ROZDZIAŁ X: Serce nie sługa

34 2 2
                                    

Na drugi dzień, Jonghyun właściwie nie był do końca pewny co takiego się działo, ale też mało go to obchodziło. Gdy usiadł na łóżku, pierwsze o czym pomyślał, nie licząc oczywiście rozżarzonych węgli w całym przełyku, to dość ciekawy wniosek, że po zlaniu się w trupa w obcym miejscu, zawsze budził się Bóg wie gdzie, a z kolei po grzecznym zaśnięciu w swoim łóżku, miał jedynie powtórkę z rozrywki. 

Poza wejściem do klubu i wypiciu kilkunastu pierwszych kieliszków, nie pamiętał zupełnie nic. Kolejna rzecz, która jaśniała w jego głowie to fakt, że obudził się w pokoju Minho. Tym razem poznał jego pokój. Z początku przemknęła mu przez głowę jakaś nieprzyzwoita myśl na temat tego, co mogło się między nimi w nocy dziać, a on tego nie pamiętał. Jednak jego przyjaciel, który wszedł do pokoju z bardzo typową dla siebie miną wiecznego boga szczęśliwości ze śmiechem stwierdził, że niestety, Jonghyun był tak upity, że nawet jakby chciał to by nie dało się go nawet zgwałcić.

Jonghyun z jakiegoś powodu wcale nie był pewny, czy go to pocieszało czy też nie.

Gdy wrócił do domu, jego matka widząc w jakim jest stanie, nawet już nic nie mówiła widząc, że Jonghyun najwyraźniej podjął już decyzję powracając do swojego wcześniejszego ja. Że będzie się buntował tak jak wcześniej. A ona nic nie będzie mogła z tym zrobić.

Gdy padł na łóżko w swoim pokoju, z uroczystym zamiarem nie wstawania z niego do jutra, usłyszał z dołu ostatni dźwięk, jak chciał teraz słyszeć. Sekyung.

Jej słodkie szczebiotanie do jej matki przyprawiło go chyba o jeszcze większy ból głowy. Ze świadomością, że za moment wpadnie do jego pokoju i rzuci się na niego, przy okazji wyciągając go w jakieś absurdalne miejsce, miał wrażenie, że chce jak najszybciej ewakuować się z tego pomieszczenia, nawet jeśli jedynym wyjściem byłby skok przez okno.

Niestety, nim w ogóle zdążył wcielić swój plan w życie, czyli chociażby podnieść głowę z poduszki, drzwi do jego pokoju otworzyły się z hukiem, a na niego rzuciło się czterdziestokilogramowe ciało z najgłośniejszym "oppa!!!" jakie w życiu słyszał. Zamiast się z nią przywitać, jęknął tylko zrezygnowany w swoją poduszkę.

- Oppa! Jak możesz tutaj tak siedzieć! Czy wiesz jaka jest piękna pogoda? Chodź, musimy iść na spacer.

Na samą myśl o opuszczaniu swojego łóżka, jego żołądek zrobił salto w tył.

- Sekyung, czy ja ci wyglądam na kogoś, kto jest w stanie choćby się ruszyć? - wymamrotał, z trudem podnosząc głowę i patrząc na nią ciężko.

Dziewczyna prychnęła i założyła ręce na piersi.

- Trzeba było wczoraj tyle chlać? Kac to już twój problem. A teraz wstawaj. Marsz mi do łazienki. Za pół godziny masz być gotowy do wyjścia.

Z początku ani w głowie mu było słuchać się jej, ale gdy zaczęła trajkotać mu nad uchem, co w jego odczuciu brzmiało jak tysiąc bijących dzwonów, w dodatku na raz, oraz gdy zaczęła go bez przerwy ciągać za ramię, dla dobra własnego i własnej ręki w końcu wstał. Wciąż nie do końca rozumiejąc dlaczego to właściwie robi, ogarnął się i wyszedł z nią na zewnątrz.

Byli w jakiejś kawiarence (Bogu dzięki sprzedawali tam kawę), potem w kilku sklepach a na końcu w parku. Jonghyun czuł się, jakby przeszedł dzisiaj pieszo drogę co najmniej jak stąd do księżyca. Głowa cały czas mu pulsowała pomimo leków przeciwbólowych, a ciągłe gadanie jego dziewczyny wcale mu nie pomagało. Całe szczęście, w jego mniemaniu, wcale nie musiał jej słuchać.

Przez cały, cudowny dzień, owszem, pogoda była bardzo ładna, ale po południu zaczęły zbierać się chmury. Jonghyun z wiadomych powodów był dzisiaj znacznie lepszym meteorologiem niż słuchaczem, więc powtarzał jej co chwilę, że muszą wracać, bo zaraz lunie deszcz. Dziewczyna jednak nie wyglądała wcale a wcale na przekonaną i ignorując go tak, jak on ją do tej pory, szła dalej nie wypadając nawet na moment z wątku swojego tyrańskiego monologu.

Amnezja / Jonghyun & ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz