- Chcesz coś do picia? - spytałam, gdy weszliśmy do mojego mieszkania po niemal godzinnym jeżdżeniu po mieście. - Kawę, herbatę, jakieś wino?
- Jest dopiero poniedziałek, a ty już chcesz pić? - prychnął Chanyeol, gdy usiedliśmy w kuchni. - Kim jesteś i co zrobiłaś z Jiah?
- Nieśmieszne - odparłam, mimo wszystko się uśmiechając. - Stoi otwarte od jakiegoś czasu i jeszcze go nie wypiłam. Przez tę całą sytuację z Sehunem straciłam na wszystko ochotę.
- Jakoś u Jongdae bez problemu mogłaś wypić piwo.
- Chcesz to wino czy nie? - wstałam z krzesła, ignorując słowa mojego przyjaciela.
- Zależy jakie masz - wzruszył ramionami, a ja podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej niemal pełną butelkę wina.
- Czerwone, półsłodkie - przeczytałam z bordowej etykiety, jednocześnie sięgając po dwa kieliszki. - Ale czekaj... ty prowadzisz - przypomniałam sobie tę jakże istotną rzecz, po czym spojrzałam na Parka, wciąż trzymając cały "zestaw" w dłoniach. Jednak ten odpowiedział jedynie machnięciem ręki i gestem pokazał mi, żebym wreszcie podała to wino.
- Najwyżej się u ciebie prześpię - mimowolnie lekko się spięłam, słysząc co powiedział Chanyeol. - Na kanapie w salonie. Sam. Nie z tobą - najwidoczniej natychmiast zrozumiał o co mi chodziło. Ostrożnie postawiłam wszystko na blacie i nalałam wina do obu lampek.
- Muszę wreszcie jakoś ogarnąć się z tym wszystkim i przestać myśleć, że jedyne o co chce zrobić Sehun to skrzywdzenie mnie - usiadłam obok Parka, podając mu jeden z kieliszków.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się szeroko, a ja nie odpowiedziałam. To nie było potrzebne.
***
Gdy kolejny raz tego wieczoru wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem z powodu jakiejś mniej lub bardziej śmiesznej rzeczy, równie nagle zadzwonił mój telefon. Niezbyt chętnie wstałam z kanapy, wzięłam urządzenie do ręki i odebrałam połączenie, bez patrzenia na to, kto dzwonił.
- Halo? - powiedziałam, starając się zachować normalny ton głosu, w czym nie pomagał mi Chanyeol, który jeszcze bardziej zaczął się wygłupiać.
- Hej, Jiah. Soyeon dała mi twój numer, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu - Jongin?
- Nie, spokojnie, to nie oznacza, że będę ci odpisywać na wiadomości czy odbierać od ciebie jakiekolwiek połączenia - prychnęłam. - Zadzwoniłeś w jakiejś szczególnej sprawie czy tylko po to, żeby pochwalić się swoimi stalkerskimi umiejętnościami?
- Chciałbym cię lepiej poznać, w końcu dziewczyna Sehuna musi być wyjątkowa - spięłam się, słysząc te słowa, a cała rzekoma pewność siebie ze mnie uleciała niczym powietrze z przedziurawionego balona. - Może pójdziemy na jakąś kawę czy coś?
- Ostatnio sam czepiałeś się mnie o to, że niby zdradzałam Sehuna z Chanyeolem - odchrząknęłam. - Teraz nagle chcesz, żebym się z tobą spotkała? Czy to też nie będzie zdradą?
Już spokojny Park posłał mi pytający wzrok, na który zareagowałam tylko minimalnym pokrecniem głową, teoretycznie dając mu znać, że wszystko jest w porządku. Chociaż tego sama nie byłam pewna.
- Co innego kogoś przytulać, a co innego po prostu wypić kawę - usłyszałam śmiech chłopaka. - Chyba, że naprawdę chcesz ze mną pójść na randkę.
- Słuchaj, Jongin, znamy się dopiero kilka dni i to w zasadzie widzieliśmy się tylko raz. Jesteś jakimś przypadkowym facetem, którego Soyeon poznała na imprezie, więc lepiej odpuść sobie takie "poznawanie mnie", bo jeśli powiem o tym Sehunowi to... - w tym momencie się zawahałam. Dlaczego miałabym powiedzieć o tym komuś, kto tylko przez zakład był ze mną w związku? Dlaczego miałabym jakkolwiek się nim przejmować? Dlaczego w ogóle przyszedł mi na myśl?
- To co? Przecież on mnie nie pobije za rozmawianie z tobą - Jongin zaśmiał się kolejny raz. - Przemyśl to. Jutro zadzwonię i dasz mi konkretną odpowi...
Nie wytrzymałam do momentu, w którym miał skończyć zdanie. Rozłączyłam się, chociaż nawet nie powinnam odbierać tego głupiego telefonu. To wszystko brzmiało jak słaby żart, który miał na celu tylko udowodnienie, że jednak jestem w stanie zdradzić swojego chłopaka, nawet jeśli on był tylko głupią umową.
- Co on od ciebie chciał? - spytał Chanyeol, biorąc urządzenie z mojej ręki, żeby odłożyć je na ławę.
- Umówić się ze mną - odpowiedziałam, nawet nie wiedząc jaki ton powinnam przybrać. Zdziwienie? Żal? Złość? Radość? Zażenowanie?
Nic nie pasowało do tego, co czułam.
- Nie podoba mi się ten typ - burknął Park, obejmując mnie w nikomu nie znanym celu.
- Co, już zmieniłeś orientację? - w odpowiedzi usłyszałam tylko słaby śmiech. - No co? Soyeon nie byłaby zadowolona, gdyby straciła adoratora i to jeszcze przez facetów.
Kolejny brak odpowiedzi zasiał we mnie minimalne wątpliwości. Zazwyczaj Chanyeol rzuciłby jakimś równie słabym tekstem, a teraz po prostu milczał... co się działo z nami wszystkimi? Cały świat wydawał się coraz bardziej przewracać do góry nogami. Jakby nagle każda znana mi osoba stawała się obca.
Jakby wszystkie sekrety powoli wychodziły na wierzch.
CZYTASZ
We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]
FanfictionJak wiele może zmienić jedna noc? Jak wiele może zmienić jeden zakład? Jak wiele zależy od nas?