3.

1.5K 92 38
                                    

- Czekaj, jednego nie mogę pojąć. Nasz Sehun cię przeleciał?

Już od kilkunastu minut próbowałam jej wyjaśnić co się stało, jednocześnie starając się zachować resztki godności.

- Tak - trzymałam w dłoniach kubek gorącej herbaty. - Nie pamiętam nic z tego, co robiliśmy w nocy.

- Teraz to trzyma się kupy - mruknęła Soyeon, a ja spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. - Zadzwonił do mnie kazał mi do ciebie przyjść, żebym sprawdziła jak się czujesz. Gdy go spytałam dlaczego on tego nie zrobi, rozłączył się.

Nie wiedziałam co mam myśleć. Z jednej strony to było miłe, a z drugiej... w mojej głowie wciąż siedziała myśl, że on mnie wykorzystał.

- Nie mów mu, że ci o tym powiedziałam - wstałam z kanapy, żeby pójść do kuchni po jakieś tabletki przeciwbólowe. Kolejne. Nie liczyłam ile dzisiaj ich wzięłam. Wiem tyle, że na pewno nie były to dwie ani trzy. Mój organizm mnie znienawidzi, a wątroba w szczególności.

- Wyjdziesz jutro z nami na kawę? - Soyeon stała oparta o framugę.

- Z "nami"? Jeśli Sehun tam będzie to nie idę - wyciągnęłam z opakowania jedną kapsułkę i popiłam ją herbatą. - Nie chcę go widzieć.

- Ze mną i z Chanyeolem. Nie martw się, nie będzie tam Sehuna - w jej głosie słyszałam troskę. Czyli ona też martwiła się tym, co teraz się stanie z naszą przyjaźnią.

Jak to śmiesznie brzmi.

Naszą przyjaźnią...

Przyjaźnią, którą dzieliliśmy we czwórkę. W końcu Chanyeol też był naszym przyjacielem.

Cholerny Sehun.

- Zgoda - odstawiłam kubek na blat. - O której?

- O czwartej po południu - Soyeon uśmiechnęła się szeroko, a ja tylko przeczesałam włosy dłonią i skierowałam się do swojej sypialni.

- Muszę posprzątać ten syf zanim moim rodzicom wpadnie do głowy pomysł, żeby mnie odwiedzić - tak naprawdę to nie miałam jakichkolwiek chęci na ogarnianie czegokolwiek. Wolałabym cofnąć się do wczorajszego wieczora i jednak nie pójść na tę imprezę. Wtedy byłoby dobrze.

- Zdziwiliby się, gdyby zobaczyli jaka szalona jest ich córeczka - zaśmiała się moja przyjaciółka, idąc za mną.

- I zwaliliby wszystko na ciebie i na to, że mnie demoralizujesz - powoli zbierałam wszystkie rzeczy z podłogi. - Dobrze wiesz jakie mają zdanie na twój temat.

- Nie rozumiem o co im chodzi, przecież jestem sympatyczna - żachnęła się, siadając na moim łóżku, które wciąż było niezaścielone.

- Najwidoczniej mają swoje powody - usiadłam obok niej, wciąż trzymając ubrania w dłoniach. - Nie mogą się dowiedzieć, że pomiędzy mną a Sehunem doszło do czegokolwiek. Nawet o tym, że prawdopodobnie nasza przyjaźń się skończyła.

- "Prawdopodobnie"? - brunetka lekko się skrzywiła. - Przeleciał cię praktycznie bez twojej wiedzy, a ty nie jesteś pewna tego czy zerwać z nim jakiekolwiek kontakty?

Byłam głupia. Zadziwiająco głupia jak na kogoś, kto nigdy nie miał problemów z przyswajaniem jakiejkolwiek wiedzy. Rzecz w tym, że bez znaczenia jak bardzo Sehun by mnie skrzywdził, wciąż był mi bliższy niż ktokolwiek inny.

- Ja niczego nie jestem pewna, Soyeon - wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, żeby wrzucić ubrania do pralki. Głowa wciąż mnie bolała, nudności nie ustąpiły, czułam się najgorzej w całym swoim życiu. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak wrak człowieka. Roztrzepane włosy, podkrążone oczy, przesuszone usta, resztki wczorajszego makijażu na twarzy. A przecież jeszcze dwa dni temu byłam najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi... Miałam wszystko. Miałam chłopaka, miałam przyjaciela, miałam to, czego pragnie przeciętny człowiek. Zadziwiające jest to, w jakim tempie wszystko może się zmienić.

***

Soyeon opuściła moje mieszkanie po kilku godzinach, upewniając się tysiące razy czy sobie poradzę i czy nie zrobię nic głupiego. To, jak się o mnie martwiła, było urocze, ale jednocześnie niepotrzebne. W końcu nie byłam słaba, prawda?

Wyjęłam czyste ubrania z szafy i poszłam wziąć prysznic. Długi, gorący prysznic, który miał zmyć ze mnie wszystko to, co było złe. Rozebrałam się i odkręciłam kurek z gorącą wodą. Czułam obrzydzenie do samej siebie. Czułam obrzydzenie do każdego fragmentu mojego ciała, którego dotykał Sehun. Chciałam zedrzeć z siebie tę skórę paznokciami, zupełnie jakby to miało w czymś pomóc.

Krople wody spływały po mnie, spłukując cały brud. Nie obchodziło mnie, że była zbyt gorąca. Nie obchodziło mnie, że mój organizm domagał się mniejszej temperatury. Nie obchodziło mnie, że chciałam krzyczeć tak, żeby zedrzeć sobie gardło. Bezsilnie oparłam się o ścianę kabiny. Kontakt chłodnej powierzchni z rozgrzaną skórą wywołał u mnie nieprzyjemny dreszcz. Sięgnęłam po żel pod prysznic, a na mojej twarzy pojawił się gorzki uśmiech, gdy przypominałam sobie, że przecież wybierałam go razem z Sehunem. Jak miałam normalnie funkcjonować, skoro nawet to mi o nim przypominało?

Po kilkunastu minutach wyszłam spod prysznica i owinęłam się w szary puchaty ręcznik. Łzy, które tak mocno powstrzymywałam przez cały dzień, zaczęły płynąć po moich policzkach. Nie mogłam im pokazać, że byłam słaba. Nie mogłam pokazać tego nikomu. Musiałam być silna. Przecież taka byłam, prawda?

We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz