Rozdział 28

1.1K 55 0
                                    

Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam jasne światło i białe ściany. Pomieszczenie wyglądało nadzwyczaj znajomo, ale prosiłam w myślach, żeby nie było tym, o którym myślałam. Zaczęłam się rozglądać i nie miałam już wątpliwości.

Miałam nadzieję, że wytrwam do końca roku bez kolejnej wizyty w szpitalu. Jednak wciąż pozostawało pytanie: dlaczego leżałam w szpitalnym łóżku? Odpowiedź przyszła szybciej, niż się spodziewałam. Mężczyzna w biały kitlu wszedł do pokoju, a Niall zaraz za nim. Kompletnie nic nie pamiętałam z poprzedniej nocy, więc czekałam niecierpliwie na jakąkolwiek odpowiedź. Jedyne co czułam to lekki ból głowy, ale czy to powód, żeby od razu jechać do szpitala? Kiedy zobaczyłam pociemniałą twarz chłopaka, serce momentalnie zaczęło mi bić szybciej. Usiadł na skraju łóżka i chwycił moją dłoń. W odpowiedzi wytrzeszczyłam na niego oczy.

Jak długo mam znosić to okropne milczenie? Atmosfera była gęsta, nie dało się ukryć.

Dopiero po chwili, lekarz odkaszlnął znacząco, po czym wreszcie otworzył usta.

- Tak mi przykro - powiedział, ale wciąż nic nie rozumiałam.

Zaczęłam kojarzyć fakty, ale finał wcale mi się nie podobał; czekałam na potwierdzenie moich domysłów. Wstrzymałam oddech, patrząc wyczekująco na mężczyznę.

- Łożysko się odkleiło - kontynuował. - Niestety.

Nie byłam do końca pewna co to znaczy, ale po chwili zrozumiałam. Mojego maleństwa już nie było. W jednym krótkim momencie, moje serce pękło na tysiąc części. Kilka miesięcy temu nie powiedziałabym, że obudzi się we mnie instynkt macierzyński - a jednak.

Leżałam na kanapie, podziwiając zachmurzone niebo. Niall robił w kuchni herbatę. Wcale nie chciałam go tak wykorzystywać, ale z drugiej strony nie miałam na nic ochoty. Zostałam zmuszana do jedzenia czy picia. Wolałam całymi dniami leżeć i gapić się w jeden punkt. O niczym nie powiedziałam Olivii, bo nie chciałam psuć jej rodzinnych świąt, ale nadszedł dzień, kiedy i ona wraca do Londynu. W końcu będę musiała się z nią tym podzielić. Planowałam poczekać z tym przynajmniej do początku stycznia, bo Sylwester to wciąż nieodpowiedni moment. Co prawda, nie było mowy o dobrej zabawie; nie potrafiłabym udawać, że wszystko jest w porządku. Zdążyłam zapomnieć jakie to uczucie, kiedy masz ochotę płakać bez przerwy. Chciałam nazywać się najszczęśliwszą osobą na świecie, ale nie przewidziałam czegoś takiego.

Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi; odruchowo zamknęłam oczy, jakby to zmieniło mnie w niewidzialną.

- Wróciłam! - krzyknęła radośnie Olivia.

Słyszałam jak ciągnęła za sobą walizkę, a po chwili, niespodziewanie nastała cisza. Nie musiałam widzieć, żeby wiedzieć, że Niall do niej podszedł i szeptał jej coś na ucho. Miałam nadzieję, że mnie wyręczył.

- Oh - dziewczyna wydała z siebie coś na znak zaskoczenia.

Wyobraziłam sobie jej smutniejącą twarz; na prawdę wolałam tego nie widzieć. Ukryłam twarz w dłonie, czekając, aż ktoś powie cokolwiek do mnie. Dopiero po minucie ciszy, poczułam oddech przyjaciółki na swojej twarzy; uklękła przy kanapie.

- Em... - zaczęła. - Nie wiem co powiedzieć.

- Nie musisz nic mówić - odparłam bezwiednie.

Obecność dziewczyny w stu procentach mi wystarczała. Kiedy były przy mnie dwie najważniejsze osoby w moim życiu, czułam się lepiej, chociaż odrobinę.

- Nie pójdę na imprezę do Liama, jeśli chcesz - powiedziała.

Uśmiechnęłam się do siebie; kompletnie o tym zapomniałam.

Believe in your dreams ⋆ Niall Horan [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz