolika przypadł ich kolega. Oboje kiwnęli mu głową na powitanie. Chłopak wyglądał jakby miał ADHD, nawet nie pozwolił dla Jonghyuna wstać z miejsca, tylko posadził go z powrotem na plastikowe krzesełko.

- Nie zgadniecie co znalazłem.

- No na pewno nie zgadniemy. - mruknęła Jessica średnio zainteresowana. Jednak z jakiegoś powodu, Jonghyun poczuł się zaintrygowany.

- Co konkretnie?

- Zobaczysz. - uśmiechnął się zadowolony. - Chodźcie.

Jonghyun wstał niemalże od razu, a Jessica ani myślała się ruszyć. Chłopak obejrzał się na nią.

- Nie idziesz?

Jessica spojrzała na niego litościwie.

- Gościu, mam tu ważniejsze sprawy do załatwienie niż latanie za dwoma oszołomami. - powiedziała poważnie wskazując na swojego loda. - Nara.

- Nie wiesz co tracisz. - zaśmiał się Jonghyun.

- Och, jasne. Wyślijcie mi pocztówkę.

Chłopak pokręcił głową, ale ze śmiechem ruszył za przyjacielem. Przez całą drogę nie chciał powiedzieć mu gdzie tak właściwie idą. Chłopak powtarzał tylko ciągle "zobaczysz Jong, to będzie super". Zaufał mu od razu. Zwykle to co znajdował, faktycznie było warte zachodu.

Nie oglądając się na przechodniów szli środkiem chodnika. Również nie oglądając się po bokach, weszli na przejście dla pieszych. Jonghyun zwolnił kroku na moment, by poprawić okulary przeciwsłoneczne zjeżdżające mu teraz z nosa. Oglądnął się dookoła, ale jego przyjaciela nigdzie nie było. Spojrzał na prawo i lewo, a gdy obrócił się tyłem, jedyne co ujrzał, to dwa ogromne reflektory pędzącej ciężarówki.

Wraz z ogłuszającym piskiem opon i hukiem uderzenia, Jonghyun poderwał się cały spocony z łóżka. Oddychał ciężko usilnie starając się opanować rozszalałe serce.

Drżącą ręką sięgnął po szklankę z wodą, która stała teraz na jego stoliku. Ten sen śnił mu się chyba już 10 raz, a on zupełnie go nie rozumiał. Przez moment myślał, że Jessica tak mu zaintrygowała, że zaczęła mu się śnić, ale za nic w świecie nie mógł rozpoznać ani drugiego chłopaka, ani miejsc w których byli. Nie byłoby tak źle, gdyby może chociaż nie zrywał się co noc z niemym krzykiem.

***

 Jonghyun czując się jak przytłoczony życiem człowiek po pięćdziesiątce, wszedł do szkoły. Plotki na szczęście zdążyły już nieco ucichnąć, więc miał względny spokój, przynajmniej pod tym względem. Z cierpieniem wypisanym na twarzy i potwornym zmęczeniem wczłapał się powoli do szatni i nie oglądając się na nic, ani na nikogo zdjął kurtkę.

Amnezja / Jonghyun & ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz