Rozdział 11

1.7K 83 7
                                    

*Emily*

Z rękami założonymi na piersi, przyglądałam się Dylan spode łba. Po chwili jej mina bez wyrazu, zmieniła się w bardzo smutną. Zastanawiało mnie, co ona znowu kombinuje. Zdążyła mnie przekonać o swoich umiejętnościach aktorskich, więc mogłam się spodziewać dosłownie wszystkiego.

- Możemy porozmawiać? - zaczęła.

Przewróciłam tylko oczami i ruszyłam dalej wzdłuż ulicy. O czym ona chciała rozmawiać? Kiedy usłyszałam za sobą jej kroki, przyspieszyłam. Wtem chwyciła mnie za łokieć i obróciła w swoją stronę.

- Musimy porozmawiać - warknęła.

- Dobrze, mów.

- Nie możemy gdzieś usiąść? - w odpowiedzi posłałam jej groźne spojrzenie. Nie miałam ochoty siadać. - Słuchaj. Jestem ci winna przeprosiny. Przykro mi, że tak się stało i żałuję tego.

Zatkało mnie. Rozdziawiłam usta z wrażenia. Tego nie przewidziałam. Patrzyłam na nią jakbym czekała na jakiś zwrot akcji. Nie mogłam uwierzyć, że powiedziała to szczerze. Nagle po jej policzkach spłynęły łzy, co sprawiło, że nie miałam żadnych wątpliwości - nie kłamała.

Odruchowo objęłam ją ramieniem, przytulając do siebie. To spowodowało jedynie większy wybuch histerii. Dopiero po chwili odsunęła się, żeby spojrzeć na mnie spuchniętymi oczami, żeby zaraz delikatnie unieść kąciki ust. Odwzajemniłam uśmiech, po czym wzięłam ją pod łokieć i poszłyśmy w stronę domu. Miałam nadzieję, że nie wywinie więcej takiego numeru.

Gdy weszłam do mieszkania zastałam tylko ciszę. Zajrzałam do kuchni, ale nikogo w niej nie było. Weszłam do salonu i od razu tego pożałowałam. Na kanapie siedziała Olivia z Niallem. Słysząc moje kroki, od razu odwrócili głowy. Błagałam w myślach, żeby stać się niewidzialną i chciałam uciec do swojego pokoju.

- Poczekaj - rzucił Niall.

Stanęłam jak wryta. Po chwili obróciłam się na pięcie i chwiejnym krokiem podeszłam do niego. Wstał, żeby przeszyć mnie swoim zniewalającym spojrzeniem. Podświadomość radziła mi brać nogi za pas, a ja na przekór wszystkiemu stałam w miejscu.

- Nie masz mi nic do powiedzenia? - zapytał.

Zaczęłam panikować. Co mam mu powiedzieć? Zaraz. Przecież nie zrobiłam nic złego. Wzięłam głęboki wdech.

- Nie osądzaj mnie - zaczęłam. - Przyszedłeś w złym momencie i pochopnie oceniłeś całą sytuację. Oczywiście to ja wyszłam na tą złą!

- Ej, spokojnie - chwycił mnie za ramiona, gdyż znowu zaczęłam niekontrolowanie wymachiwać rękami. - Już wszystko wiem. Olivia mi opowiedziała jak to było.

Zerknęłam na przyjaciółkę, a ta posłała mi uśmiech. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać, a przede wszystkim nie miałam pojęcia z jakiego powodu. Poczułam ulgę, a wszystkie obawy zostały rozwiane w krótką chwilę. Niczego więcej nie potrzebowałam. Wtem Niall mnie przytulił. Każda komórka mojego ciała krzyczała z radości. Za nic w świecie nie chciałam go puścić. Niestety nie mogliśmy być tak złączeni w nieskończoność. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Nie zważając na nic, opuściliśmy kamienicę. Idąc tuż obok niego, przyglądałam się naszym splecionym dłoniom. Jeszcze chwila i eksploduję! Niektórzy ludzie obracali się w naszą stronę. Czy on zwariował? Chcąc uniknąć ciekawskich spojrzeń, uwolniłam się z jego uścisku. Nagle stanął i posłał mi pytające spojrzenie.

- O co chodzi? - zapytał.

- Nie jesteśmy tu sami - bąknęłam.

- Nie obchodzi mnie to - ponownie wplótł swoje palce w moje i poszliśmy dalej.

To wyglądało jak najwspanialszy sen i wcale nie miałam zamiaru się budzić.

Niall zaprowadził mnie na dach jakiegoś wysokiego budynku, chociaż wcale nie uśmiechało mi się tam iść. Miałam potworny lęk wysokości, a ten jak na złość stanął przy samej krawędzi. Wcale nie miałam zamiaru do niego podchodzić. Zakręciło mi się w głowie, a podświadomość uparcie przypominała mi o przeklętej fobii. Wyciągnął rękę w moją stronę, posyłając mi uroczy uśmiech.

Nie mogąc się oprzeć, zrobiłam kilka kroków w jego stronę. Odruchowo chwyciłam go za ramię. Zawładnęła mną panika, ale ogarnęłam wzrokiem cudowny Londyn nocą, co od razu mnie uspokoiło. Ten widok zaparł mi dech w piersi - był absolutnie niesamowity. Pięknie oświetlone, wysokie budynki, a w oddali mniejsze. Na granatowym niebie nie ujrzałam ani jednej gwiazdy. Wszystkie zostały przykryte ciemnymi chmurami. Po ulicach jeździły auta, a ludzie w nich nie mieli pojęcia jak to wygląda z góry. Wtedy poczułam dłoń Nialla na moim biodrze.

- Wspaniały, prawda? - szepnął mi do ucha. W odpowiedzi skinęłam głową. - Czasem przychodzę tutaj, żeby pozbierać myśli.

Słuchając jego słów czułam jakbym miała się za chwilę rozpłynąć. Wtedy nagle obrócił mną, tak że teraz patrzyliśmy sobie w oczy. Zbliżył się. Zaraz, co on wyprawia?! Serce zaczęło bić mi tak szybko jak nigdy. Czy on chce, żebym padła na zawał? Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Wstrzymałam oddech. Lepiej jak nie będę służyć za wiatrak. Wlepiłam wzrok w jego cudowne usta. Wyglądały na delikatne. Ale czemu wciąż się przybliżały do moich? Jego zapach przyprawiał mnie o dreszcze. Nie wytrzymam tego! Pocałuj mnie i mogę umierać!

- Ej! - usłyszałam męski głos. - Co wy tu robicie?!

Chyba zaraz wybuchnę. Czemu jakiś dryblas niszczy moją idealną chwilę?! Popatrzyłam na Nialla. Nie wyglądał na zadowolonego. Chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Biegł w stronę wyjścia. Zwinnym ruchem ominął mężczyznę, po czym wbiegł na schody, a ja za nim.

- Czemu uciekamy? - wysapałam.

- Nie wolno nam tu być - odparł rozgoryczony.

Wreszcie wybiegliśmy z budynku. Nie dość, że ktoś nam przeszkodził to jeszcze musiałam się spocić i zasapać. Świetne zakończenie... Potem ruszyliśmy w stronę domu. Niall nic nie mówił. Sama też nie ważyłam się odezwać. Z rękami w kieszeniach szłam przed siebie, a wzrok wlepiłam w czubki swoich butów. No powiedz coś wreszcie... Zamiast tego, poczułam jak wyciąga moją dłoń z kieszeni. Dobra, tak też może być. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ja to jednak mam szczęście.

Believe in your dreams ⋆ Niall Horan [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz