Rano obudził mnie silny ból głowy i uczucie jakby moje gardło zamieniło się w pustynię. Syknęłam cicho, otwierając oczy. Byłam w swoim mieszkaniu. Leżałam naga pod kołdrą, a czyjaś ręka obejmowała mnie w pasie. Zaraz... co? Odwróciłam się aż za bardzo gwałtownie, po czym pisnęłam, widząc kto śpi obok mnie.
Sehun.
Przespałam się z własnym przyjacielem.
Straciłam dziewictwo z własnym przyjacielem.
Przespałam się i straciłam dziewictwo z własnym przyjacielem po pijaku.
Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo do tego stopnia, że kilka razy upewniałam się czy aby nie mamy na sobie chociażby bielizny. Nadzieja matką głupich, czyż nie? Jednak to nie zmieniało faktu, że byłam jednocześnie wkurzona i zdruzgotana.
To nie miało tak wyglądać. Chciałam stracić dziewictwo z kimś, kto będzie "tym jedynym". I co najważniejsze - chciałam to pamiętać.
- Już nie śpisz? - nie myślałam, że on się obudzi tak wcześnie.
- Co my zrobiliśmy? - spytałam słabym głosem, starając się nie patrzeć na Sehuna.
- Nic na co byś się nie zgodziła - te słowa mnie nie pocieszyły. Tylko dodały kolejnej porcji nienawiści do samej siebie.
- Spotkamy się później? - zaczął Sehun, wstając z łóżka. W tamtym momencie jedyne co chciałam zrobić to go zwyzywać i stąd wyrzucić. Ale... nie miałam na to siły.
- Nie - odpowiedziałam krótko. - Dlaczego się na to zgodziłeś? - spojrzałam na niego wzrokiem pełnym żalu. - Dobrze wiedziałeś, że nigdy wcześniej...
- Jutro o tym porozmawiamy, Jiah - przerwał mi, jak zwykle opanowany. - Teraz musisz odpocząć, bo wczoraj wypiłaś za dużo jak na swoje możliwości.
- Tym bardziej powiedz mi dlaczego mnie wykorzystałeś - nie potrafiłam odpuścić. I on o tym dobrze wiedział.
- Nie wykorzystałem cię.
- To jak inaczej to nazwiesz? - podniosłam się tak, żeby usiąść. - Sehun, to nie jest byle jaka sprawa. Ja nawet nie pamiętam co się stało tej nocy.
- Do jutra, Jiah - brunet założył spodnie i wyszedł z mojego mieszkania, nic więcej nie mówiąc. W tej samej chwili zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki, żeby zwymiotować wprost do muszli. Nigdy więcej żadnych imprez.
Ledwo żywa i wciąż naga wróciłam do swojego pokoju, aby założyć chociaż szlafrok. Z obrzydzeniem spojrzałam na zużytą prezerwatywę, która leżała obok mojego łóżka. Przynajmniej wiedziałam, że nie zajdę w ciążę. Tylko... skąd Sehun ją miał? Nie należał do tych chłopaków, których jedynym celem jest zaliczenie jakiejś dziewczyny i przez to zawsze mają przy sobie prezerwatywy.
Chyba, że nie znałam własnego przyjaciela.
Cały dzień minął mi na leżeniu, wymiotowaniu, nieudolnych próbach zjedzenia czegokolwiek i na piciu hektolitrów wody. Brakowało mi sił nawet na posprzątanie tego bałaganu, który był w mojej sypialni. Nigdy wcześniej nie miałam aż takiego kaca.
Ani kaca moralnego.
Dalej nie mogło dotrzeć do mnie, że mój przyjaciel mnie przeleciał jak jakąś szmatę. Czułam się wykorzystana, ośmieszona, zniszczona i nic nie warta. Ostatnie o czym myślałam to kontakt z kimkolwiek. Chociaż i tak nie miałam zbyt wielu znajomych...
Jednak, bardziej było mi żal tego, co się stało czy tego, że przez ten jeden incydent moja przyjaźń z Sehunem prawdopodobnie stanie się przeszłością?
Przez tę jedną noc Sehun stał się dla mnie kimś obcym. Przecież to niemożliwe, żeby ten sam niezbyt śmiały, sympatyczny chłopak był w stanie zrobić coś takiego swojej najlepszej przyjaciółce, dobrze wiedząc w jakim jest stanie. To nie było do niego podobne. Jakby ktoś podmienił go z jego zupełnie innym bratem bliźniakiem, którego na szczęście nie miał.
Odgłos zwracanego przeze mnie posiłku został zakłócony dzwonkiem do drzwi. Akurat w takim momencie. Gdy skończyłam wymiotować wstałam i poszłam otworzyć, wycierając usta papierem toaletowym. Nigdy więcej nie piję.
- Wreszcie! Czy ty wiesz ile ja tu czekałam aż raczysz mnie wpuścić?! - Soyeon. Tyle dobrego, że to była ona. - Co ci się stało?!
- Nie krzycz - syknęłam, zamykając za nią drzwi. - Mam kaca.
- Wiedziałam, że nieźle się napiłaś z Sehunem, ale nie sądziłam, że aż tak - nie kryła zdziwienia, a ja na sam dźwięk imienia chłopaka miałam ochotę znowu pobiec do łazienki i kolejny raz zwymiotować.
Nie odpowiedziałam jej, tylko mimo ciągłego bólu w każdej części ciała, poszłam do kuchni, żeby nastawić wodę na herbatę czy co tam Soyeon sobie zażyczy. Nie przewidziałam jednak, że w tym czasie ona może pójść do mojej sypialni i zobaczyć to czego nigdy nie powinna. Już wtedy przeklinałam pod nosem, modląc się żeby krzyk mojej przyjaciółki odnosił się do czegoś innego, niż tego o czym myślałam.
- Jiah, z kim ty wróciłaś do domu?
Cholera.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Well... czuję się trochę zwyrolsko. Ale tylko trochę.
Dzień wcześniej niż miało być, ale uznajmy, że to przez to że jutro jest Wielko Czwartek i trzeba sie szykować do świąt itd.
CZYTASZ
We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]
ФанфикJak wiele może zmienić jedna noc? Jak wiele może zmienić jeden zakład? Jak wiele zależy od nas?