Razem z Jongdae czekałam przed jego domem, siedząc na schodach i opierając nogi o torbę położoną na ziemi. Wszyscy byliśmy umówieni na piątą popołudniu, ale jak to zwykle bywa - spóźniali się już jakieś pół godziny. Z jednej strony to było bardziej niż irytujące, a z drugiej oznaczało to większe odwlekanie w czasie mojego zerwania z Sehunem. W tym wypadku nie dało się z tego cieszyć.
- Co jest pomiędzy tobą a Yooną? - spytałam, patrząc na Jongdae kątem oka. - Słyszałam, że jesteście dosyć blisko.
Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam go tak zmieszanego z soczystymi rumieńcami na policzkach. Czyli jednak coś było na rzeczy. Jak bardzo musieli się z tym ukrywać, że dowiedziałam się dopiero od Soyeon?
- Od kiedy? - wstałam, wkładając dłonie do kieszeni cienkiej bluzy, którą założyłam na siebie, wychodząc z mieszkania. - Powinnam się na ciebie obrazić za to, że nic mi nie powiedziałeś.
- Nic nie poradzę na to, że cały czas zajmowałaś się Sehunem. Przecież ty traktujesz go lepiej niż któregokolwiek z twoich chłopaków - żachnął się.
Te słowa mnie zabolały. Przez to, że kiedyś były prawdą. Przez to ile rzeczy się zmieniło. Przez to, że byłam tak głupia. Ale Jongdae o tym nie wiedział. Nie miał prawa wiedzieć. Może właśnie w tym był problem. Wszystko kryłam nawet przed tymi, którzy powinni to wiedzieć. Gdyby Soyeon nie przyszła do mnie dzień po tej imprezie, zapewne także o niczym by nie miała pojęcia. Gdyby Chanyeol nie poszedł za mną do kuchni... nie zbliżylibyśmy się do siebie. Bo o dziwo, potrzebowaliśmy głupoty Sehuna i jednej imprezy, żeby skończyło się tak jak nie powinno.
- To powiesz mi w końcu? - spojrzałam na niego, robiąc minę jak naburmuszone dziecko. Zawsze na niego działało. Tak samo groźby zniszczenia którejś z jego koszul.
- Pół roku - mruknął, a ja kopnęłam go w kostkę. - Za co to?!
- Za wygląd - wzruszyłam ramionami. - Gdybyś powiedział mi wcześniej to bym nie musiała użyć siły.
- Z taką siłą to możesz co najwyżej zgniatać robaki - usłyszałam za swoimi plecami głos Chanyeola. - Dlaczego się wyżywasz na niewinnym Jongdae?
Park położył głowę na moim ramieniu, wprawiając mnie w dziwny stan poddenerwowania i stresu.
- Dlaczego się do mnie nie... - zaczęłam, gdy okrutnie mi przerwano.
- Chanyeol, Jiah to moja dziewczyna - Sehun. Jak przyjeżdżają to wszyscy na raz. - Zabieraj z niej ten zawszony łeb.
Cholera.
W jednej chwili Oh mnie do siebie przyciągnął, przez co niemal przewróciłam się o własną torbę. Szczęście w nieszczęściu, akurat wtedy mnie trzymał. Poczułam wargi Sehuna na swoim czole i rumieniec oblewający moje policzki. Jednak byłam za bardzo sparaliżowana, żeby go od siebie odsunąć.
- Nie przy ludziach, stary - żachnął się Chanyeol. - Tu są też osoby, które nie mają nikogo.
- Sam mnie w to wpakowałeś - prychnął Oh, jeszcze szczelniej mnie obejmując. Najwidoczniej za bardzo przyjął do siebie słowa odnośnie tego, że mamy zachowywać się jak gdyby nigdy nic.
- A co, Chanyeol, jesteś zazdrosny? - Jongdae uśmiechnął się szeroko, gdy ja wyswobodziłam się z ramion Sehuna.
- Za ile będą dziewczyny? - zmieniłam temat, odsuwając się od bruneta. - Mieliśmy wyjeżdżać o piątej, nie o szóstej.
- Soyeon mi napisała, że spóźni się chwilę, bo musi coś załatwić - Park usiadł obok Jongdae, a Sehun objął mnie w talii, nie chcąc dać za wygraną. - Yoona powinna za chwilę być.
Przez sekundę Kim zdawał się być zestresowany przez samo usłyszenie imienia dziewczyny. Czyli to musiało być coś poważniejszego od młodzieńczej miłości, pomijając to, że każde z nas miało powyżej dwudziestu lat. Może akurat oni jako pierwsi z naszej "paczki" ułożą sobie życie. Pasowałoby to do nich. Od zawsze byli tymi "najpoważniejszymi" z nas wszystkich, jeśli można to tak ująć. Zapewne głównie dlatego, że ja nawet nie chciałam słyszeć o małżeństwie i dzieciach, Soyeon wolała imprezować i zmieniać partnerów jak rękawiczki, Yoora była zbyt wrażliwa, Chanyeol zachowywał się jak duży dzieciak, a Sehun... po prostu był sobą. Samo to dyskwalifikowało go z możliwości ułożenia sobie życia.
- Jesteśmy! - odwróciłam głowę w stronę źródła krzyku. Zasapana Yoona stała przy furtce, próbując złapać oddech, a tuż obok niej Soyeon szukała czegoś w swoim małym plecaku.
- Wreszcie - burknął Chanyeol, wstając ze schodów. - Jak jedziemy?
- Ja, Yoona i Soyeon jedziemy moim - odezwał się Jongdae, podchodząc do swojego samochodu. - Ustalone z góry, nie ma sprzeciwu.
- Dlaczego muszę jechać z nimi? - żachnęłam się. - Przecież któ...
Sehun zakrył mi usta dłonią, zgromił mnie wzrokiem i nachylił się tak, że jego wargi były tuż przy moim uchu.
- Cicho, Jiji, nic się nie stanie, tak? - wyszeptał, wywołując dreszcze na moich plecach.
W jakie bagno ja się wpakowałam?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak zmotywować się do życia?
![](https://img.wattpad.com/cover/77301497-288-k546645.jpg)
CZYTASZ
We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]
FanficJak wiele może zmienić jedna noc? Jak wiele może zmienić jeden zakład? Jak wiele zależy od nas?