1

3K 73 17
                                    

Rosaline

Dlaczego nic nie pamiętam? Może doznałam amnezji na wskutek obrażeń głowy?

Tak czy owak, coś było ewidentnie nie tak. Potrafiłam bez problemu przywołać obraz kina, jednak nie pamiętałam żadnych tytułów filmów. Nie potrafiłam przypomnieć sobie twarzy rodziców czy przyjaciół. Nie wiedziałam kim są ani kim jestem ja sama.

Może byłam zwykłą psychopatką, a to wszystko działo się w mojej głowie. Może byłam mordercą, a to była moja kara. A może ktoś tu mnie wpakował i teraz ma niezły ubaw.

Jak długo to może wjeżdżać? A przede wszystkim, do jakiego miejsca?

Może tutaj jest bezpieczniej? Co jeśli na górze jest coś potwornego? Zombie, kosmici, albo co gorsza, klauny?

Porzuciłam jednak szybko tę myśl, kiedy poczułam, że pudło się zatrzymuje. Nieprzyjemny dla moich uszu dźwięk metalu pocieranego o metal także ustał. Niepewnie wstałam na trzęsących się nogach, nie wiedząc, czego oczekiwać. Starałam się uspokoić moje serce, które za wszelką cenę chciało wyskoczyć mi z piersi. Z czoła spływał mi pot wymieszany z krwią, który co chwilę musiałam ścierać, aby płyn nie wpadł mi do oczu.

Wytarłam spocone dłonie o materiał spodni, podczas gdy podwójne drzwi z głośnym kliknięciem zaczęły się otwierać. Do moich nozdrzy dotarł nieprzyjemny zapach spalenizny. Spodziewałam się oślepiającego światła, jednak przywitała mnie tylko ciemność. Spojrzałam na powoli rozpościerające się niebo. Było atramentowe, usypane nieśmiało świecącymi gwiazdami i okrągłym księżycem. Ich światło trochę rozproszyło ciemność wokół mnie, dzięki czemu dokładniej mogłam przyjrzeć się tajemniczemu sześcianowi. Na podłodze, koło moich nóg leżało parę worków. Wyglądały nieszkodliwe, więc nie przejęłam się nimi zbytnio, skupiając całą swoją uwagę na wydostaniu się stąd.

Ściany były całkowicie płaskie, nie było na nich nic na czym mogłabym się podeprzeć, i na tyle wysokie, że nie miałam szans, aby dosięgnąć ich krawędzi. Westchnęłam sfrustrowana. Sama nie dam rady się stąd wydostać.

- Pomocy! - krzyknęłam, podejmując decyzję, aby się ujawnić. Nasłuchiwałam uważnie, chcąc uzyskać jakąkolwiek odpowiedź na moje wołanie. - Halo?! Jest tam kto?! - spróbowałam ponownie, głośniej niż poprzednio. Tym razem mój słuch zarejestrował ciche, odległe szmery. Mój oddech stał się szybszy, kiedy wyobraziłam sobie, co może mnie czekać na górze. Wiedziałam jednak, że nie mam wyboru. Ktoś i tak by mnie znalazł, prędzej czy później.

Chyba, że jednak umarłam i jestem w piekle, a moją karą jest wieczne czekanie w metalowym pudle.

Cholera, już wolę klauny.

- Ratunku! - powtórzyłam moje wołanie. Szmery stały się głośniejsze, a spośród nich wyróżniłam rozmowę osób, które musiały znajdować się niedaleko mnie.

- Jak mogło znowu... przecież...

Nic z tego nie miało dla mnie sensu. Przewróciłam oczami i zaplotłam ręce pod piersi, chodziarz wiedziałam, że nikt nie może tego zobaczyć.

- ...słyszeliśmy... lepiej to sprawdźmy - odezwał się drugi głos, który należał do mężczyzny. Ich kroki zbliżały się, a ciemność nade mną przecięły smugi światła, prawdopodobnie z latarek. Wstrzymałam oddech, a moje mięśnie spięły się z nerwów.

- Sprawdź to, Minho. Ja idę po Alby'ego. Powinien to sam zobaczyć.

Tym razem ich głosy rozbrzmiały tuż przy pudle. Czekałam na odpowiedź chłopaka, a zamiast tego usłyszałam jeszcze więcej nerwowych szeptów. Kiedy już chciałam ponownie się odezwać, jasne światło padło na moją twarz, oślepiając mnie. Szybko podniosłam ręce, osłaniając nimi oczy.

Dziewczyna z Labiryntu | The Maze Runner, Minho FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz