Nie wiedziałam co zrobić. Strach mnie sparaliżował do tego stopnia, że każdy najmniejszy ruch wydawał się być niemożliwy. Soyeon patrzyła na mnie zaniepokojonym wzrokiem, jakby bała się tego, co się może ze mną stać.
- Długo na nas czekałyście? - spytał Chanyeol, siadając obok mojej przyjaciółki.
Cholera. Moje serce przyspieszyło, gdy Sehun zajął miejsce obok mnie. Czułam jak dłonie zaczęły mi drżeć, a oddech stał się cięższy niż zazwyczaj.
- Nie, Jiah dopiero przyszła, a ja jestem tu od jakichś dziesięciu minut - Soyeon uśmiechnęła się szeroko, starając zachować jakiekolwiek pozory tego, że wszystko jest w porządku.
Nic nie było w porządku.
- Zamawiacie coś czy będziemy tak siedzieć? - odezwał się Sehun.
Dlaczego on zachowywał się jak gdyby nigdy nic?
- To co zwykle - powiedziałam, nie odrywając wzroku od jednego punktu na blacie, który nagle wydał się naprawdę interesujący.
- Weź mi gorącą czekoladę - słyszałam dziwną niepewność w głosie Soyeon.
- Dla mnie czarną kawę - po słowach Chanyeola, Sehun wstał i poszedł złożyć zamówienie. Moje dłonie wciąż się trzęsły, a ja żałowałam, że nie przeczytałam tych wiadomości wcześniej.
- Co ci jest, Jiah? - Chanyeol przerwał tę krótką ciszę. Na to się nie przygotowałam.
- Nie czuję się najlepiej.
- Odprowadzić cię do domu? - Soyeon zmarszczyła czoło, a ja pokręciłam głową.
- Nie trzeba, dam radę - odpowiedziałam cicho, gdy Sehun wrócił i znowu usiadł obok mnie.
Za szybko.
- Słyszałem, że dużo się działo na tej imprezie, która była w piątek - zaczął Chanyeol, a ja poczułam jak blednę.
- Właśnie, Soyeon, ilu nieszczęśników wyrwałaś? - dodał Sehun, uśmiechając się szeroko.
- Tylko jednego - moja przyjaciółka machnęła dłonią. - Ale był nawet sympatyczny i całkiem przystojny.
- Zdobyłaś jego numer? - starałam się brzmieć naturalnie. Jak gdyby nigdy nic.
- No jasne. Dodatkowo, się z nim umówiłam na dzisiejszy wieczór, ale to przełożyłam na piątek.
- A u was co się działo? Bo ponoć nawet wy tam byliście - nawet Chanyeol był świadomy naszej niechęci do imprez.
Szkoda, że tylko tyle wiedział.
- Jiah za dużo wypiła i musiałem odprowadzić ją do mieszkania - brzmiał jakby nic się nie stało. Na pewno nie mogłam mu zarzucić, że był złym aktorem.
A co jeśli on naprawdę nic sobie z tego nie robił?
- Nic nie pamiętam - dodałam, poprawiając kosmyk włosów. - I nie chcę pamiętać.
To było cholernie ciężkie. Samo udawanie wymagało skupienia, żeby nie zgubić się we własnych kłamstwach, a obecność Sehuna nie pomagała.
- To ile ty wypiłaś? - Chanyeol był wyraźnie rozbawiony całą sytuacją. Szkoda, że tylko on.
- Zdecydowanie za dużo - burknęłam, wstając. - Idę do toalety.
Poszłam w kierunku ubikacji, modląc się, żeby nikt za mną nie poszedł. Byłam roztrzęsiona, świat zdawał się być za warstwą grubej szyby, przez którą przebijały się nieliczne dźwięki. Bałam się. Bardziej niż powinnam. W końcu nie zrobiłby mi nic w miejscu publicznym, tak?
Dlaczego wszystkie moje wspomnienia i myśli o Sehunie zostały zaburzone przez tę jedną noc? Dlaczego nie potrafiłam dalej patrzeć na niego jak na kogoś, kto jest moim przyjacielem? Dlaczego uporczywie tkwiłam przy tym, że to on był "tym złym"?
Weszłam do damskiej łazienki i praktycznie od razu oparłam się o ścianę. Jej chłód przenikał przez ubranie, stykając się z moim przerażająco rozpalonym ciałem. Nie byłam w stanie powstrzymać łez, a przecież miałam nie pokazywać swoich słabości. Rodzice uczyli mnie tego odkąd pamiętam. Wpajali, że przyznawanie się do czułych punktów lub złych chwil jest najgorszym, co mógł zrobić człowiek. Powtarzali, że słabi ludzie zginą pod presją społeczeństwa.
Nie mogłam ich zawieść.
Starłam łzy, które spływały po moich policzkach. Podeszłam do lustra i w nie spojrzałam. Wyglądałam gorzej niż się tego mogłam spodziewać. Fakt, nie był to najgorszy stan, ale do najlepszych też nie należał. Zaczerwienione oczy, sińce pod nimi, usta wciąż przeraźliwie przesuszone, mimo balsamu, którym je posmarowałam już kilka razy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut. Musiałam wziąć się w garść.
Po kilku minutach wróciłam do moich przyjaciół, mając świadomość, że czekała na mnie najmniej przyjemna sytuacja w ciągu ostatnich kilku lat mojego życia. Bez słowa zajęłam swoje miejsce, czując zaniepokojony wzrok Soyeon.
- Jak tam ten twój kochaś, Jiah? - dlaczego Chanyeol zadawał tyle pytań? - Stało się z nim coś ciekawego?
- Tak - burknęłam. - Zerwał ze mną.
Chłopak zachłysnął się swoją kawą, którą najwidoczniej przynieśli podczas mojej chwilowej nieobecności.
- Przecież ci o tym mówiłem - wtrącił się Sehun, a ja drżącymi rękoma sięgnęłam po moją filiżankę. Zapach mojej ulubionej kawy z mlekiem i cynamonem odrobinę mnie uspokoił.
- Myślałem, że żartowałeś.
- Dlaczego rozmawiałeś z Chanyeolem o życiu miłosnym Jiah? - spytała Soyeon, marszcząc czoło. - Nigdy wcześniej was to aż tak interesowało, dopóki któryś z jej byłych nie okazał się draniem i trzeba było mu kilka razy przyłożyć.
To było zadziwiająco dobre pytanie.
CZYTASZ
We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]
FanfictionJak wiele może zmienić jedna noc? Jak wiele może zmienić jeden zakład? Jak wiele zależy od nas?