Siedzieliśmy w salonie we trójkę. Soju stało nieruszone, jedzenie dawno już wystygło, a my nie wiedzieliśmy od czego zacząć. Cisza z każdą sekundą stawała się coraz bardziej niezręczna, a atmosfera tylko gęstniała.
- Nie przypominam sobie, żeby minął już miesiąc - odezwał się wreszcie Sehun, najwidoczniej nawiązując do naszej poniedziałkowej rozmowy. - Chyba, że ominęły mnie trzy tygodnie życia.
- Przecież nic pomiędzy nami nie zaszło - warknęłam, krzyżując ramiona na piersi. - Gdybyś wszedł i przyłapał nas na pieprzeniu się na stole w kuchni to byłoby co innego.
- Czy wy... - zaczął Oh, a Chanyeol natychmiast mu przerwał.
- Powaliło cię? Nigdy nie przeleciałbym dziewczyny kumpla - coś dziwnego w jego głosie brzmiało za bardzo, żeby tego nie zauważyć. - Nawet jeśli to jest tylko zakład.
- Wiesz chociaż, że możliwe jest, że Jiah jest w ciąży? - na twarzy Sehuna pojawił się lekki, chytry uśmiech. Zupełnie jakby brali udział w jakichś zawodach, w których Oh właśnie zyskał przewagę.
- Nie jestem - wstałam z kanapy. - Idę to opić, a wy nie rozwalcie mi salonu.
Wzięłam butelkę soju ze sobą i wyszłam do kuchni. Spojrzałam na wszystkie rzeczy, które Chanyeol położył na stole, w myślach licząc ile pieniędzy byłam mu winna przez samo wysłanie go na zakupy. Pewnie nazbierało się tego prawie dwieście tysięcy wonów. Pozostała mi jedynie nadzieja, że wystarczy mi pieniędzy do następnej wypłaty.
Postawiłam alkohol na blacie, a następnie wzięłam się za wkładanie wszystkiego do szafek. Gdy to skończyłam, wróciłam do salonu po kieliszek i o dziwo zastałam tam obu chłopaków roześmianych, zupełnie jak za dawnych czasów. "Dawnych czasów" sprzed trzech tygodni. Na mój widok od razu spoważnieli, a ja bez słowa wzięłam talerze z nietkniętym, zimnym już jedzeniem i ten cholerny kieliszek, przypominając sobie o tym, że Sehun nie potrafi trzymać języka za zębami.
- Po co powiedziałeś swoim rodzicom o naszym "związku"? - spytałam prosto z mostu, uważnie patrząc na chłopaka. - Przecież i tak za maksymalnie trzy miesiące już nie będziemy razem.
Słysząc to, Oh zmieszał się, odchrząknął i podrapał się w głowę.
- To nie ja im o tym powiedziałem - czyżby żałował tego, że się dowiedzieli? - Yoora powiedziała swojej matce, a ona mojej i wyszło jak wyszło.
- Niech ci będzie - burknęłam, nie potrafiąc uwierzyć w jego słowa. W końcu matka Yoory i Yoony najprawdopodobniej była bardziej zajęta faktem, że jej synowa urodziła dzieciaka. Mimo to, znowu poszłam do kuchni, odstawiłam talerze na blat i od razu nalałam sobie kieliszek soju, który natychmiast wypiłam duszkiem, ignorując to, że podczas okresu kobiety znacznie szybciej się upijają.
- Tylko się nie upij, Jiji - spojrzałam w stronę Sehuna, który stał w drzwiach, opierając się o framugę. - Nawet jeśli nie jesteś w ciąży to i tak nie wyjdzie ci to na dobre.
- Jakie to ma znaczenie? - prychnęłam, nalewając sobie kolejną porcję alkoholu. - Jutro mam wolne, więc mogę sobie zaszaleć.
- Po prostu nie chcę patrzeć jak się staczasz - podszedł do mnie na niebezpiecznie małą odległość. - Co się z tobą dzieje, Jiji? Przecież kiedyś rzadko kiedy piłaś jakikolwiek alkohol, a teraz sama bierzesz się za całą butelkę soju.
- Wszystko się musi kiedyś zmienić - wzruszyłam ramionami, a następnie wypiłam kolejny kieliszek. - Mówiłam ci, żebyś nie mówił na mnie Jiji. Nie przypominam sobie o jakiejkolwiek zmianie zdania.
- Czyli teraz to Chanyeol jest twoim najlepszym przyjacielem? - zazdrość wręcz wyciekała z jego głosu. Zanim zdążyłam zareagować, wziął kieliszek z mojej ręki, nalał do niego alkoholu i go wypił. - Nawet nie wiesz jak cholernie żałuję tamtej nocy.
Po tych słowach wszystko zaczęło dziać się za szybko. W jednej chwili Sehun mnie do siebie przyciągnął i pocałował, a ja... nie byłam w stanie zrobić nic innego oprócz odwzajemnienia tego gestu. Niepewnie położyłam dłonie na jego policzkach, jakbym nie chciała, żeby to się skończyło. Cicho jęknęłam, gdy przycisnął mnie do siebie i lekko przygryzł moją wargę. Nie wiem do czego by doszło, gdyby nie trzask drzwiami, który nas zaskoczył i uświadomił, że nie byliśmy sami. Serce waliło mi jak oszalałe. Odsunęłam się od Sehuna i odwróciłam w stronę blatu.
- Powinieneś już iść - powiedziałam cicho, czując cholerne poczucie winy.
- Też tak sądzę - wymamrotał pod nosem. - Do zobaczenia, Jiah.
Oh wyszedł, zostawiając mnie samą w mieszkaniu z kolejną porcją wyrzutów sumienia. Dlaczego nie mogłam po prostu mu się oprzeć? Odepchnąć go, spoliczkować czy nawet nie odwzajemniać pocałunku. Przecież to był Sehun. Sehun, który nigdy wcześniej nie odważyłby się mnie pocałować. W końcu nie zrobił tego nawet jak graliśmy w butelkę ze znajomymi w pierwszej klasie liceum na jakiejś wycieczce szkolnej. Jednak nie tylko to mnie zaczęło dręczyć. Zachowanie Chanyeola też nie było normalne. Dlaczego zareagował właśnie tak?
W tym momencie rozbrzmiał sygnał przychodzącego smsa. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Jongin. Niechętnie otworzyłam wiadomość.
Przyjdź jutro o czwartej do kawiarni niedaleko bloku Soyeon. Musimy porozmawiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bo ogólnie to my już tak jakoś w połowie jesteśmy, co nie.
Jak znajdziecie jakieś błędy to dajcie znać, buzi.
CZYTASZ
We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]
FanfictionJak wiele może zmienić jedna noc? Jak wiele może zmienić jeden zakład? Jak wiele zależy od nas?