O trzeciej pięćdziesiąt pięć weszłam do kawiarni, w której byłam umówiona z Jonginem. Nafaszerowana tabletkami przeciwbólowymi, dawałam radę się ruszać. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Jongina jeszcze nie było. Przeklnęłam pod nosem i zajęłam miejsce jak najdalej od wejścia. Usiadłam na jednym z kresowych krzeseł i powiesiłam na nim torebkę, z której wyciągnęłam telefon. Odblokowałam urządzenie. Żadnej wiadomości od Jongina, że się spóźni. Żadnego znaku życia od Sehuna czy Chanyeola. Nic. Od wczoraj nie miałam żadnego kontaktu ani z Parkiem, ani z Ohem. Odnośnie Sehuna to był świadomy wybór. Nawet gdyby do mnie napisał to i tak prawdopodobnie bym to zignorowała. Ale z Chanyeolem było inaczej. Miałam dziwne wrażenie, że go zraniłam. Odłożyłam telefon na ciemny blat stolika. Równo o czwartej Jongin wszedł do kawiarni. Uśmiechnął się do kasjerki, która stała za ladą i od razu poszedł w moją stronę.
- Nie spodziewałem się, że naprawdę przyjdziesz - westchnął, siadając naprzeciwko mnie.
- Cześć - odpowiedziałam. - Mi też miło cię zobaczyć.
- Jak tam dziecko? - spytał Jongin, stukając palcami o blat.
- Nie ma żadnego dziecka - skrzyżowałam ramiona na piersi, uważnie obserwując każdy ruch chłopaka. - Jeśli mi nie wierzysz to trudno.
- Lepiej dla społeczeństwa. Nie chciałbym mieć genów tego idioty - wzruszył ramionami i w tym momencie podeszła do nas kelnerka.
- Coś państwu podać? - spytała przesłodzonym głosem. Spojrzałam na nią kątem oka. Drobna dziewczyna w mniej więcej moim wieku. Pewnie studentka. I nie potrafiła nawet ukryć, że Jongin jej się podobał.
- Kawa z mlekiem i cynamonem - odpowiedziałam bez większego zastanowienia się.
- Dla mnie czarna kawa i kawałek sernika - dodał Jongin, a dziewczyna zapisała wszystko w notesie i odeszła, mówiąc pod nosem coś o wyglądzie mojego znajomego.
- Dlaczego w ogóle chciałeś się ze mną spotkać? - starałam się na chłodny ton głosu. W końcu Jongin był wciąż obcym typem, który zachowywał się bardziej podejrzanie niż jakiś czarny charakter w kreskówce.
- Chcę cię poznać. No i porozmawiać o Sehunie i waszym związku - wyglądał zbyt poważnie jak to mówił.
- Wiesz, że ten związek to zakład, więc po co ci więcej informacji - prychnęłam. - Trzy miesiące udawania, że jesteśmy parą i tyle. Nic więcej.
- Jak wiele wiesz o poprzednich dziewczynach Sehuna? - spytał, opierając ramiona na stoliku. - Poznałaś kiedyś którąś z nich? Rozmawiałyście? Widziałaś ich razem? Wiesz ile ich miał?
Zawahałam się. Fakt, Sehun nie przedstawił nam praktycznie żadnej swojej dziewczyny. Może jedną czy dwie. Za każdym razem usprawiedliwiał to tym, że nie chce aby poznała nas ta nieodpowiednia i że traktuje nas jak rodzinę, której przedstawi dopiero "tę jedyną". Ale to nie zmieniało tego, że wiedziałam o niemal każdym związku Sehuna i kojarzyłam praktycznie każdą jego dziewczynę.
- Znam dwie z nich, resztę mniej więcej kojarzę z widzenia. A z tego co wiem to miał ich jakieś sześć - nie skłamałam. Jongin tylko uśmiechnął się pod nosem.
- Czyli jesteś siódma. A ilu twoich chłopaków on poznał? - za dużo pytań.
- Każdego - zacisnęłam zęby. - Co to ma do rzeczy?
- Jak myślisz, dlaczego on wam ich nie przedstawiał? - kolejne pytanie, które wprawiło mnie w coraz głębszy, idiotyczny niepokój.
- Twierdził, że zrobi to jak przyjdzie odpowiedni moment - z mojego telefonu dobiegł sygnał przychodzącego smsa, a tuż po nim dwa kolejne. - O co ci chodzi, Jongin?
- Chcę ci pokazać, że Sehun nie jest z tobą do końca szczery - chłopak oparł się wygodnie. - Nawet nie wiesz ile rzeczy przed tobą ukrywa.
Ta sama dziewczyna przyniosła nasze kawy i ciasto Jongina. Postawiła wszystko przed nami i odeszła, życząc nam smacznego. Kim spojrzał na talerzyk, na którym oprócz sernika leżała także karteczka z czymś, co pewnie było numerem telefonu. Bez zastanowienia wziął ją do ręki i zgniótł.
- Nie masz swojego życia? - przesunęłam filiżankę z moją kawą bliżej siebie. - Od tygodnia praktycznie nie dajesz mi spokoju. Czego ty ode mnie chcesz?
- Może nie od ciebie, ale bardziej od Sehuna - napił się kawy. - Powiedzmy, że za nim nie przepadam.
- Więc skąd dowiedziałeś się o ciąży skoro tylko ja i Sehun o tym wiedzieliśmy?
- Mam swoje sposoby - wzruszył ramionami, nabierając trochę sernika na widelczyk. - W każdym razie, wszystko co teraz robię jest bardziej po to, żeby cię ochronić niż zaszkodzić. Nawet jeśli dla ciebie Sehun był kochanym chłopcem, który nie skrzywdziłby muchy.
- Możesz mówić jaśniej? - przygryzłam wargę ze zdenerwowania.
- Moja siostra była kiedyś dziewczyną Sehuna - jego twarz nagle przybrała poważny wyraz. - Dwa czy trzy lata temu. Nie wiem, zgubiłem się w tym. Nie obchodziłoby mnie jego życie, gdyby nie to, że ją skrzywdził. I nie chcę, żeby zrobił to też tobie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
He, he, he........
CZYTASZ
We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]
FanfictionJak wiele może zmienić jedna noc? Jak wiele może zmienić jeden zakład? Jak wiele zależy od nas?