Soyeon bez słowa wstała i wróciła do środka, zostawiając mnie sam na sam z Chanyeolem. Zacisnęłam zęby, czując, że to był zły wybór z jej strony. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Park pociągnął mnie za ramię. Przeszliśmy jakieś dwadzieścia metrów, aż dotarliśmy nad brzeg jeziora. Chłopak się zatrzymał i zwrócił twarzą ku mnie. Położył swoje dłonie na moich policzkach, zmuszając mnie do spojrzenia mu prosto w oczy, mimo mroku zapadającego na zewnątrz. Zrobiłam to. Ale to, co w nich ujrzałam, sprawiło, że jakiś mur w mojej duszy runął z hukiem, zostawiając po sobie jedynie pył i złudzenie, że kiedykolwiek coś tam się znajdowało. One w niczym nie przypominały tych, które spoglądały na mnie chociażby przez całą drogę nad to jezioro. To nie był ten chłodny wzrok. On był zagubiony i przepełniony czymś, czego nawet nie potrafiłam określić.
- Powiedz mi, że nic nie czujesz do Sehuna - ten żal w jego głosie przyprawił mnie o ścisk w gardle i dziwne ukłucie w sercu. - Błagam cię, Jiah... tylko tyle. Jedno słowo.
Niepewnie dotknęłam jego ramienia. Wahałam się. Jakby od tego "jednego słowa" zależało wszystko. A może właśnie tak było?
- Dlaczego chcesz to wiedzieć? - spytałam, starając się uchwycić każdą, choćby najmniejszą, zmianę w mimice Chanyeola. - Czy to cokolwiek zmieni?
- Zmieni i to dużo. Muszę to wiedzieć, muszę to usłyszeć od ciebie, rozumiesz?
Chwila ciszy, podczas której nie potrafiłam z siebie wydusić ani słowa. Aż wreszcie, gdy już widziałam zalążki bólu w oczach Parka, zebrałam się w sobie.
- Nie, Channie. Nie czuję do niego nic - wyszeptałam, czując jak łzy napływają mi do oczu. - Nigdy nie czułam. Nigdy bym nie potrafiła.
Park natychmiast zamknął mnie w silnym uścisku. Chyba właśnie wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo brakowało mi Chanyeola. Tego wysokiego gamonia z krzywymi łydkami i odstającymi uszami. Jednak wciąż nie potrafiłam sprecyzować tego, co do niego czułam. A ponoć to jest tak proste.
- To były najgorsze dwa tygodnie w moim życiu - wymamrotał, nie wypuszczając mnie z objęć. - Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.
- Domyślam się - burknęłam, odsuwając się od chłopaka na kilka centymetrów. - Ale wciąż nie rozumiem dlaczego nagle się ode mnie odciąłeś. Bez żadnego wyjaśnienia, bez niczego. Powinnam cię zdzielić w łeb za to ile czasu zmarnowałam na myślenie o tym, przez co mógłbyś być na mnie wściekły.
- To nie ma znaczenia, Jiji - brunet przybliżył się do mnie kolejny raz i złożył krótki pocałunek na moich wargach, żeby po dwóch sekundach się odsunąć z ogromnym uśmiechem na twarzy. - Idę jeść, bo zaraz Jongdae zabierze całą moją porcję.
Chanyeol jak gdyby nigdy nic poszedł w stronę domku, zostawiając mnie na brzegu tego jeziora. Zszokowaną, rozanieloną, ale jednocześnie przestraszoną tym, że ktoś mógł nas widzieć. Wszystko przez niego.
***
Ta noc należała do jednej z najgorszych, jakie było dane mi przeżyć. Przez pierwsze godziny od położenia się do łóżka nie mogłam zmrużyć oka. Sama świadomość, że tuż obok mnie, pod tym samym kocem spał Sehun, skutecznie spędzała sen z moich powiek. Do tego dochodziły jeszcze absurdalne wyrzuty sumienia po tym, co wydarzyło się pomiędzy mną a Chanyeolem i dziwny lęk, że Sehun mógłby wykorzystać każdą moją chwilę najdrobniejszej nieuwagi. W głowie huczało mi od miliona myśli na minutę, w uszach dzwoniło od samego słyszenia spokojnego oddechu śpiącego Oha. Zdołałam zasnąć dopiero po czwartej nad ranem, gdy słońce powoli podnosiło się ponad horyzont. Jednak i to na wiele się nie zdało, bo nie dość, że budziłam się co chwilę, to na dodatek Jongdae stwierdził, że ósma rano to idealna pora na rozgrzewanie własnego głosu w jemu tylko znanym celu. Albo po prostu chciał nas wszystkich zirytować już z samego rana.
- Przestań, gamoniu - burknęłam, wchodząc do kuchni, w której Jongdae robił śniadanie. - Słychać cię w całym domku, nie musisz się tak drzeć.
- Ktoś tu wstał w złym humorze - zaśmiał się Kim, mieszając to, co smażyło się na patelni. - A może po prostu w nocy miałaś lepsze zajęcie niż spanie. To by wyjaśniało dlaczego Sehun jeszcze nie wstał.
- Zadaję się z idiotami - usiadłam na krześle i oparłam jednego łokcia o blat stołu. - Jak to możliwe, że reszta jeszcze śpi, skoro darłeś się tak, że pewnie słyszeli cię w Seulu?
- Ona ma rację, mógłbyś się trochę uciszyć o takiej porze - do kuchni wszedł zaspany Chanyeol, który od razu zajął miejsce obok mnie i położył swoją głowę na moim ramieniu. - Nie pamiętam kiedy ostatnio tak mało spałem.
Jongdae spojrzał podejrzliwie na naszą dwójkę, zapewne mając w głowie jakieś kosmate myśli. Przynajmniej na to wskazywała jego mina.
- Nawet o tym nie myśl, Kim Jongdae - uprzedziłam go, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. - Nie zapominaj, że mam jeszcze jakąś tam godność.
- Chanyeol, jak chcesz to ja mogę użyczyć ci swojego ramienia jako poduszki. Nie musisz wykorzystywać do tego mojej dziewczyny - cholera jasna, jeszcze tylko tego tu brakowało. Oh podszedł do mnie i dał mi buziaka w czoło.
- Daj spokój, Sehun, przecież Chanyeol jest moim przyjacielem - skrzywiłam usta w lekkim grymasie.
Przyjacielem.
Byłoby dobrze, gdybym sama była tego taka pewna.
CZYTASZ
We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]
Fiksi PenggemarJak wiele może zmienić jedna noc? Jak wiele może zmienić jeden zakład? Jak wiele zależy od nas?