Rozdział 14

1.6K 76 8
                                    

Kiedy zakładałam swoje ogrodniczki, usłyszałam że ktoś wchodzi do mieszkania. Wyjrzałam ze swojego pokoju i ujrzałam uśmiechniętą Dylan obok Olivii. Zaczęły się przyjaźnić? Trochę mnie zdziwił jej widok, ale pomachałam na przywitanie.

- Hej - powiedziała wesoło.

Nie chciałam im przeszkadzać, więc wróciłam do przygotowań. Spojrzałam w lustro, próbując dobrać odpowiednią fryzurę. Najpierw spięłam włosy w wysoki koński ogon, następnie je rozpuściłam i ponownie spięłam. Nie mogłam się zdecydować. W końcu pozwoliłam im swobodnie opadać na ramiona. Wyprowadziłam swój miejski rower do przedpokoju. Podbiegłam do okna i spojrzałam w dół. Niall już czekał.  Na jego widok tętno automatycznie mi przyspieszyło. Prędko wsunęłam na stopy białe conversy, żeby po chwili zacząć się męczyć ze znoszeniem roweru po schodach.

- Wychodzę! - krzyknęłam. - Nie wiem kiedy wrócę.

- A gdzie jedziecie? - zapytała Olivia, wykręcając głowę w moją stronę.

- Nie mam pojęcia - wzruszyłam ramionami. - Bawcie się dobrze.

Podczas schodzenia na dół trzy razy oberwałam w łydkę pedałem roweru. Zaklinając pod nosem wreszcie wyszłam na dwór. Słońce świeciło tak mocno, że aż szkoda było siedzieć w domu. Popatrzyłam na, jak zawsze idealnie wyglądającego, Nialla. Miał na sobie łososiową koszulkę, dżinsowe spodenki do kolan i takie same trampki jak ja. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Na plecach miał przewieszoną gitarę co mnie zdziwiło. Jak on miał zamiar z nią jechać? Stał z rękami założonymi na piersi przy swoim góralu. Walcząc ze swoim, czułam się jak kompletna ofiara losu. Wypuściłam powietrze z płuc i wysiliłam się na uśmiech.

- Mogłaś powiedzieć to bym ci pomógł - powiedział Niall, wsiadając na rower.

W odpowiedzi wydałam z siebie jedynie zduszony jęk. Moja podświadomość, słysząc to, zaczęła walić głową w mur.

Przez długi czas jechaliśmy jakąś trasą rowerową, na której nigdy nie byłam. Po obu stronach drogi ciągnęły się pola i łąki. Zmęczyłam się tym okropnym upałem, ale na szczęście wiał przyjemny wiatr. Na horyzoncie ujrzałam niewielkie wzniesienie. Przyspieszyłam, żeby czym prędzej znaleźć się u szczytu wzgórza, po czym jeszcze szybciej z niego zjechać. Kiedy zaczęłam jechać w dół zbocza, Niall niespodziewanie mnie wyprzedził. Po chwili, gdy trasa znowu była prosta, zajechał mi drogę. Gwałtownie zahamowałam, posyłając mu wrogie spojrzenie.

- Tylko nie warcz - zaśmiał się.

Pokręciłam głową. Idąc w ślady Nialla, weszłam na trawę. Ten, nie przejmując się niczym, położył się na niej. Oparłam swój rower o drzewo, a z koszyczka wyciągnęłam kocyk. Dobrze, że o tym pomyślałam. Rzuciłam nim w chłopaka. Na szczęście pomyślałam także o czymś do zjedzenia. Z samego rana zaciągnęłam Olivię do kuchni, żeby pomogła mi piec muffinki z czekoladą. Nie za bardzo lgnęła się do pracy, ale w końcu ją przekonałam, co wyszło na dobre. Postanowiłam poczęstować Nialla. Schowałam kilka ciastek do plastikowego pudełeczka. Gdy tylko zdjęłam zielone wieczko, poczułam słodki zapach czekolady, który zawsze przyprawiał mnie o uśmiech. Wyciągnęłam opakowanie w stronę chłopaka, patrząc na niego wyczekująco. Na sam widok słodyczy, rozpromienił się. Ugryzł spory kawałek, po czym wytrzeszczył na mnie oczy. Nie smakuje mu? Serce na moment przestało bić w oczekiwaniu na jego reakcję, a ta wcale mnie nie zadowoliła. Czekałam, aż coś powie.

- Wspaniałe - wymamrotał, wciąż z pełnymi ustami.

Odetchnęłam z ulgą i razem wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy zjedliśmy po babeczce, Niall wziął do ręki gitarę i zaczął szarpać za struny. Po chwili zwyczajne brzdąkanie zamieniło się w miłą melodię. Podśpiewywał sobie pod nosem, a ja wytężyłam słuch, żeby tylko usłyszeć słowa utworu. Gdy przybliżyłam się do niego, rozpoznałam tekst "Little Things". Cholera, moja ulubiona piosenka... Spojrzał mi w oczy i zaczął śpiewać głośniej.

Czy on do reszty oszalał? Niemal zawsze przy słuchaniu jej wzruszałam się, a w tej sytuacji widziałam tylko jedno zakończenie - zawał serca. Z każdą chwilą było mi coraz trudniej powstrzymywać łzy. Zanim skończył sama mu przerwałam, nie mogąc się powstrzymać i zarzuciłam ręce na jego szyję, żeby go pocałować. Najwyraźniej nie przewidział tego, ale też nie protestował. Poczułam jak wplata palce w moje włosy. Tym razem mogłam w stu procentach skupić się na pocałunku. Nagle zdałam sobie świadomość, co właściwie zrobiłam, przez co automatycznie zalała mnie fala gorąca. Po chwili oderwałam się od niego, ale wciąż czułam jego usta. Zakręciło mi się w głowie, ale podświadomość skakała z radości.

- Emi - powiedział tak jak nikt do mnie nie mówił. - Właśnie o to mi chodzi.

- O co? - nie byłam pewna co ma na myśli.

- Nigdy nie musiałem czegoś takiego mówić... - złapał moją dłoń. - Dawno nie czułem czegoś takiego, co do ciebie. Boję się, że fanki cię zniszczą.

- Dlaczego miałabym się przejmować tłumem zazdrosnych dziewczyn? - mimo tych słów, miałam pewne obawy. Zaraz. Czy on właśnie zasugerował to co myślę?!

- Nasz związek  może być po prostu dla ciebie ciężki, a nie chcę żebyś cierpiała.

- Związek? - bąknęłam. Kompletnie mnie zatkało.

Popatrzył na mnie pytająco. Chyba nie zareagowałam tak jak to sobie wyobrażał, przez co zbiłam go z tropu. Miałam wrażenie, że na prawdę nie wie co dalej powiedzieć.

- Może uznasz mnie za wariatkę... - zaczęłam nieśmiało. - ale kiedyś wyobrażałam sobie sytuację taką jak ta. Teraz nie wierzę, że to się dzieje na prawdę... Chociaż jest lepiej niż w mojej wyobraźni.

- To jedna z najmilszych rzeczy jakie w życiu usłyszałem - powiedział, po czym nasz wargi ponownie się złączyły. To chyba sen.

Niebo było już ciemne, a gwiazdy świeciły jasno. Nie docierało do mnie, że leżałam w objęciach Nialla Horana. Kciukiem zataczał koła po wierzchu mojej dłoni. Jego zapach strasznie mnie rozpraszał, przez co nie mogłam na niczym skupić myśli. Sama jego obecność sprawiała, że przenosiłam się do zupełnie innego świata.

- Zobacz! - rzucił Niall, pokazując palcem niebo.

Spadająca gwiazda! Szybko zacisnęłam powieki, wypowiadając w myślach życzenie. Wszystko wyglądało jak na amerykańskiej komedii romantycznej. Mimowolnie zaśmiałam się pod nosem. Nie otwierając oczu, wsłuchiwałam się w bicie jego serca.

- O czym pomyślałeś? - zapytałam.

- Niczego sobie nie zażyczyłem - zdziwiła mnie ta odpowiedź. - Mam już wszystko, czego mi trzeba.

Mówiąc to, gładził moje włosy. Dreszcz przebiegł mnie od stóp, aż po sam czubek głowy.

Nie minęło dziesięć minut, kiedy przypomniałam sobie, że istnieje coś takiego jak czas. Zerwałam się na równe nogi, żeby wyciągnąć telefon z tylnej kieszeni spodni. Było już po dziesiątej wieczorem. Zaklęłam pod nosem.

- Chyba muszę już wracać do domu - wypaliłam.

- W porządku - odparł Niall, wstając.

Złożył koc, po czym włożył go do koszyka przy moim rowerze. Posłałam mu uśmiech, żeby za chwilę ruszyć w drogę. Jechałam dość szybko, bo chciałam już wracać do domu. Tylko ze względu na Olivię - nie chciałam jej zostawiać samej w domu późnym wieczorem.

Trudno było, ale w końcu pożegnałam się z Niallem. Marzyłam o tym, żeby zostać jeszcze na krótką chwilę w jego ramionach. Otrząsnęłam się i pospiesznie weszłam do mieszkania. Zastałam tam przyjaciółkę, ale nie leżała na kanapie, oglądając telewizję tak jak zawsze. Ten widok kompletnie mnie zamurował.

Believe in your dreams ⋆ Niall Horan [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz