33.

793 63 67
                                    

Minęły trzy godziny. Ognisko dawno już zgasło, wszyscy wrócili do domku najedzeni i niekoniecznie całkowicie trzeźwi. Siedziałam na trawie opatulona kocem, wpatrując się w nieskalaną taflę jeziora i popijając jakieś smakowe piwo z butelki. Myślałam nad tym jak zerwać z Sehunem. W jaki sposób to powiedzieć, żeby nie zareagował w żaden mniej lub bardziej agresywny sposób? Co zrobić, żeby nie poczuł się aż tak zraniony? Co zrobić, żeby nie mieć poczucia winy? Wcześniejsze rozstania z moimi chłopakami przychodziły mi znacznie łatwiej. Po prostu, bez zbędnego owijania mówiłam im, że to koniec, że nasz związek przestaje istnieć. Dużym ułatwieniem była świadomość, że szansa na spotkanie ich wręcz nie istniała. A teraz chodziło o kogoś, kogo uważałam za przyjaciela przez ostatnie kilka lat swojego życia. Kogoś, kto był dla mnie naprawdę ważny. Kogoś, kogo w tym momencie nie poznawałam. Jak to możliwe, że w ciągu kilku tygodni Sehun stał się dla mnie niemal obcy?

- Nie jest ci zimno? - usłyszałam za sobą głos Chanyeola.

- Nie - odpowiedziałam, nawet nie odwracając się w jego stronę. Park usiadł obok mnie i zabrał piwo z mojej ręki, żeby się go napić. Niepewnie położyłam głowę na jego ramieniu, zaciskając dłonie na cienkim kocu.

- Jak długo zamierzasz jeszcze być z Sehunem? - spytał, obejmując mnie ramieniem.

- Krótko. Może do jutra. Nie wiem - bardziej wtuliłam się w ciało bruneta. - Zależy od tego czy...

- Zerwij z nim jak najszybciej, Jiji. Nie mogę wytrzymać, gdy widzę jak on cię obejmuje - czy on naprawdę był zazdrosny?

- Zrobię co w mojej mocy, Channie - burknęłam, podnosząc głowę, żeby przyjrzeć się profilowi chłopaka. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek znajdziemy się w takiej sytuacji? Że kiedykolwiek bardziej będę ufać Chanyeolowi niż Sehunowi? Przez ostatnie kilka lat Park nawet nie próbował się do mnie zbliżyć, tym samym pozostając jedynie na koleżeńskiej relacji. Tylko tyle...

Ostrożnie położyłam drżącą dłoń na jego policzku, zwracając twarz chłopaka ku sobie. Spojrzałam w jego oczy i coś zakuło mnie w sercu. Nie pamiętałam kiedy ostatnio ktokolwiek patrzył na mnie z taką czułością. Nawet moja matka nie okazywała mi takich uczuć. Równie niepewnie zbliżyłam się do niego, chcąc złączyć nasze wargi. I wtedy się zaczęło.

- Co wy robicie? - natychmiast odsunęłam się od Chanyeola, w myślach przeklinając samą siebie. Sehun nie mógł wybrać gorszego momentu. - Ty pierdolona gnido...

Oh w jednej chwili znalazł się przy Parku i powalił go na ziemię, nie dając mu szansy na jakąkolwiek reakcję. Strach i szok mnie sparaliżowały na krótką chwilę. Jak tylko oprzytomniałam, rzuciłam się w stronę chłopaków, chcąc odciągnąć Sehuna od Chanyeola. Bezskutecznie. Zostałam jedynie odepchnięta, a Oh w tym czasie wciąż okładał pięściami bruneta, który usiłował się bronić. Gdyby Jongdae w tamtym momencie nie wyszedł z domku, nikt nie wie jak mogłoby się to skończyć. Dopiero on zdołał opanować sytuację i powstrzymać Sehuna od zmasakrowania Parka.

- Czy tobie odpierdoliło?! - krzyknął Jongdae, starając się przytrzymać Sehuna.

- To ten parszywiec przywalał się do mojej dziewczyny. Jongin miał rację, mogłem was lepiej pilnować - wysyczał Oh, próbując wyrwać się Jongdae.

Nie zastanawiając się, podeszłam do Chanyeola i pomogłam mu wstać. Chłopak przyłożył dłoń do swojego krwawiącego nosa i przeklął cicho. Teraz albo nigdy.

- Już nie masz dziewczyny, Sehun. Zrywam zakład - odezwałam się, a Oh w jednym momencie przestał się szarpać i spojrzał na mnie z bólem i zdziwieniem w oczach. - Chodź, Channie.

Wróciliśmy do domku i od razu zaprowadziłam Chanyeola do jego pokoju. Pomogłam mu usiąść na łóżku i zabrałam jego dłoń z twarzy. Rozcięta warga, niewielka rana na lewej brwi, krew płynąca z nosa.

- Idę po apteczkę - oznajmiłam, zanim Park zdążył cokolwiek powiedzieć. Poszłam do swojego pokoju i wzięłam z niego całą swoją walizkę. W końcu i tak nie było mowy o spaniu w jednym łóżku z Sehunem. Martwiłam się jedynie o to, jak Jongdae poradzi sobie z Ohem i o to, jak zaopiekować się rannym Chanyeolem.

- Jiah, co się stało? - Soyeon zatrzymała mnie na korytarzu, gdy tylko się tam pojawiłam. - Jongdae wybiegł jak oparzony.

- Zerwałam z Sehunem - przecisnęłam się obok dziewczyny i wróciłam do pokoju Chanyeola.

Chłopak nie ruszył się ze swojego miejsca i cały czas trzymał się za ten cholerny nos. Drżącymi rękami wyciągnęłam z walizki apteczkę, którą zawsze zabierałam ze sobą na jakiekolwiek wyjazdy. Ale nigdy nie sądziłam, że mi się przyda. Wzięłam do ręki środek odkażający, plastry i jakieś gazy. Przemyłam wszystkie ranki na twarzy Chanyeola, starając się zachować przy tym jak największą ostrożność.

- Nie sądziłem, że Sehun mnie kiedykolwiek pobije - wymamrotał chłopak, gdy chowałam wszystko z powrotem do torby. - Kilka razy byłem świadkiem jak ktoś od niego obrywał, ale nie przyszło mi do głowy, że ja też mogę być jego ofiarą.

- To moja wina. Mogłam nie próbować cię pocałować. Wtedy Sehun by cię nie pobił - podeszłam do okna i oparłam się o parapet.

Nie minęła minuta, gdy poczułam jak telefon w kieszeni mi zawibrował. Wyciągnęłam go, od razu wiedząc od kogo był ten sms.

Wreszcie to zrobiłaś. Zaopiekuj się Chanyeolem i uważaj na siebie. Dziękuję.

Głośno westchnęłam, odkładając telefon na parapet. Pierwszy raz nie czułam ulgi po tym, jak zerwałam z chłopakiem. Jedynie ogromne poczucie winy, przeżerające moją duszę. Chciałam zacząć płakać, ale żadna łza nie ośmieliła się popłynąć z moich oczu. Wszystko skończone. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A czy wy wiecie, że został nam tylko jeden rozdzialik i epilog?

We've got time // Oh Sehun [Sehun EXO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz