19

1.3K 58 11
                                    

Rosaline

Od razu po przebudzeniu czułam, że dzisiejszy dzień będzie dobry. Bardzo dobry.
Szczęśliwa, podeszłam do lady i nałożyłam sobie porcję jajecznicy. Tuż za mną w kolejce stał Minho. Posłałam mu uśmiech i skierowałam w stronę mojego stolika, pewna że chłopak będzie wolał zjeść z przyjaciółmi. Położyłam swoją tacę na moim zwykłym miejscu i przywitałam się ze wszystkimi, siadając. Dzisiaj wyjątkowo usiadł z nami dodatkowo Newt, zajmując ostatnie wolne krzesło.

- A ja gdzie mam usiąść, Słoneczko?

Spojrzałam w górę i zobaczyłam Azjatę, który wyciągnął dolną wargę do przodu. Zaśmiałam się cicho i pokreciłam głową.

- Wybacz, nie ma miejsca - odezwała się i wykonałam potrząsający gest ręką, jakbym chciała odgonić natrętną muchę. On w odpowiedzi odłożył tacę ze śniadaniem obok mojej i posłał mi łobuzerski uśmiech. Pisnęłam żałośnie, gdy poczułam dwie ręce, podnoszące mnie za ramiona do góry. Minho prędko zajął moje miejsce, po czym, zanim zdążyłam zareagować, pociągnął mnie za dłoń do siebie w taki sposób, że usiadłam na jego kolanach, opierając o umięśniony tors.

- Teraz wszyscy będą wiedzieli, że jesteś moja - wyszeptał do mojego ucha, lekko przygryzając jego płatek. Zadrżałam nieznacznie.

- Nie wystarczą ci te malinki, które zrobiłeś mi wczoraj na szyi? - powiedziałam, siląc się na marudny ton. Rano rozpaczliwe szukałam czegokolwiek, czym mogłabym zakryć kolorowe miejsca na skórze. Niestety, bez powodzenia.

Chłopak zaśmiał się i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.

- Jeszcze ktoś by je przeoczył. Teraz przynajmniej wszystkie sztamaki wiedzą, że jesteś moja.

Pokreciłam z rozbawieniem głową. Kto by przypuszczał, że nasze relacje zmienią się tak diametralnie w ciągu jednego wieczoru. Minho przyssał się do mojej szyi, robiąc kolejną malinkę. Wyjątkowo to polubił.

- Jesteście uroczy, ale moglibyście nie robić tego przy jedzeniu?

Odwróciłam głowę w stronę Jamesa, który patrzył na nas z rozbawieniem. Posłałam mu przepraszający uśmiech i odepchnęłam chłopaka od siebie, na co mruknął niezadowolony. Zachichotałam na jego dziecinne zachowanie, sięgając po talerz z moim śniadaniem i oparłam się wygodniej o tors chłopaka, po czym zaczęłam jeść. Czułam na sobie wzrok Streferów. Pewnie większość z nich zastanawiała się, od kiedy jesteśmy z Minho razem. Z pewnością nie wyglądaliśmy, jakbyśmy wczoraj przeżyli pierwszy wspólny pocałunek. Pomimo to, nie czułam, żeby nasza relacja rozwijała się zbyt szybko.

Szybko pochłonęłam śniadanie, aby nie marnować dłużej czasu. Odniosłam do naszej prowizorycznej kuchni pusty talerz i pożegnałam się z Minho pocałunkiem w policzek, po czym pognałam w stronę Bazy po mój plecak z niezbędnymi rzeczami.

Kiedy weszłam do mojej sypialni momentalnie wyczułam, że coś jest nie tak. Rozejrzałam się prędko po pomieszczeniu, nie znajdując nic niezwykłego. Moją uwagę przykuła jedynie torba, która leżała teraz na środku pokoju, chodziarz byłam pewna, że rano zostawiłam ją na materacu. Chloe bardzo dbała o porządek i ochrzaniała mnie za każdym razem, gdy jakaś rzecz znalazła się nie na swoim miejscu.

Weszłam niepewnie do pokoju, szczelnie zamykając drzwi za sobą i podeszłam do plecaka. Z głośno bijącyn sercem powoli otworzyłam go, przeglądając zawartość. Wszystko było na swoim miejscu.

Brakowało tylko jednej rzeczy. Noży.

~~~

Podczas mojego pobytu w Strefie dowiedziałam się, że nikt nie posiada prywatnej broni ze względów bezpieczeństwa. Rozpruwacze oczywiście używali ostrych narzędzi do pracy, jednak byli zobowiązani zostawić je później w Mordowni. A moje noże, które służyły do ewentualnej samooborny przed Buldożercami (chodziarz użycie ich rozdrażniłoby jeszcze bardziej maszynerie), właśnie w tajemniczych okolicznościach zaginęły.

Dziewczyna z Labiryntu | The Maze Runner, Minho FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz