Odstawiłam filiżankę na spodek, oczekując odpowiedzi Sehuna. Przyznam, że gdyby Soyeon się do tego nie przyczepiła, sama bym to zignorowała.
Dlaczego on rozmawiał z Chanyeolem o moim rozstaniu?
- Przecież same plotkujecie na takie tematy - powiedział po kilku sekundach namysłu. - Mogę się założyć, że nie raz obgadywałyście nasze byłe.
- Tak, ale to nie zmienia faktu, że wy tego nigdy nie robiliście - Soyeon była gotowa do wszczęcia kłótni o taką durnotę.
- To nie ma żadnego znaczenia czy o nich rozmawiamy czy nie - odezwał się Chanyeol. - Nic nie zmieni tego, że oni są idiotami, bo zerwali z Jiah.
Zmarszczyłam czoło, nie odwracając wzroku od filiżanki. Korciło mnie, żeby stąd wyjść, ale nie mogłam tego zrobić. I dobrze o tym wiedzieli.
- Niech wam będzie - burknęła moja przyjaciółka po czym wzięła do ręki swoje zamówienie. - Chyba, że to przeszkadza Jiah...
Pokręciłam głową, czując jak Sehun na mnie patrzy. Najwidoczniej jemu nic nie przeszkadzało.
- Gdyby tak było, dałabym o tym znać. Nie musisz się o to martwić - nieważne jak bardzo bym próbowała, nie udało mi się ukryć niepewności i strachu w głosie. Dobrze o tym wiedziałam.
- I po sprawie. Po co było to roztrząsać? - za każdym razem, gdy Sehun się odzywał, moje ciało przeszywał dreszcz, serce zaczynało bić szybciej, a w głowie dudniły jego słowa z wczorajszego poranka. Skoro "nie zrobił nic czego bym nie chciała", nie można było zaliczyć tego do gwałtu...
Dlaczego myślałam o tym w takim momencie?
Dlaczego?
- Chcielibyście pojechać gdzieś w następny weekend? - Soyeon zmieniła temat, patrząc spokojnie na chłopaków. - Wiecie, dawno nigdzie razem nie wyjeżdżaliśmy.
- Nie dam rady - odpowiedziałam. - W piątek pracuję do późna, a w niedzielę jadę odwiedzić rodziców.
Skłamałam. Moje plany na weekend nie istniały. Chciałam jedynie uniknąć jakiegokolwiek wyjazdu, na którym byłby też Sehun.
- Też odpadam, mam kilka spraw do załatwienia i najszybciej uda mi się to zrobić w piątek - dodał Sehun.
- W takim razie może pojedziemy we dwójkę. Co ty na to, Soyeon? - uśmiechnął się Chanyeol, patrząc na moją przyjaciółkę.
- Zapomnij o tym - spławiła go jednym zdaniem. Jak zwykle.
Chanyeol od dłuższego czasu podkochiwał się w Soyeon. Nie trzeba było go o to pytać, żeby to zauważyć. Rzecz w tym, że... no właśnie. Ona tego nie odwzajemniała. Odmawiała za każdym razem, gdy proponował jej jakieś wyjście we dwójkę, robiła mu bezsensowne wywody, na jego oczach podrywała innych kolesi i wiele innych podobnych akcji. Kiedyś z nią o tym rozmawiałam. Była świadoma tego, co się dzieje i w niezbyt delikatny sposób próbowała zmienić uczucia Chana względem niej. Nie chciała niszczyć tej znajomości. Przynajmniej ona tyle z tego rozumiała.
***
Do mieszkania wróciłam niewiele przed ósmą wieczorem. Byłam na swój sposób wykończona tym, co tam się działo. Nawet sam fakt, że był tam Sehun... to bolało najbardziej. Być może przez świadomość o utracie przyjaźni z nim. Utracie, którą oboje skrzętnie ukrywaliśmy przed innymi. Czy to na pewno było tym, co myśleliśmy? Jakim prawem tak to nazwałam, skoro nijak to się miało do ogólnego pojęcia?
Weszłam do kuchni oświetlanej przez promienie powoli zachodzącego słońca. Wyjęłam z lodówki butelkę wody i usiadłam przy stole. Postawiłam napój przed sobą, patrząc na krople spływające po przezroczystym plastiku, który zaparował pod wpływem nagłej zmiany temperatury. W mojej głowie wciąż dudniła setka myśli przeplatanych wspomnieniami. Zdecydowanie za dużo swojej uwagi skupiałam na tym, co się wczoraj stało. Nie powinnam aż tak tego roztrząsać. W końcu nie miałam możliwości cofnięcia się w czasie i zapobiegnięcia temu wszystkiemu. Musiałam odsunąć uczucia na bok i wrócić do rzeczywistości. Jakkolwiek trudne by to nie było.
Podniosłam się z krzesła, biorąc butelkę do ręki. Odkręciłam ją, idąc do swojej sypialni. Stanęłam w progu i spojrzałam na szafkę nocną. Te same zdjęcia w tej samej ramce. Powinnam je schować? Czy może zostawić i każdego poranka i każdego wieczoru czuć na sobie wzrok Sehuna patrzącego na mnie z każdego ujęcia? Wydawałoby się, że ta decyzja miała być łatwa. Bo kto normalny zastanawiałby się tyle nad prostym schowaniem zdjęć?
Usiadłam na skraju łóżka, upijając łyk wody. Nie spuszczałam wzroku z ramki. Widok tego, jacy kiedyś byliśmy uśmiechnięci i beztroscy, przyprawiał mnie o mdłości. Jakby to już nigdy nie miało wrócić. Czy to przez moje uporczywe wmawianie sobie nieodwracalnych zmian w całym życiu? A może po prostu miałam rację? Ta niepewność mnie irytowała. Wszystko zależało od nas obojga.
Wzięłam zdjęcia do ręki i lekko skrzywiłam wargi w grymasie niezadowolenia. Bez dłuższego namysłu schowałam je na samo dno szuflady komody z jakimiś rzeczami, o których istnieniu zapomniałam.
Kolejny raz tego dnia łzy popłynęły z moich oczu. Zupełnie jakby ten jeden gest oznaczał zerwanie więzi z Sehunem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jakby ktoś był zainteresowany, prawie tydzień temu opublikowałam one-shota o Suho. Ponoć jest fajny, nie mnie oceniać.
Do następnego!
![](https://img.wattpad.com/cover/77301497-288-k546645.jpg)
CZYTASZ
We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]
FanfictionJak wiele może zmienić jedna noc? Jak wiele może zmienić jeden zakład? Jak wiele zależy od nas?