Minął tydzień od pogrzebu Taemina.
Przez cały ten czas, z każdym z ekipy działo się coś dziwnego. Wszyscy byli przybici, chodzili struci, nie odzywali się do siebie, nie śmiali. W ogóle jakoś każdy bardziej zajmował się sobą.
W szkole wybuchło coś niesamowitego. Wszyscy byli nakręceni jak jeszcze nigdy dotąd, każdy nagle wspominał Taemina, opowiadał o tym, jakim to cudownym był chłopakiem i wymyślali niestworzone historie ze sobą i nim w rolach głównych. Teraz nagle każdy mówił, że się z nim znał i przyjaźnił. Z kolei sympatią do pozostałych z paczki, raczej nie pałali.
Do Jongina i Jessicy zarazem (w szkole znów stała się jego przylepą) schodziły się tłumy ludzi składając im kondolencje. Niektórzy oddawali im nawet swoje jedzenie. Faktycznie, trzeba było przyznać, że Jongin wyglądał teraz, jakby co najmniej zachorował na jakąś ciężką chorobę. Oczy miał podkrążone, chorowicie żółtą cerę i był praktycznie nieprzytomny. Na dobrą sprawę nie zwracał większej uwagi na to co działo się dookoła, jedynie Jessica wyglądała na trochę bardziej opanowaną i co chwilę mu w czymś pomagała (co jedynie potęgowało ochy i achy na temat ich cudownego, pełnego miłości i poświęceń "związku").
Taeyeon znów zaczęła rozmawiać z dziewczynami z kółka cheerleaderskiego, a gdy była sama, siadała w kącie i zatapiała się w książkach. Podobnie było z Minho. Jeśli nie był na treningu, lub nie trenował sam, znikał gdzieś tajemniczo a pojawiał się dopiero na lekcjach, przychodząc tuż przed samym nauczycielem. A co do Kibuma, to Jonghyun nie był nawet pewny czy był w szkole. Na kółku go nie widział, na stołówce też nie.
Jednym słowem, Jonghyun od tamtego incydentu nie rozmawiał zupełnie z nikim, lub inaczej, nikt nie rozmawiał z nim. Nie miał zielonego pojęcia z czego to wynikało, ale sam był chyba w zbyt ogromnej depresji by szukać sobie na siłę spowiednika. Nie mógł jedynie zrozumieć dlaczego czuje się tak, jakby taka sytuacja miała już kiedyś miejsce. Nie miał jednak nawet kogo o to spytać i w sumie nawet gdyby ze wszystkimi normalnie rozmawiał to również nie miałby z kim rozmawiać. Nie ufał już tym kłamcom ani trochę.
Chociaż nie, przyszła dzisiaj do niego Sekyung, o której istnieniu zdążył już zapomnieć. Teraz właściwie nie miał jej nic do powiedzenia ani tym bardziej nie miał ochoty jej słuchać, więc zbył ją od razu jak tylko się pojawiła, nim zdążyła wygłosić stałą i do granic możliwości denerwującą formułkę "tak mi przykro blah blah blah".
Cała ta sytuacja trwała aż do teraz. Jonghyun pod koniec ostatniej lekcji, dostał sms-a od Minho o tym, że ma przyjść do sali w której zwykle odbywają się lekcje ze śpiewania. Nie zastanawiając się zbyt długo, po dzwonku zarzucił plecak na ramię i poszedł na spotkanie. Gdy już tam wszedł, wszyscy siedzieli w koślawym kółku ustawionym z sześciu krzeseł. Wszystkie pięć głów podniosło się na niego, po czym chwilę potem znów wróciło do wcześniejszych czynności.
Minho wstał i zamknął za Jonghyunem drzwi na klucz, wciąż nic nie mówiąc. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca na krzesłach, nikt nie odzywał się przez dobre kilka minut. Jako pierwszy postanowił odezwać się właśnie on.
- No i co, po co to całe śmieszne zebranie?
Jego ton może i nie należał do najmilszych jednak wszyscy nagle spojrzeli na niego jakby z jakąś urazą w oczach. I co, miał się czuć teraz winny? Może i by tak było, gdyby chociaż wiedział za co i co takiego nielegalnego właściwie robili na tym przeklętym wybrzeżu.
- Chcieliśmy pogadać o ostatnim incydencie... - zaczęła niepewnie Taeyeon nie patrząc mu w oczy. - Jak się w ogóle czujesz?
Jej oczy lśniły delikatnie gdy na niego statecznie zerknęła. Jonghyun prychnął głośno. Głupszego pytania chyba zadać nie mogła. Wstał nagle z krzesła i spojrzał na nią zdenerwowany.
CZYTASZ
Amnezja / Jonghyun & ?
FanficWitajcie w Amnezji! Świecie pełnym pozorów i słodkich złudzeń. Tutaj każdy będąc sobą jest kimś innym, każda mara senna obraca się w rzeczywistość. Ty sam jesteś kimś innym. Komu zaufasz? Staremu przyjacielowi, którego (ponoć) znasz od lat, intryg...