Razem z Olivią postanowiłyśmy wybrać się na popołudniowy spacer. Tego dnia słońce okrywało się puchem chmur, więc nie było zbyt ciepło. Włożyłam ręce do kieszeni swojej dżinsowej kurtki, w których znalazłam tam dwa zużyte bilety autobusowe i kilka pensów. Nie wiem z jakiego powodu byłam przygnębiona. Szłam wpatrując się w czubki swoich butów, a Olivia opowiadała energicznie o jakimś obrazie, który niedawno zaczęła malować. Szczerze mówiąc to wcale jej nie słuchałam. Starałam się przynajmniej wyłapać jakieś pojedyncze słowa, ale myślami wciąż gdzieś uciekałam. W mojej głowie co chwilę pojawiał się obraz Nialla, jedzącego obiad tuż obok mnie. Na to wspomnienie próbowałam się uśmiechnąć, ale z nieznanego mi powodu, moje usta wybierały przeciwny kierunek. Przyjaciółka chwyciła mnie pod łokieć, dalej nieświadoma tego, że mówi sama do siebie.
Po godzinie wróciłyśmy do domu. Świeże powietrze dobrze mi zrobiło, gdyż ból głowy wreszcie ustąpił. Ledwie przekroczyłam próg mieszkania, od razu ruszyłam w stronę swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym położyłam się na łóżku. Wtuliłam twarz w poduszkę, starając się nie myśleć już o niczym. Niestety taka bezczynność wcale mi w tym nie pomagała. Nie specjalnie uśmiechała mi się myśl o opuszczeniu mojego miłego, fioletowego kocyka, ale w końcu zwlokłam się z łóżka. Podświadomość podpowiadała mi, żebym zobaczyła nową pracę Olivii. Powłócząc nogami, weszłam do jej niewielkiego pokoju. W środku pachniało świeżą farbą. Zastałam przyjaciółkę ubraną w swoją żółtą koszulę w kratę, służącą za fartuch. W dłoni trzymała pędzel, którym gładziła duże płótno, umieszczone na sztaludze. Była w stanie pełnego skupienia, o czym świadczyła przygryzana warga. Zerknęłam na to, co do tej pory stworzyła. Z wrażenia rozchyliłam usta. Malowidło przedstawiało plecy dobrze zbudowanego mężczyzny, po których błądziły dłonie kobiety, stojącej przed nim. Z tego co pamiętam, Olivia mówiła, że niedawno zaczęła to malować, a według mnie właśnie kończyła. Nagle obróciła się w moją stronę, szczerząc zęby.
- Co o tym myślisz? - zapytała.
- To jest... cudowne - odparłam.
- Dzięki! Dawno nie udało mi się namalować tak dobrze postaci z głowy.
- Jak dla mnie każdy twój obraz jest cudowny - zerknęłam w stronę płócien ułożonych pod ścianą.
Zastanawiało mnie dlaczego nigdy nie wieszała swoich dzieł na ścianach. Przykucnęłam przy jej dziełach malarskich, oglądając bardzo uważnie każdy z osobna. Na jednym widniała panorama Londynu nocą. Bez zastanowienia wzięłam obraz pod ramię, wyobrażając sobie go na mojej ścianie. Potem przy użyciu gwoździ i młotka, upiększyłam swój pokój. Przyjaciółka śledziła każdy mój ruch z zaciekawieniem.
- Nie wiem czemu wcześniej na to nie wpadłam - oznajmiłam.
Wtem odwróciłyśmy się gwałtownie, słysząc głośnie pukanie do drzwi. Razem poszłyśmy do źródła dźwięku. Zawsze bałam się takich sytuacji. Moja wyobraźnia jak zwykle zapuściła się na mroczne ścieżki. Olivia wyśmiała mnie za taką postawę i śmiało nacisnęła klamkę. Stała tam wściekła Dylan. Wyglądała jakby miała za chwilę eksplodować. Miała zmarszczone czoło, a ręce zaciśnięte w pięści.
- Znowu ty? - warknęłam. - Czego chcesz?
- Odwal się od niego - wycedziła przez zęby.
Nagle popchnęła mnie i pociągnęła za włosy. Zawyłam z bólu, próbując ją od siebie odepchnąć. Wtem do akcji wkroczyła Olivia. Złapała dziewczynę w pasie, odciągając ją do tyłu. Wyrwałam się z jej uścisku i przycisnęłam do ściany. To położenie na pewno nie było dla mnie korzystne. Nieoczekiwanie kątem oka ujrzałam stojącego obok Nialla. Rozdziawił usta, a ręce opadały mu bezwładnie wzdłuż tułowia. Odskoczyłam od Dylan jak oparzona. Źle to wyglądało, bardzo źle! Kilka sekund zajęło mi wymyślenie dziesiątek różnych wytłumaczeń.
CZYTASZ
Believe in your dreams ⋆ Niall Horan [ZAKOŃCZONE]
FanfictionEmily to Directioner z pasją, która wraz z przyjaciółką, przeprowadza się do miasta, gdzie zaczynają nowe życie. Tam ich marzenia wreszcie się spełniają. Em poznaje smak szczęścia. Czy miłość do idola może przekształcić się w prawdziwe uczucie? *** ...