10

1.4K 58 4
                                    

Newt

Byłem w trakcie ubierania się, gdy usłyszałem pukanie. Szybko narzuciłem na siebie bluzę i poszedłem otworzyć.

W progu stała Chloe, a po jej policzkach spływały łzy.

- Wszystko ogay? - spytałem, na co dziewczyna pokręciła głową. Bez słowa wciągnąłem ją do pokoju i wziąłem w ramiona. Wtuliła twarz w moją koszulkę, cicho pochlipując.

Nie mogłem uwierzyć, jak Stwórcy mogli wsadzić tutaj tak kruchą i niewinną istotę. Jakim potworem trzeba być, żeby wysłać do tego okropnego miejsca Chloe?

- Shhha, uspokój się - szeptałem jej do ucha, głaszcząc po rudych włosach. Uniosłem jej podbródek, żeby na mnie spojrzała. - Co się stało?

- To głupie - powiedziała, po czym z powrotem schowała głowę w zagłębieniu mojej szyi. Zaśmiałem się cicho. Ona była taka urocza.

- To na pewno nie jest głupie.

- J-ja po prostu boję się o Rose - wyszeptała cicho.

- Jestem pewien, że nic jej się nie stanie - powiedziałem i bez wahania pocałowałem ją w czubek głowy. - Jest twarda, poza tym będzie z nią Hank. Jest biegaczem już od ponad roku, z nim nic jej nie grozi.

~~~

Minho

Wszystko będzie dobrze. Przeproszę ją, ona mi wybaczy i wszystko wróci do normy. 

Z takim zamiarem wyszedłem na korytarz, jednak po drodze na kogoś wpadłem. Hank.

-Nie przeprosisz? - zadrwił. Jego usta jak zwykle były ułożone w lekkim uśmieszku, przez co człowiek podczas rozmowy z nim wiecznie doszukiwał się ukrytego sarkazmu.

- Nie? - odpowiedziałem i spróbowałem go wyminąć. Brunet zatrzymał mnie mocnym pociągnięciem za ramię.

- A ty gdzie się wybierasz? - zaśmiał się pogardliwie. - Z tego co wiem, to ja mam zajęcia z tą ślicznotką.

Zacisnąłem pięści, próbując powstrzymać się od przywalenia mu w jego pikoloną mordę.

- Chcę tylko z nią porozmawiać - powiedziałem, siląc się na spokojny ton.

- Świetnie, ale ja właśnie po nią idę. Spóźniłeś się, koleś - zaśmiał się i wbiegł prędko do jej pokoju. Zacisnąłem szczękę. Miałem dość tego gościa. Od momentu, gdy trafił do labiryntu, nie darzyłem go sympatią. Jednak teraz mógłbym go zabić bez wyrzutów sumienia.

Westchnąłem ciężko i oparłem o ścianę na korytarzu, wbijając wzrok w podłogę. Zamierzałem poczekać tu, aż nie wyjdą i wtedy przeprosić dziewczynę. Nie mogłem znieść tego, że Rose gniewała się na mnie. 

Nie myślałem, że jest za słaba na labirynt. Wręcz przeciwnie, jest odważniejsza od większości sztamaków w Strefie, a kondycję ma bardzo dobrą. Po prostu wiedziałem, do czego zdolni są Buldożercy, a nie mogłem dopuścić, aby stała jej się krzywda. Na samą myśl o tym czułem, jak coś we mnie obumiera.

W dodatku ten sen. Jak to możliwe, że śniłem o niej, zanim przybyła do Labiryntu? Czy znaliśmy się wcześniej, zanim nas tu wsadzono?

To wszystko było takie popieprzone. Jeszcze niedawno byłem pewien, że ten koszmar jest po prostu wymysłem mojego umysłu. Myliłem się i ona była żywym dowodem.

Na dźwięk otwieranych drzwi podniosłem głowę. Na korytarz wyszedł tylko Hank. Poczułem ukłucie niepokoju.

- Co tu jeszcze robisz? - warknął, czerwieniąc się na twarzy. Miałem nadzieję, że w stosunku do Rose był milszy.

Dziewczyna z Labiryntu | The Maze Runner, Minho FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz