2

2.4K 71 7
                                    

Do pokoju nieśmiało weszła niska dziewczyna z rudymi włosami splecionymi w dwa warkocze. Jej wzrok utkwiony był w ziemi, kiedy stanęła za Albym. Wyglądała na około szesnaście lat, a jej ubranie było w nienagannym stanie, w przeciwieństwie do ubrania ciemnoskórego. Automatycznie spojrzałam na mój strój i się skrzywiłam. Miałam na sobie czarne szorty i podarty biały podkoszulek, ukazujący sporą część mojej skóry. Dopiero teraz zauważyłam, że na moich ramionach także znajdują się bandaże i plastry.

- To właśnie jest Chloe. Tak jak ty przybyła tutaj wczoraj. Chodźcie, oprowadzę was po Strefie. 

Posłusznie wstałam, dodatkowo czując lekkie ukłucie w nodze.

- Czemu mam tyle ran?

- Byłaś w takim stanie jak wyciągnęliśmy cię z Pudła - powiedział i wzruszył ramionami, wychodząc z pokoju. Podążyłam za nim wraz z nową znajomą u boku. Moją głowę zaprzątały tysiące myśli.  Moje ciało było pokryte siniakami i ranami, których sama sobie nie zrobiłam. Coś musiało zdarzyć się zanim tu trafiłam. Tylko co?

Wyszliśmy na ciemny korytarz, gdzie jedynym źródłem światła było małe okno, umieszczone na końcu korytarza. Skierowaliśmy się w kierunku schodów, które poczęły trzeszczeć i uginać się pod naszym ciężarem. Na parterze odpoczywało paru chłopaków, śmiejąc się z czegoś głośno.

- Nie macie jakiejś roboty? - zganił ich Alby. Nastolatkowie spuścili głowy i pospiesznie wyszli z pomieszczenia, prawdopodobnie udając się dokończyć swoje prace. 

Miałam wrażenie, że ten chłopak jest tutaj kimś w rodzaju przywódcy. Wszyscy wykonują jego polecenia bez najmniejszego słowa sprzeciwu. 

Wyszliśmy z budynku na światło dzienne. Z tej perspektywy wszystko wydawało się większe. Plac był wielkości około siedmiu boisk.

- Oto jest nasza Strefa. Tutaj żyjemy i pracujemy. Nie chcemy darmozjadów, więc już od jutra rozpoczniecie pracę u potencjalnych opiekunów. Później wybierzemy, do czego nadajecie się najbardziej. Jasne? - pokiwałyśmy głowami. Zaczęliśmy iść w stronę tajemniczego muru. Skorzystałam z okazji i rozejrzałam się dookoła. Czułam, że sztywnieje. 

Mur nie stał tylko z jednej strony, lecz otaczał całą polanę. Jedynym wyjściem stąd zdawały się kilku metrowe szczeliny w ścianach.

- Hej, Świeża! Idziesz? - usłyszałam wołanie. Skupiłam się na Albym, który znajdował się już parę metrów ode mnie wraz z rudowłosą. Ruszyłam szybkim krokiem w ich kierunku. Musiałam poznać odpowiedzi na przynajmniej kilka moich pytań.

Zatrzymaliśmy się przy wysokiej na kilkadziesiąt metrów szarej ścianie. Nastolatek odwrócił się w naszą stronę i zaczął ponownie mówić.

- Za tą ścianą znajduję się labirynt i jest to miejsce, do którego absolutnie nie możecie wchodzić. W żadnym wypadu - powiedział, podkreślając powoli każde słowo. - Wstęp tam mają tylko zwiadowcy. Badają labirynt każdego dnia, aby znaleźć wyjście. 

Labirynt. To słowo zaczęło krążyć w mojej głowie.

- Jak duży on musi być, że jeszcze nic nie znaleźli? - spytałam zirytowanym głosem. Już nienawidziłam tego miejsca. Tak bardzo marzyłam, aby moje życie było normalne. Chciałam mieć normalną rodzinę i przyjaciół, chodzić do szkoły i na spotkania ze znajomymi. Ale nie, bo ktoś stwierdził, że fantastycznym rozwiązaniem będzie zamknięcie mnie tu.

- Ciekawe jak ty byś sobie poradziła z Bludożercami i codziennie zmieniającymi położenie się ścianami - warknął zły, wkładając ręce do kieszeni znoszonych rybaczek.

Dziewczyna z Labiryntu | The Maze Runner, Minho FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz