Rozdział 3

2.3K 101 0
                                    

Przetarłam zaspane oczy, próbując przypomnieć sobie jaki dziś dzień. Nagle wyskoczyłam z łóżka. Koncert! Szybko zadzwoniłam do Olivii.

- Wstawaj! - wydarłam się do słuchawki.

- Przecież stoję!

- Ah, dobrze. Zaraz nie wytrzymam. Jak się wyszykuję to idę do ciebie.

- Czekam, kochana.

Rozłączyłam się, po czym pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a za chwilę siedziałam przy stole, jedząc śniadanie. Odwróciłam głowę i ujrzałam mamę w szlafroku, podchodzącą do lodówki. Wyciągnęła z niej sok pomarańczowy i nalała do dwóch szklanek. Z jednej wzięła łyk, a drugą podała mnie. Usiadła przy stole, na przeciwko. Przygładziła ręką swoje krótkie, czekoladowe włosy.

- Pomóc ci się przygotować? - zaproponowała.

Ochoczo pokiwałam głową, wpychając do ust ostatni kawałek tosta. Opróżniłam szklankę jednym haustem, żeby jak najszybciej wrócić do pokoju. Strój na tę okazję wybrałam już dawno temu. Wszystko chciałam mieć dopięte na ostatni guzik. Usiadłam przy biurku, aby się umalować. Mama stała za mną i przeczesywała szczotką moje włosy.

W niecałą godzinę byłam gotowa do wyjścia. Spakowałam do torebki wszystkie potrzebne rzeczy. Nie mogłam zapomnieć aparatu. Z pierwszego rzędu na pewno wyjdą świetne zdjęcia. Od ostatniego koncertu zbierałam pieniądze na następny. Kolejna okazja, której nie chciałam zmarnować. Zanim opuściłam dom, pożegnałam się z rodzicami. Dali mi trochę gotówki na obiad. Posłałam im uśmiech i wyszłam. Dziesięć minut później zapukałam do drzwi Olivii. Po chwili zobaczyłam w nich przyjaciółkę. Była zadyszana. Zaprosiła mnie do środka, po czym pobiegła gdzieś. Zawsze kiedy miałyśmy gdzieś razem iść, ona robiła wszystko na ostatnią chwilę. Na szczęście nie czekałam na nią zbyt długo. Gdy już się wyszykowała, stanęła przede mną, przygładzając bordową spódniczkę. 

- Gotowa! - krzyknęła ochoczo. 

Na dworcu autobusowym wsiadłyśmy w odpowiedni autobus, nie mogąc się doczekać koncertu. Zajęłyśmy miejsca na samym końcu. Byłyśmy niesamowicie podekscytowane. Olivia wyciągnęła ze swojej torby kamerę, prezentując mi ją w pełnej krasie. 

- Nie mogłam jej zapomnieć - powiedziała. 

- Jak tylko uda nam się do nich podejść, trzeba wszystko nakręcić!

Droga do Londynu zleciała nam szybko. Gdy tylko wysiadłyśmy, ruszyłyśmy w stronę areny. Było jeszcze dużo czasu, ale chciałyśmy być tam jak najszybciej. Ku naszemu zaskoczeniu, stało tam już całkiem sporo osób. Najwyraźniej nie tylko my wpadłyśmy na pomysł, żeby przyjechać kilka godzin wcześniej. Mnóstwo dziewczyn piszczało i skakało wokoło. Zrezygnowana, opuściłam ręce. Postanowiłyśmy, że pójdziemy coś zjeść. Zaszłyśmy do taniej jadłodajni, znajdującej się niedaleko. W ciszy jadłam swoje naleśniki z truskawkami. 

- Em? - przerwała milczenie Olivia.

- Tak? - podniosłam wzrok.

- Nie dołuj się. Dziś nam się uda - próbowała podnieść mnie na duchu.

Uśmiechnęłam się blado, po czym wróciłam do konsumowania obiadu. Czułam jak wiara powoli ze mnie wypływa. Wkurzyłam się na siebie. Wcale nie chciałam się smucić. Szybko odrzuciłam od siebie czarne myśli. Przecież niedługo znów miałam zobaczyć moich idoli! To dawało mi siłę. W ekspresowym tempie ekscytacja ponownie mnie wypełniła. 

Jakiś czas później, wróciłyśmy pod arenę. Tłum cały czas się powiększał. Pociągnęłam za sobą Olivię i zawzięcie zaczęłam przeciskać się między ludźmi. Niektóre dziewczyny zaczęły na nas krzyczeć, a inne nawet nie czuły, że je popycham. Po chwili dotarłyśmy do pierwszego rzędu kolejki. Spojrzałam na zegarek. Zostało jeszcze pół godziny. Zaczęłam się denerwować. Na szczęście te trzydzieści minut zleciało bardzo szybko. Miałam wrażenie, że minęło dopiero pięć. Cała procedura z biletami też, wbrew pozorom, nie trwała zbyt długo. Zawiesiłam aparat na szyi, gotowa do robienia zdjęć. Sprawdziłam stan baterii - sto procent. Wszystko było dokładnie tak jak zaplanowałam. Oblała mnie fala gorąca. Zostało już tak niewiele czasu! Poczułam jak zaczynają pocić mi się dłonie. Tuż obok mnie stała Olivia, szczerząc zęby. Nagle zgasły wszystkie światła, a salę wypełniły ogłuszające krzyki. Złapałam przyjaciółkę za rękę. Łzy same zaczęły napływać mi do oczu. Nie mogłam na to pozwolić! Wytarłam oczy, bo przecież musiałam coś widzieć. Kiedy światła ponownie zabłysły, na scenie stała piątką chłopców z mikrofonami w dłoniach. Myślałam, że zaraz ogłuchnę i stracę głos. Chciałam robić zdjęcia, ale ręce okropnie mi się trzęsły. Nie wiem czemu tak się działo, przecież nie byłam na ich koncercie po raz pierwszy, chyba powinnam się już do tego przyzwyczaić. Odepchnęłam od siebie wszystkie myśli i skupiłam się wyłącznie na koncercie. Śpiewałam razem z One Direction. Chłopcy jak zwykle się wygłupiali, czerpiąc z tego ogromną przyjemność. Livi starała się utrzymać kamerę, ale jej ręka także drżała. 

Dwie godziny minęły jak trzydzieści minut. Czułam niedosyt. Miałam ochotę wskoczyć na scenę i rzucić się na któregoś z idoli. Niestety oni zeszli już ze sceny. Po policzkach spływały mi strumienie łez. Błagałam w myślach, żeby wrócili i posłali mi chociaż jeden uśmiech. Stałam jak słup soli, a inne dziewczyny już kierowały się do wyjścia. Nagle spojrzałam na przyjaciółkę znacząco i zaczęłyśmy się przeciskać przez tłum. Musiałyśmy jak najszybciej się wydostać, żeby złapać chłopców. Wybiegłyśmy przed arenę, przeczesując wzrokiem teren. Nigdzie nie było po nich śladu. Obiegłyśmy cały obiekt, ale nie znalazłyśmy ich.

- Chyba już się zmyli... - powiedziała zawiedziona Olivia.

- Na to wygląda... - zgodziłam się z nią.

Chwyciła mnie za dłoń i razem poszłyśmy w stronę dworca. Gdy tylko wsiadłam do autobusu, oparłam głowę o ramię przyjaciółki. Byłam tak wycieńczona, że natychmiast zasnęłam. Kolejna szansa przeleciała mi tuż przed nosem...

Believe in your dreams ⋆ Niall Horan [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz