Kolejny piątek. Siedziałam z Soyeon w kawiarni, rozmawiając o jakichś typowych mało istotnych rzeczach. Oczywiście moja przyjaciółka tego dnia miała zamiar iść na kolejną imprezę i tym razem na szczęście mnie na nic nie namawiała. Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że tak już będzie zawsze.
- Jongin mnie prosił o twój numer - zaczęła dziewczyna, odkładając filiżankę z gorącą czekoladą. - Nie pogniewasz się, jeśli powiem, że mu go dałam, co nie?
- Prędzej Sehun by się o to wkurzył, mi to nie robi różnicy - wzruszyłam ramionami. - W poniedziałek Jongin do mnie zadzwonił i chciał się ze mną umówić.
Soyeon zrobiła minę tak zdziwioną, że chyba nigdy wcześniej nie widziałam jej w aż takim stanie. Jednak pozostało pytanie czy zareagowała tak przez to, że nie robiło mi różnicy to, komu dała mój numer, czy może przez fakt, że Jongin już zdążył mnie gdzieś zaprosić.
- Zgodziłaś się? - spytała, a ja tylko się uśmiechnęłam. - Wiesz, że Sehun będzie wściekły.
- Mówisz tak, jakbym zamierzała być z nim dłużej niż te trzy miesiące, które i tak są zakładem - żachnęłam się, biorąc swoją kawę do ręki. - Poza tym on nie musi wiedzieć, że z kimś gdzieś wyszłam. Nie jest moim ochroniarzem.
- Gdyby nim był to nawet nie ośmieliłby się cię skrzywdzić. W ogóle nie mam pojęcia co mu odwaliło, żeby zabrać ci...
- Byliśmy pijani, Soyeon - przerwałam jej. - Wiesz, że ludzie po alkoholu robią różne głupie rzeczy.
- Czy ty go bronisz? - kolejna fala zdziwienia.
Zawahałam się. Jak mogłam bronić kogoś, kto mnie skrzywdził? A może po prostu podświadomie wmawiałam sobie tę nienawiść, żeby mieć powód do odcięcia się od Sehuna. Dlaczego miałabym tego chcieć? Powoli gubiłam się we własnych myślach.
- Ja już nie wiem. Ostatnio jak się z nim widziałam to przez chwilę wydawało się być jak dawniej - utkwiłam swój wzrok w filiżance. - Chciałabym, żeby to wróciło, ale nie potrafię mu znowu zaufać.
- Skoro raz cię skrzywdził, może zrobić to znowu - przynajmniej ona była pewna tego, co mówi. - I tak wpakowałaś się w niezłe bagno z tym zakładem. Nie będziesz w stanie cały czas udawać, że nic się nie stało. Nawet ja wiem, że kiedyś się złamiesz, a to nie skończy się dobrze.
Soyeon bardzo dobrze znała wszystkie moje słabości. Wiedziała, że będę grać silną. Wiedziała, że będę wszystko ukrywać. Wiedziała, że przez to mogłam wpakować się w najcięższą sytuację. Tylko dlatego, bo nie chciałam pokazać, że coś złego się stało. Tylko dlatego, aby nie pokazywać innym, że coś się zmieniło. Kiedyś mogłam brnąć w takie kłamstwa przez długie miesiące czy nawet lata. Ale nie były to aż takie sytuacje. One nie sprawiały, że brzydziłam się siebie, gdy tylko zostawałam sama. Bo wtedy było najgorzej. Wszystkie myśli docierały ze zdwojoną siłą.
Najgorszą okazała się świadomość, że ja także zawiniłam. W końcu nigdy by do tego nie doszło, gdybym się nie zgodziła.
- W każdej chwili mogę się wycofać - powiedziałam cicho. - Ale wtedy będę musiała wszystko wyjaśnić i Sehun może przy tym wyjść na tego złego. Wystarczy, że Chanyeol zna prawdę.
- Zgodziłaś się na to spotkanie z Jonginem czy nie? - zmieniła temat. Może to i lepiej.
- Nie - odłożyłam filiżankę na spodek. - Mam złe przeczucia co do niego.
- Dlatego się z nim już nie umawiam - westchnęła. - Dziwnie się zachowywał, często pytał o Sehuna, miałam już tego dość. A szkoda, bo wydawał się być sympatyczny.
Lekko zmarszczyłam brwi. Więc Jongin i Sehun się znali już wcześniej? Dlaczego więc nigdy o nim nie słyszałam, skoro Oh chwalił mi się niemal każdą nowo poznaną osobą? Szczególnie biorąc pod uwagę to, jak zareagował, gdy wspomniałam przy nim o Jonginie. Więc zapewne łączyło ich więcej niż mi się wydawało. Niż nam wszystkim się wydawało.
- Może i lepiej, że odmówiłam - powiedziałam bardziej do siebie aniżeli do mojej przyjaciółki. Chociaż nie mogę zaprzeczyć temu, że od tamtego momentu bardziej zaciekawiłam się tym, kim tak naprawdę miał być Jongin. Czysta ludzka ciekawość, a może być tak zgubna.
- Masz zamiar powiedzieć o tym Sehunowi? - zakrztusiłam się kawą, której akurat miałam zamiar się napić. - No co, w końcu jesteście razem, co nie?
- Chyba zapomniałaś, że to jest tylko i wyłącznie zakład - wychrypiałam, uderzając się w klatkę piersiową, aby zniweczyć to okropne uczucie po zakrztuszeniu się. - Nie mam zamiaru informować go o wszystkim, co dzieje się w moim życiu. I tak pewnie prędzej czy później sam się tego dowie od Chanyeola.
- Jakim cudem nagle Chanyeol dowiaduje się wszystkiego szybciej ode mnie - jęknęła Soyeon, robiąc obrażoną minę. - To ja jestem twoją przyjaciółką.
- Po prostu jest, wtedy gdy dzieją się wszystkie rzeczy - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Pierwszym szczerym uśmiechem od dłuższego czasu.
A może drugim. W końcu przy Sehunie też się uśmiechnęłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/77301497-288-k546645.jpg)
CZYTASZ
We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]
FanfictionJak wiele może zmienić jedna noc? Jak wiele może zmienić jeden zakład? Jak wiele zależy od nas?