Rozdział 20

1.4K 69 1
                                    

*Olivia*

Kiedy Emily pracowała, ja siedziałam w mieszkaniu naszej sąsiadki. Obydwie nie miałyśmy zbyt wiele do roboty. W końcu też będę musiała poszukać jakiegoś produktywnego zajęcia najlepiej z wypłatą. Gdy Dylan robiła kanapki, śpiewała na cały głos, tym samym zagłuszając telewizor.

- Śpiewasz lepiej niż ona - wskazałam palcem piosenkarkę na ekranie.

- Wcale nie...

- Czemu nic z tym nie zrobisz? Masz talent.

- Co z tego? Nie uda mi się wybić nawet jeśli bym chciała.

Spojrzałam na nią pytająco, nie wiedząc czemu od razu zakładała, że jest skazana na porażkę. Później przypomniałam sobie, że znam Nialla. Wtedy w mojej głowie narodził się plan jak pokazać talent Dylan całemu światu.

- Co ty robisz? - zapytała, unosząc brew.

- Będziesz sławna tylko musisz robić to, co ci powiem.

Popatrzyła na mnie jak na wariatkę, ale nic nie powiedziała. Najwyraźniej zaintrygowała ją moja propozycja.

Nagle zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu wyświetliło się zdjęcie Jasona. Odruchowo rzuciłam komórkę w stronę przyjaciółki; złapała w ostatniej chwili.

- Zwariowałaś? - syknęła. - Odbierz!

Ręce mi się trzęsły, więc miałam pewne trudności z wcelowaniem w zieloną słuchawkę.

- Halo? - siliłam się na naturalny ton głosu.

- No cześć - odezwał się jak zawsze pogodny Jason. - Masz ochotę gdzieś wyskoczyć?

- Wyskoczyć? - spojrzałam na Dylan, a ta uniosła kciuki do góry. - Jasne, bardzo chętnie.

Kiedy spotkałam się z Jasonem zauważyłam, że jest trochę zdenerwowany, co mu się nigdy nie zdarzało. Gdy siedzieliśmy przy stoliku w kawiarni, bez przerwy bawił się rzemykiem na swoim nadgarstku. Popijając herbatę, nie mogłam spuścić wzroku z jego dłoni. Wtedy zdałam sobie sprawę, że od kilku minut milczymy. W żadnym stopniu nie czułam przez to skrępowania, ale mimo wszystko czułam się nieswojo. Ludzie wokoło rozmawiali żywo, gdy nas otaczała ponura aura.

- Liv? - nagle przerwał ciszę.

- Tak?

- Tak na prawdę to nie bez powodu się z tobą umówiłem - zaczynało się jakby chciał powiedzieć coś ważnego; serce od razu zabiło mi szybciej. - Chodzi o to, że...

Wstrzymałam oddech, czekając na to co powie dalej.

Czemu tak długo się zastanawia? Nie wie jak to ubrać w słowa?

- O to, że nie chcę niszczyć naszej przyjaźni - dokończył.

- Co proszę? - zaskoczył mnie.

- Wiesz o co mi chodzi.

Spuścił głowę, a we mnie powoli narastała złość. Nie liczyłam na zbyt wiele, ale to wyznanie mógł zostawić dla siebie.

- Myślisz, że po tym jak to powiedziałeś nic nie zniszczyłeś? - co za idiota, powtarzałam w myślach.

Wyciągnęłam z portfela kilka funtów, które winnam zapłacić za moją herbatę, położyłam je na stoliku i odeszłam bez słowa.

Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział. Poczułam się jak nachalna desperatka, mimo że odbiegało to daleko od prawdy. Nigdy niczego mu nie wyznawałam, więc co on sobie myślał? Aż tak bardzo było po mnie to widać?

Potrząsnęłam głową, żeby odgonić od siebie te wszystkie irytujące myśli. Poszłam przed siebie, zaciskając pięści.

- Idiota... - mamrotałam pod nosem jak wariatka.

Wsiadłam do metra, chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Już miałam dość towarzystwa kogokolwiek. Chciałam pobyć sama w mojej ulubionej ciszy.

Gdy wyszłam z podziemia ponownie poczułam powiew wiatru, który momentalnie mnie uspokoił. Cała złość ze mnie uleciała. Natomiast bez wahania zastąpił ją smutek. Faktycznie liczyłam na coś więcej, ale nigdy się nikomu do tego nie przyznam.

Weszłam do mieszkania i zamknęłam za sobą drzwi na klucz; nie chciałam, żeby ktoś mi przeszkadzał. Wzięłam z lodówki butelkę mojego ulubionego soku winogronowego, po czym poszłam do pokoju. W pierwszej kolejności otworzyłam puszki z farbą, żeby jej zapach rozszedł się po pomieszczeniu; uwielbiałam go. Usiadłam na podłodze, opierając się o ścianę i wzięłam łyk soku.

Włączyłam swoją ulubioną płytę Demi Lovato i pozwoliłam jej przerwać ciszę. Butelkę zastąpiłam pędzlem i podeszłam do sztalugi. Zdjęłam z niej czyste płótno i oparłam o ścianę; nie miałam ochoty stać, a podłoga wydawała się być nadzwyczaj przyjazna.

Zanurzyłam włosie pędzla w błękitnej farbie, po czym zrobiłam bezkształtną plamę na białym tle. Tak, to jest to - kolorowe nic. Zaczęłam robić więcej wielobarwnych kleksów i kropek. Długo mi to zajęło, ale tym sposobem zapełniłam całe płótno, a płyta zdążyła się skończyć.

Położyłam się na panelach. Upuściłam pędzel, a ten zrobił czerwoną kreskę na podłodze, ale nie przejęłam się tym, tak nawet bardziej mi się podobało.

- Livi, co ty do diabła robisz? - usłyszałam głos Emily.

Otworzyłam oczy i zaczęłam się śmiać sama z siebie. Jakim cudem zasnęłam na podłodze? Zaczęłam się po niej tarzać, nie mogąc powstrzymać śmiechu, co rozbawiło także Emily.

- Jesteś stuknięta - dodała, po czym wyszła z pokoju.

Szybko wstałam i poszłam za nią. Weszła do kuchni, żeby przygotować sobie coś do jedzenia. Obserwując każdy jej ruch, usiadłam przy stole. Położyłam głowę na stole; nie miałam na nic siły.

- Jak było w pracy? - zapytałam.

- W porządku jak zawsze, nic specjalnego.

- Też chcę pracować.

- To rusz się i czegoś poszukaj. Jak będziesz siedzieć cały dzień w domu to nigdy nic nie zrobisz.

- Co ty nie powiesz... - powiedziałam niemal bezgłośnie.

Zastanawiałam się czy powiedzieć jej o moim dzisiejszym spotkaniu z Jasonem. Tak na prawdę nie wydarzyło się nic wyjątkowego, więc nie widziałam w tym żadnego celu; postanowiłam to przemilczeć.

Ilekroć patrzyłam na moją najlepszą przyjaciółkę widziałam w jej oczach miłość, która aż się z niej wylewała. Uśmiechnęłam się na samą myśl o szczęściu, które chciało się odczepić. Nawet jeśli mi tego brakowało, nie umiałam dłużej być smutna; jej radość mnie napędzała. Przecież to Emily od zawsze była dla mnie najważniejsza i nikt nigdy tego nie zmieni.

Believe in your dreams ⋆ Niall Horan [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz