Słowo ogłoszeń.
Jest to już ostatni rozdział tego opowiadania. Za dwa tygodnie epilog i finito.
Również pani Patrycja proszona do kontaktu z autorką. Nie wiem co robić dalej z publikacjami, muszę się poradzić XD
O ile będziesz chciała jeszcze ze mną rozmawiać o.o_________________________________________________________________
Nikt nigdy nie powiedział tego wprost (no, może z wyjątkiem kilku starszych kobiet wychodzących co niedzielę z kościoła) o tym, że nad cmentarzem w ich małym nadmorskim Mokpo, zawsze wisi jakaś dziwna chmura, przez którą albo leje, albo hula przeszywający wiatr. Ludzie nie mają ochoty przychodzić tutaj nawet w święto zmarłych kiedy, jak to się mówi, wypada tam iść. Oczywiście zawsze znajdą się osoby, które głoszą dziwne przesądy na temat Ponurego Żniwiarza, który chodzi z kosą między nagrobkami (właściwie nigdy nie tłumacząc po co śmierć miałaby chodzić wśród umarłych, bezsens totalny) albo o ciążącej pradawnej klątwie, którą przepowiedział już Nabuchodonozor II, nie tłumacząc właściwie czy klątwa dotyczy samego cmentarza, czy może całego miasteczka albo ludzi, nie wspominając o tym, że Nabuchodonozor zarządzał sobie Babilonią i Bliskim Wschodem, co łącznie stanowi około ośmiu tysięcy kilometrów różnicy między tamtym obszarem, a Koreą.
Oczywiście, wyjątki się zdarzały. Śmierć najbliższych, na różnych ludzi ma różny wpływ i czasem przed przesiadywaniem nad ich grobem nie mogłaby ich powstrzymać choćby sama Śmierć, stojąca tuż nad ich głową, albo nawet wręcz przeciwnie, jeszcze by się ucieszyli na jej widok. Dziwaków na tym świecie, jak wiadomo, nie brakuje. Nie mniej jednak, owi dziwacy różne rzeczy w głowie mają. Do takich osób z pewnością należał Jongin, który od zeszłego lata przez niecałe już pół roku stracił dwóch najbliższych sobie przyjaciół, dzięki czemu na cmentarzu spędzałby więcej niż 3/4 swojego życia, gdyby nie fakt, że w między czasie musi jeszcze chodzić do szkoły. W głowie takiego człowieka oprócz żalu i bezgranicznej tęsknoty, często rodzą się również inne pochodne uczucia. W jego przypadku z pewnością była to wściekłość i chęć zemsty.
Kai by skłamał, gdyby powiedział, że od zawsze nienawidził Jonghyuna tak bardzo jak teraz. Wręcz przeciwnie, kiedyś na prawdę go lubił i był w niego podobnie zapatrzony jak jego dwójka przyjaciół. Jednak gdy tylko dowiedział się, że Luhan zginął w wypadku, który Jonghyun przeżył zrodziło się w nim dziwne pytanie. Dlaczego z ich dwójki, nie mógł tego przeżyć akurat Luhan? Z początku miał w głowie myśli, że nie powinien iść tym tropem, ale to było silniejsze od niego. Na prawdę zaczął go nienawidzić. Miał wrażenie, że jedynie co ciągnie za sobą, to śmierć. W końcu, jego zdaniem, pociągnął do grobu też Taemina, wszystko się zgadzało. Wszędzie, gdzie pojawiał się Jonghyun, w końcu ktoś umierał.
Dlatego też Jongin był gotów dołożyć wszelkich starań, by tym razem to on zginął i nie ciągnął za sobą już nikogo więcej. Nie liczyła się dla niego nawet już cena, jaką za to musiałby zapłacić.
CZYTASZ
Amnezja / Jonghyun & ?
FanfictionWitajcie w Amnezji! Świecie pełnym pozorów i słodkich złudzeń. Tutaj każdy będąc sobą jest kimś innym, każda mara senna obraca się w rzeczywistość. Ty sam jesteś kimś innym. Komu zaufasz? Staremu przyjacielowi, którego (ponoć) znasz od lat, intryg...