22

1.1K 50 2
                                    

Myślałam, że następnego dnia Streferzy będą w żałobie, jednak myliłam się. Ku mojemu zdziwieniu, wszyscy zachowywali się tak jak zwykle. Cóż, widocznie dla nich takie sytuacje są na porządku dziennym.

Natomiast ja, pomimo tego, że nie lubiłam wygnanego chłopaka, czułam się źle. Już zbyt wielu Streferów zginęło. Na grzebarzysku znajduje się kilka tuzinów grobów nastolatków. Tak nie powinno być.

Moje rozmyślania przerwał Minho, proponując mi śniadanie. Odmówiłam mu, mówiąc, że nie jestem głodna. Popatrzył na mnie zmartwiony.

- Dobrze się czujesz?

- Tak. Pójdę już pobiegać - odpowiedziałam, po czym pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek, uśmiechając się. Trwał krótko, nie było w nim namiętności, lecz czułość. Byłam szczęśliwa, że mam go przy sobie. Bez niego moje życie byłoby po prostu szare i nudne. Kochałam go jak nic innego na świecie i oddałabym wszystko, aby był szczęśliwy.

Odsunęłam się od chłopaka i posłałam mu uśmiech. Czułam, że dzisiaj stanie się coś złego. Miałam nadzieję, że przeczucie mnie myli. W końcu Gally został wygnany, a to on życzył mi śmierci. Powinnam być bezpieczna, prawda?

~~~

Biegałam korytarzami labiryntu, w których nic się nie zmieniło. Jednak wciąż nie opuszczał mnie niepokój. Żołądek ściskał mi się z nerwów i przez to dwa razy zgubiłam drogę, trafiając do zaułków. Szybko nauczyłam się mapy labiryntu i wcześniej nie miałam problemu z obraniem właściwej drogi, więc zdziwiło mnie to.

Sprawdziłam zegarek. Nadeszła pora, aby wracać do Strefy, jeśli chcę zdążyć przed zamknięciem wrót na noc. Przystanęłam na chwilę i napiłam się wody. Opróżniłam na raz prawie połowę butelki. Byłam gotowa do drogi powrotnej, gdy usłyszałam czyjeś kroki. Ktoś krążył niedaleko i nawet nie próbował zachowywać się cicho.

Mój puls przyspieszył, gdy zesztywniałam, nasłuchując. Postać nie zbliżała się, tylko krążyła po następnym korytarzu. Pomyślałam, że może to jest Gally, jednak szybko porzuciłam tę myśl. Nie mógłby przetrwać nocy w labiryncie. Odgłosy te także napewno nie należały do Buldożercy. W takim razie kto przekroczył wrota? Kto odważył się złamać najważniejszą zasadę i w jakim celu?

Niedługo dowiesz się, że to nie byłem ja.

Te słowa same pojawiły się w mojej głowie. Wiedziałam, że to prawda. To nie Gally stał za sprawą z grobem i tajemniczą tabliczką, a noże ktoś mógł mu podrzucić. Prawdziwy sprawca znajdował się za następnym rogiem i czekał na mnie. Kto wie, może śledził mnie od samego początku, a ja byłam zbyt skupiona na rozmyślaniach, aby go usłyszeć.

Prędko zdjęłam plecak z ramienia, po czym jak najciszej mogłam, rozpięłam go. Włożyłam do środka dłoń i zaczęłam macać. Pod palcami w końcu poczułam zimny metal. Chwyciłam rekojeść i wyciągnęłam nóż, chowając go za pasek spodni, a wystającą część zakryłam bluzką. Narzuciłam torbę spowrotem na plecy i po cichu podeszłam bliżej, przylegając plecami do ściany. Osoba znajdująca się za rogiem stała na drodze do wyjścia z labiryntu, więc nie mogłam jej po prostu wyminąć.

Nie słyszałam nic, oprócz mojego głośno bijącego serca. Postać już się nie poruszała. To mogła być moja szansa. Może dam radę przejść obok niej niezauważona.

Zanim zdążyłam dać choćby jeden krok do przodu, poczułam, jak całe moje ciało leci do tyłu. Krzyknęłam, najpierw z zaskoczenia, a potem z bólu, po spotkaniu z twardym podłożem. Najbardziej ucierpiała moja głowa, przed oczami tańczyły mi czarne mroczki.

Dziewczyna z Labiryntu | The Maze Runner, Minho FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz