18

1.4K 77 15
                                    

Rosaline

Poczułam, jak na moje policzki wpłynął rumieniec. Relacja moja i Minho z każdym dniem robiła się coraz bardziej niekomfortowa. Nie wiedziałam, czy powinnam się wycofać, czy zrobić krok do przodu. Nasza sytuacja z pewnością nie sprzyjała romantycznej atmosferze, jednak nie mogłam zignorować uczuć do chłopaka. 

Od pewnego czasu zaczęłam zwracać uwagę na wszystkie szczegóły z nim związane. Na to, jak mrużył oczy, gdy się uśmiechał albo w jaki sposób jego czarne włosy opadały na czoło. Jak jego mięśnie poruszały się pod spoconą koszulką, gdy biegał. Jak marszczył brwi, za każdym razem, kiedy się o mnie martwił. Na to, że zawsze podczas pobytu w labiryncie o nim myślałam, a gdy tylko wracałam do Strefy, szukałam go, chcąc zobaczyć czy nic mu nie jest. Jak tylko wyobrażałam sobie, że jeden z Buldożerców mógł go dopaść, czułam straszny ból w sercu, a w moich oczach zbierały łzy. Miałam wtedy ochotę wracać na polanę i jak najszybciej znaleźć Azjatę. 

Potrafiłam wyczuć jego obecność, a gdy nasze spojrzenia się spotykały, uśmiechaliśmy się do siebie. Czułam się najszczęśliwszą osobą na świecie, gdy na mnie patrzył, albo gdy nasze palce splatały się ze sobą. Wtedy wiedziałam, że właśnie on mnie dopełnia. Bez niego nie mogłam być całkowicie sobą. Obecność chłopaka powstrzymywała mnie przed popadnięciem w obłęd od powracających wspomnień. Był moją bezpieczną przystanią, w której zawsze mogłam się schronić. Gdy spędzaliśmy wspólnie czas, czułam się bezpieczna. W takich chwilach istnieliśmy tylko my, nie było labiryntu, Buldożerców ani innych Streferów. Oddałabym wszystko, abyśmy mogli żyć w normalnym świecie, bez tego wszystkiego. Bez niewiadomych i ciągłego strachu. Codziennie patrzyłam, jak Minho przekracza wrota i znika w wielkich korytarzach, i za każdym razem zadawałam sobie pytanie, czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczę. Co, jeśli jutra nie będzie dla któregoś z nas?

Leżałam na materacu, oddychając równo i rozmyślałam. Właśnie w tamtym momencie zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Tak naprawdę, wiedziałam o tym od dawna, jednak wypierałam się prawdy jak mogłam. Ponieważ bałam się, że to uczucie przyniesie mi ból, zniszczy mnie doszczętnie, aż zostanie ze mnie pusta skorupa. Jeśli on zginie, stracę ostatni powód, by żyć. Przekroczę niewidzialną granicę w moim umyśle, od której nie ma już odwrotu. Tak bardzo chciałabym mu o tym powiedzieć, jednak boję się konsekwencji. Jeśli nie odwzajemnia moich uczuć, równie dobrze mógłby urwać ze mną kontakt. Do tej pory myślałam, że nie mam słabych punktów. Byłam odporna, ponieważ mi nie zależało. Nie bałam się śmierci, lubiłam ryzykować i poczuć dreszczyk emocji. To wszystko straciło sens w jednej chwili, gdy zrozumiałam, że kocham Minho całą sobą. Wątpiłam, aby to kiedykolwiek uległo zmianie.

Kocham cię, Minho, pomyślałam, po czym zapadłam w sen. Znalazłam się w krainie, gdzie wszystko było możliwe, a ograniczała mnie tylko moja własna wyobraźnia. Mogłam darzyć Azjatę miłością bez przeszkód, żyjąc w normalnym świecie. Miałam rodziców, dom, przyjaciół. Chodziłam do szkoły, miałam plany na przyszłość, która nie była pod znakiem zapytania. Wtedy bardzo chciałam, aby mój sen stał się rzeczywistością.

~~~

Wieczorem siedziałam na materacu w swojej sypialni i rozczesywałam mokre włosy. Niedawno brałam prysznic, więc moja skóra pachniała tanim mydłem, które przysłali nam Stwórcy. Cieszyłam się, że mogłam brać prysznic i pozbyć się brudu i potu, który uzbierał się na mojej skórze w ciągu całego dnia pracy. Jednak sukinsyny, które nas tu wsadziły, mogły chodziarz przysyłać jakieś droższe kosmetyki, które nie drapią twojej skóry, wywołując zaczerwienienia i swędzenie. Mruknęłam pod nosem przekleństwo, gdy moje włosy zaplątały się w taki sposób, że nie mogłam ich rozczesać. Do pokoju weszła Chloe i szczerzyła się tak mocno, że musiały ją rozboleć od tego poliki. 

Dziewczyna z Labiryntu | The Maze Runner, Minho FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz