Rozdział 2

2.5K 110 3
                                    

- Emily! - zawołała mama z dołu. - Zejdź tu na chwilę!

- Zaraz! - odkrzyknęłam.

Byłam zajęta tworzeniem albumu. Zaczęłam powoli się przygotowywać do przeprowadzki, więc musiałam jakoś uporządkować wszystkie moje zdjęcia. Było ich na prawdę dużo, dlatego zaczęłam tak wcześnie. Odłożyłam stosik fotografii i zeszłam do salonu. Rodzice siedzieli na kanapie. Ten widok nie wróżył nic dobrego. Tata wskazał mi ręką fotel. Posłusznie na nim usiadłam. Teraz znajdowałam się naprzeciwko ich. Dzielił nas jedynie przeszklony stolik do kawy.

- Musimy porozmawiać - zaczęła mama.

- Domyślam się - odparłam.

- Już za miesiąc się przeprowadzasz. Chcemy ci pomóc to wszystko uporządkować.

- Dzięki, ale dam sobie radę.

- Nie chodzi nam jedynie o twoje rzeczy - wtrącił tata. - Mamy namyśli ciebie.

- Mnie? Chcecie porządkować mnie?

- Oboje dobrze wiemy o twojej obsesji na punkcie... wiesz kogo.

- To nie jest obsesja! - podirytowałam się.

- No i widzisz jak na to reagujesz? - zapytałam mama. - Już jesteś dorosła. Powinnaś się od tego uwolnić i skupić na nauce. To teraz powinno być dla ciebie priorytetem.

- Dobrze wiecie, że nie zapomniałam o nauce. To jest dla mnie najważniejsze.

Podałam im jeszcze kilka argumentów, aż odpuścili. Po chwili wróciłam do swojej pracy. Nie mogłam zrozumieć o co im chodziło. Co złego widzieli w wielbieniu jakiegoś zespołu? Wcześniej i tak było gorzej... Ale zaczęłam się koncentrować także na innych ważnych rzeczach. To wcale nie była obsesja... Odrzuciłam te myśli, gdy poczułam przypływ złości. Wcale nie miałam ochoty się denerwować. Prawie skończyłam umieszczanie zdjęć w albumie. Wiedziałam, że może być ciężko z tą całą przeprowadzką. Znałam Londyn świetnie, a na dodatek jadę tam z przyjaciółką, ale obawiałam się mieszkania bez rodziców. Trzeba będzie sobie jakoś radzić, już nie będą mnie wyręczać. Ale przecież jestem dorosła, tak? Każdy kiedyś musi opuścić dom i pójść w swoją stronę. W razie czego moja starsza siostra mieszkała w Londynie, więc mogłabym ją poprosić o pomoc. Tak na prawdę nie miałam żadnych powodów do obaw, ale miałam już w zwyczaju tworzyć w głowie problemy i przejmować się na zapas. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Odebrałam, a w słuchawce usłyszałam głos Olivii:

- Hej - powiedziała wesoło. - Co porabiasz?

- Zaczęłam porządkować swoje zdjęcia, które chcę zabrać ze sobą.

- Już? Przecież jedziemy dopiero za miesiąc.

- Tak, ale wiesz jak dużo ich mam...

- Racja. Może wpadnę do ciebie i pomogę?

Przystałam na propozycję. Właściwie to przydałaby mi się dodatkowa para rąk do pomocy. Włożyłam swoją ulubioną płytę do odtwarzacza. Przy muzyce pracowało się o wiele lepiej. Jakiś czas później, razem z Olivią, siedziałyśmy na podłodze u mnie w pokoju. Przyglądałam się przyjaciółce. Zawsze była bardzo radosna i uśmiechnięta. Niemalże nigdy się nie smuciła. Zarażała mnie swoją pozytywną energią, co dawało mi siłę.

Jak zwykle się zagadałyśmy. W pewnym momencie mama zawołała nas na obiad. Nawet nie zauważyłam kiedy ten czas tak szybko zleciał. Zdążyłyśmy stworzyć jeszcze dwa albumy.

- Livi? - zaczepiłam ją, gdy wstawała.

- Tak?

- Spotkamy ich?

- Na pewno tak! - odpowiedziała entuzjastycznie. - Pamiętaj, musimy w to wierzyć.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Ona zawsze poprawiała mi humor. Gdy miałam chwilę zwątpienia, Olivia odpędzała złe myśli. Od razu się zmotywowałam. Wypięłam pierś do przodu i poczułam, że mogę przenosić góry. Zerknęłam na szufladę w moim biurku i przypomniałam sobie, co się w niej znajduje.

- Ej, Livi! - krzyknęłam. - Za dwa tygodnie jedziemy na koncert!

- Wiem! - odparła, rzucając mi się na mnie. - Wreszcie ich poznamy!

Believe in your dreams ⋆ Niall Horan [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz